13.12.2012 r. Klub “Szafa” przy ul. Rewolucji 1905 r. nr 10 w Łodzi zaprosił do siebie na III Przegląd Filmów Animowanych Autorstwa Studentów Łódzkiej Szkoły Filmowej “Walki w klatkach”.
Sala wypełniona po brzegi, byłem najstarszy; w barze usłyszałem, że przyszło 260 osób, ale później liczba ta miała wzrosnąć do 300. Młodzież filmowa jest do siebie bardzo podobna, sporo okularników, prawie identyczne, niedbałe stroje, inteligentne twarze i żywe oczy. Fajni.
Pokazano 28 filmów w dwóch setach; w przerwie piwo i drinki, dobry bar. W szranki stanęli zarówno pierwszoroczniacy, jak i studenci wyższych roczników. To sprawiło, że walka była nierówna. Nie chodzi tylko o doświadczenie, ale także o długość filmów. Ci pierwsi pokazali prace mieszczące się w max 1:35 min., stare wojsko – kilkukrotnie dłuższe. To sprawiło, że animacje Natalii Krawczuk, Pauliny Ziółkowskiej, Karoliny Specht, Damiana Krakowiaka, Zofii Dąbrowskiej, Katarzyny Melnyk, Alicji Błaszczyńskiej, Matijosa Gebreselassie, Martyny Agnieszki Bogusz i Zofii Skórki ginęły w morzu filmów pozostałych uczestników przeglądu.
Nie oznacza to wcale, że nie zostały zauważone, wręcz przeciwnie: lekkie i pogodne rysunki z filmów “Ping pong”, “Latarnia”, “W świetle księżyca” czy mój faworyt w tej grupie “Pac” – przemiłej Ali Błaszczyńskiej – mam ciągle przed oczyma. Podobnie jak poważniejszy projekt, autorstwa Zofii Skórki “Do snu. Kiedy myśli błądzą”.
O ile wymienione wyżej filmy, to raczej wprawki animacyjne, praktycznie w 100-procentach autorskie, o tyle pozostałe produkcje, to już inna liga: zaawansowane plastycznie, z rozbudowanymi scenariuszami, z zespołem ludzi pracujących nad ostatecznym efektem. Różnorodne: komiczne, dramatyczne, filozoficzne. Wymienię te, które wydały mi się wyjątkowo ciekawe: “Ab ovo” Anity Kwiatkowskiej-Naqvi – świetna realizacja, znakomite zdjęcia, piękna muzyka, ale z niedosytem jeśli chodzi o zakończenie filmu; “Żony nie ma w domu” Marcina Podolca – zabawna, błyskotliwa komedia, swoisty “Dom zły” 🙂 w wersji rysunkowej; “Myśli” Martyny Mrozowskiej – nadrealny, intrygujący; “Sójka” Mateusza Ciompały, patrzę teraz w swoje notatki z tamtego wieczoru: film o marynarzu, interesująco narysowany, z dbałością o szczegół; “Łukasz i Lotta” Renaty Gąsiorowskiej, który już przed projekcją dostał burzę oklasków, całkowicie słusznie, komedia romantyczna.
Oddzielnie wspomnę o niezwykłym, bardzo pomysłowym, ale skromnym formalnie, poetyckim filmie “Kigo” Izumi Yoshida (III r.). W notatkach mam tak: piaskowy film z orientalną muzyką, 4 pory roku, syntetyczny, haiku. Zapytałem później Izumi, o tłumaczenie tytułowego “Kigo” na język polski, okazało się, że to słowo-znak, symbol, bez którego haiku nie może istnieć, bez translacji na inne języki.
I na koniec “Ziegenort” Tomasza Popakula. Pokazano zaledwie 4 minuty z 18. – tyle ma trwać dyplomowe dzieło autora “Martwego pola” i “1000 wiader wody”. Powiem krótko: Popakul to wybitna osobowość, twórca na którego czekał polski film animowany; jego każda kolejna praca, będzie wywoływać radość widowni i smutek konkurencji. Facet nie ma jeszcze 30 lat, a rozmawiam z nim pół godziny i mówi mi rzeczy, które wywołują zdumienie swoją głębią i doświadczeniem. Mądry, błyskotliwy chłopak, z wyobraźnia jak Rysy. Wiem, że “Ziegenort”, to tykająca bomba, prawdziwy materiał rozszczepialny.
Rozczarowanie? Tak było jedno, ale bardzo mocne, nazywa się Natalia Brożyńska. Wszyscy pokochaliśmy ją za “Drżące trąby” i miłość ta nigdy nie przeminie, ale martwię się, aby nie stała się ona autorką jednego kultowego filmu. “Z puszystej planety” jest dla mnie filmem niezrozumiałym, zbyt zagmatwanym, niespójnym. Gorąco wierzę, że kolejne produkcje Natalii wrócą na właściwe tory.
Resume: powiedziałem Popakulowi: – Tomek, ty się nie pchaj w “dorosłość”, siedź, jeśli to możliwe, jak najdłużej w Szkole i rób to, co kochasz, bez żadnych ograniczeń, zachowaj swój język i artystyczną wolność.
I to dotyczy autorów wszystkich prac, które obejrzałem w “Szafie”. Chodzi o to by się nie spieszyć, bo “dorosłość”, to przede wszystkim kompromisy, a one sztuce szkodzą bardziej niż np. brak pieniędzy. Bo jest jedna wspólna cecha, łącząca twórczość uczestników “Walk w klatkach III” – jest nią nieprawdopodobna szczerość wypowiedzi. I ja tej szczerości życzę im przez całe życie.
I jeszcze jedna bardzo istotna sprawa: przegląd jest organizowany i produkowany przez samych studentów, czemu z mojej strony należy się szacunek i uznanie, gdyż nie przepadam za urzędnikami i etatowymi działaczami kultury.
Za najlepszy film tegorocznego przeglądu publiczność uznała “Łukasza i Lottę” – studentki II roku, Renaty Gąsiorowskiej. Gratuluję.
→ (mb)
11.02.2013
• zdjęcie tytułowe: Renata Gąsiorowska
• foto: Mariusz Baryła, 2012
• więcej o “Walkach w klatkach”: > tutaj