Czy wiecie, gdzie w naszym mieście znajduje się ziemia uświęcona krwią 7 tysięcy jeńców? Przecież, to wielka liczba ofiar! Czy jest możliwe, żeby w Piotrkowie zamordowanych zostało więcej żołnierzy, niż polskich oficerów w Katyniu?
Przy ulicy Wolborskiej 4, nieopodal ronda, stoi obelisk na którym widnieje tablica z następującym napisem: „STALAG 237 / 1941- 1943 / MIEJSCE UŚWIĘCONE KRWIĄ / OKOŁO 7 TYSIĘCY ŻOŁNIERZY / ARMII CZERWONEJ WYMORDOWANYCH / PRZEZ OKUPANTA HITLEROWSKIEGO. / CZEŚĆ ICH PAMIĘCI”.
Poniżej umieszczono informację, iż pamiątkową tablicę ufundowało Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Radzieckiej oraz społeczeństwo miasta Piotrkowa Trybunalskiego w 1987 roku.
Jest to ewidentne kłamstwo, ponieważ w piotrkowskim obozie hitlerowcy nigdy nie przetrzymywali 7 tysięcy jeńców sowieckich. Według „Biuletynu Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce. Tom I” wydanego w 1947 roku stalag w Piotrkowie należał do mniejszych obiektów tego typu zlokalizowanych terenie Polski, czyli przebywało tutaj nie więcej niż 5 tysięcy wziętych do niewoli żołnierzy.
Ponadto, każda osoba, która ma zielone pojęcie o przebiegu okupacji niemieckiej w Piotrkowie, powinna wiedzieć, że wszyscy zmarli jeńcy grzebani byli w Lesie Rakowskim. Tam znajduje się cmentarz żołnierzy Armii Czerwonej, natomiast liczba pochowanych w tym miejscu ciał wynosi 800. Zmarli oni głównie podczas bardzo ciężkiej zimy 1941-1942 roku.
Tak więc żenująca wiedza historyczna fundatorów obelisku, lub świadome, ideologiczne zakłamywanie historii doprowadziło do tego, że z 800 zmarłych zrobiono 7 000 zamordowanych.
Miejsce posadowienia pamiątkowego kamienia również nie jest właściwe. W tym miejscu, w sąsiadującym ze skwerem budynku, mieszkali niemieccy oficerowie. Obóz był 100 metrów dalej, tam gdzie obecnie znajdują się sklepy Biedronka i Aldi. Tak więc istniejący przy obelisku trawnik żadnej krwi nie mógł pochłonąć.
Przyzwolenie na zakłamywanie historii w Piotrkowie przez prowincjonalnych pseudohistoryków, pseudodziennikarzy i psudopolityków, to temat rzeka, nadający się na książkę. I nie chodzi tutaj tylko o czasy PRL-u, lecz także o okres po 1990 roku. Nie dziwi więc brak interwencji ze strony urządu miasta czy kierownictwa muzeum, ale gdzie, w takich sytuacjach, są historycy z piotrkowskich uczelni, nie wspominając już o IPN, który ponoć powołano m. in. w celu odkłamywania historii?
→ Paweł Reising
22.08.2015
• foto: Paweł Reising / Gazeta Trybunalska