Oglądając telewizyjne programy informacyjne i publicystyczne odnosi się wrażenie, że Polska cierpi na chroniczny brak autorytetów i specjalistów z rozmaitych dziedzin, którzy mogliby komentować wydarzenia zachodzące w dzisiejszych, burzliwych czasach.
Na gwiazdę programów śniadaniowych i TVN-owskiego „Szkła kontaktowego” wykreowano Marię Czubaszek, której wypowiedzi na tematy związane z życiem rodzinnym i planowaniem potomstwa stały się niestrawne tak szybko, jak się pojawiły i w dużej mierze przesłoniły jej twórczość satyryczną, prezentowaną lata całe na antenie III programu Polskiego Radia.
Czubaszek stała się swoistym alter ego drugiej wyroczni w sprawach moralności, etyki, estetyki i związków partnerskich – poseł Krystyny Pawłowicz (PiS), stan cywilny: panna, stan rodzinny: bezdzietna. Co dzieje się z twórcami, którzy porzucili aktywność estradową na rzecz szeroko rozumianej działalności politycznej, wskazują przykłady Jana Pietrzaka i Janusza Rewińskiego.
Na telewizji żeruje cała ławica ekspertów od mody, sportu, zdrowego trybu życia, opieki nad dziećmi, bezpieczeństwa drogowego, medycyny, psychologii, prawa, finansów, savoir vivre, urody, sztuki, pedagogiki i wielu innych dyscyplin. Gównie wypowiadają się na te tematy serialowe aktorki, trzeciorzędne piosenkarki, żony piłkarzy, kierowcy rajdowi, życiowi straceńcy, kochankowie gwiazd show-biznesu, autorki grafomańskich powieści, nauczyciele i Jolanta Kwaśniewska z córką Aleksandrą.
Wśród komentatorów politycznych przodują byli premierzy: Włodzimierz Cimoszewicz i Kazimierz Marcinkiewicz, niezatapialny b. prezydent Kwaśniewski, a ostatnio wyciągnięty z zakurzonej szafy, „premier z Krakowa” – Jan Rokita. Co łączy tych ludzi oprócz uzależnienia od polityki? To, że wszyscy oni wielokrotnie skompromitowali się w oczach, nie tylko krajowej, opinii publicznej.
W tym towarzystwie największą aktywność przejawia Kwaśniewski, który w 1999 roku pijany w sztok pojawił się w Charkowie, na cmentarzu polskich oficerów zamordowanych przez NKWD. Nie było w powojennej historii Polski większej zniewagi, jakiej dopuścił się obywatel RP wobec narodowej pamięci historycznej. Suma wcześniejszych i późniejszych nieobyczajnych zachowań Kwaśniewskiego oraz publicznie wypowiadanych kłamstw w żaden sposób nie była w stanie dorównać zdarzeniu z 1999 roku.
Cimoszewicz, to komunistyczny aparatczyk, którego kariera polityczna po 89. roku trwała do momentu osłabienia pozycji SLD. Podczas wielkiej powodzi w lipcu 1997 r., kiedy setki tysięcy ludzi straciło dorobek całego życia, Cimoszewicz odwiedzając zalane miejscowości powiedział, że to jest kolejny przypadek, kiedy potwierdza się, że trzeba być przezornym i trzeba się ubezpieczać, a ta prawda jest ciągle mało powszechna. Jednak największym ciosem dla „liberalnego” postkomunisty był wniosek sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen o postawienie go, wraz z sześcioma innymi oficjelami, przed Trybunałem Stanu. I choć do tego nie doszło Cimoszewicz wyszedł z tej afery mocno pobijany. Kolejne 8 lat spędził w senacie, a w tym roku postanowił nie ubiegać się o miejsce w parlamencie.
Marcinkiewicz z zawodu nauczyciel, przez wiele lat pracował w gorzowskiej podstawówce, gdzie uczył fizyki. Jego silne związki z nieistniejącym już Zjednoczeniem Chrześcijańsko-Narodowym sprawiły, że został dostrzeżony przez Jarosława Kaczyńskiego i w 2005 r. mianowany na stanowisko premiera. Ten epizod trwał zaledwie 10 miesięcy, Marcinkiewicz, jak się później okazało, był klasycznym figurantem. W nagrodę Kaczyński zrobił go zarządcą komisarycznym Warszawy, a następnie doradcą (sic!) prezesa banko PKO BP. Wkrótce potem, jako reprezentant naszego kraju, trafił do Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju.
Pracując w Londynie poznał o 20-lat młodszą od siebie niejaką Izabelę „Isabel” Olchowicz, dla której porzucił żonę i czworo dzieci. Po ślubie z Olchowicz trafił na łamy kolorowych pism i portali internetowych, gdzie jako „Kaz” opowiadał o ich gorącej miłości. Kiedy jego zawodowa kariera legła w gruzach, bo nie było już nikogo, kto wspierałby prowincjonalnego belfra, Marcinkiewicz, który w 2007 r. rzucił PiS-owską legitymację, stał się pierwszym krytykiem polityki Prawa i Sprawiedliwości i samego Kaczyńskiego. Jego drugie małżeństwo nie wytrzymało próby czasu, bo były premier zrozumiał, że związek z dość prymitywną osobą negatywnie wpływa na jego wizerunek.
Obecnie dzieli czas pomiędzy bywaniem na rozprawach rozwodowych, co dokładnie opisują plotkarskie portale, a komentowaniem w TV poczynań Pis-u, co jest nie tylko żałosne, ale i obleśne. Chodząc plotki, że „Kaz” po otrzymaniu rozwodu zamierza wrócić do pierwszej żony.
Jan Maria Rokita zasiadał w ławach sejmowych przez 18 lat. Był jednym z najbardziej rozpoznawalnych polityków. Jego kariera załamała się w 2007 roku, kiedy został skazany w procesie karnym za pomówienie byłego prezesa PZU Życie Wieczerzaka. To był początek jego problemów z wymiarem sprawiedliwości, kolejne, to zakłócenie spokoju w samolocie Lufthansy i obraza niemieckich funkcjonariuszy policji – kara 3000 euro, której Rokita nie zapłacił, co poskutkowało wysłaniem za nim listu gończego oraz przegrana w 2010 r. procesu z byłym komendantem głównym policji Kornatowskim również za obrazę. W tym samym roku „premier z Krakowa” został wyrzucony z Platformy Obywatelskiej za niepłacenie składek członkowskich.
→ Mariusz Baryła
29.11.2015
• foto: se.pl
• więcej tekstów archiwalnych z lat 2013-2018: > tutaj
Dowcipy
13 lipca 2012 ·
Komorowski pojechał do Wielkiej Brytanii. Pyta królową:
-Jak to u was jest, że wszędzie taki porządek?
Królowa odpowiada:
-Mam inteligentnych podwładnych. Pokażę na przykładzie. Dzwoni do Tonego Blaira:
-Tony, proszę o szybką odpowiedź. Kto to jest? Jest dzieckiem Twoich rodziców, a nie jest to ani Twój brat, ani Twoja siostra. Tony, po chwili:
-To ja królowo”.
Królowa:
-Dobrze. (rozłącza się)
Komorowski:
-Będę to musiał wypróbować u nas. Dzwoni do Tuska:
-Posłuchaj i szybko odpowiedz. Kto to jest? Jest dzieckiem Twoich rodziców, a nie jest to ani Twój brat, ani Twoja siostra.
Tusk myśli… myśli.
-Zaczekaj. Zwołam rząd i Ci odpowiem. W trakcie posiedzenia rządu przedstawia problem. Nikt nie jest w stanie niczego wymyślić. W końcu Sikorski:
-Zadzwońmy do Jana Rokity, on zawsze wszystko wie.
Tusk dzwoni i pyta:
-Halo Janek
-No co tam Donald
-Słuchaj mam tu taki problem, kto to jest ? Jest dzieckiem Twoich rodziców ale nie jest to ani Twoja siostra ani Twój brat.
– No Donald, to będę ja.
Bez namysłu dzwoni Donald do Komorowskiego i mówi :
-no słuchaj Bronek, to będzie Jan Rokita
-Co Ty mówisz idioto, to Tony Blair !!!