Polski establishment jest tajemniczą, nieodkrytą kartą. Nie chce w żaden sposób dać się zaszufladkować, a standardy, jakie wyznacza są coraz bardziej nowatorskie, nie tylko na tle Europy, ale również krajów Trzeciego Świata.
Styl jaki po 89. roku prezentują państwowi przywódcy i ich najbliższe otoczenie regularnie przechodzi do historii obciachu. Pamiętamy słynne zdjęcie zrobione na pokładzie rządowego samolotu w chwili, kiedy Danuta, żona prezydenta Wałęsy, zakładała mężowi skarpetki na bose stopy.
Zachowaliśmy w pamięci żonę premiera Millera, która w lipcu 2002 r. na spotkanie z japońskim cesarzem Akihito i cesarzową Michiko przyszła ubrana w białą sukienkę z odsłoniętymi ramionami i napisami: “love”, „romance”, „pink”, „sexy”.
W 2006 roku, kiedy prezydent Lech Kaczyński udawał się z wizytą do USA, obecni na lotnisku reporterzy uwiecznili pierwszą damę trzymającą w ręku foliową siatkę-reklamówkę, w której rzekomo niosła ulubione przez Kaczyńskiego kanapki z jajkiem. Dopiero później okazało się, że w torbie nie znajdował się prowiant lecz koszula.
Pięć dni temu w artykule „Żona prezydenta Unii Europejskiej kupuje kartofle” opisaliśmy zakupowe zwyczaje Małgorzaty Tusk, a dziś dzięki niezawodnemu portalowi „se.pl” dowiedzieliśmy się, gdzie mąż premier RP Beaty Szydło, nabywa ubrania.
Edward Szydło, piastujący stanowisko dyrektora Społecznej Szkoły Zarządzania i Handlu w Oświęcimiu, jest stałym klientem jednego z oświęcimskich lumpeksów. Jak informuje portal ma on status stałego klienta, gdyż bywa w szmateksie systematycznie.
Sklep czynny jest w godz. 9-21, posiada dogodny parking, a przede wszystkim szczyci się towarem prima sort. Można tam nabyć codzienną koszulę za 8 złotych, wyjściowa, to już wydatek 24 zł, eleganckie, nieznoszone marynarki są w cenie do 50 złotych, spodnie, swetry, a nawet krawaty.
Niestety nie wiemy, czy dyrektor Szydło kupuje również odzież dla żony, bo patrząc na jej stroje, taka myśl może przemknąć przez głowę niejednego wyborcy.
→ (mb)
16.02.2016
• źródło i foto: se.pl