Piotrków. Ulica Narutowicza

Biuraliści z pasażu Rudowskiego, a szczególnie ten najważniejszy, często powtarzają, że miasto bezustannie się rozwija, sugerując w ten sposób, że to ich zasługa.

Jadąc ulicą Piłsudskiego widać rosnące jak grzyby po deszczu nowe biurowce i bloki. Ten mikro bum inwestycyjny został zapoczątkowany przez Bogdana Szewczyka właściciela sieci sklepów meblowych „Bodzio”, który tuż za wiaduktem kolejowym wybudował obszerny dom handlowym. Za nim poszli następni.

Wygląda to wszystko nieźle, ale wystarczy przesunąć się o 40 metrów na północ, by dostrzec, że równoległa do Piłsudskiego ulica Narutowicza jest w opłakanym stanie. Zarówno chodnik jak i nawierzchnia jezdni brutalnie kontrastują z nowymi elewacjami budynków. A przecież dojazd do tych obiektów odbywa się właśnie tą zaniedbaną, brudną i smutna ulicą.

Kilka lat temu został zmodernizowany fragment Narutowicza, od Sienkiewicza do wiaduktu, który stanowi zaledwie 1/4 całości. O reszcie zapomniał Pan Bóg i Małgorzata Maczyna. Tak wygląda naprawianie ulic na raty, które od dłuższego czasu stało się w Piotrkowie normą.

Wojska Polskiego, Sikorskiego, Kopernika, a obecnie Cmentarna, Sienkiewicza – przykłady można mnożyć. Efekt tego jest taki, że w przypadku Narutowicza, nowa nawierzchnia znajduje się na odcinku, gdzie nie ma żadnych biur czy firm, natomiast tam, gdzie przygotowano lokale dla kilkudziesięciu najemców panuje brud i ubóstwo.

Warto jeszcze przypomnieć, że w zachodniej części ulicy od kilkunastu lat funkcjonuje szkoła języków obcych i codziennie przejeżdżają tam setki samochodów, które na dodatek nie maja gdzie parkować.

Jaki z tego płynie wniosek? Ano taki, że ci, którzy przypisują sobie rozmaite, rzekome osiągnięcia zupełnie nie nadążają za rozwojem miasta, a jest to ich obowiązek, a nie dobra wola.

Dlatego Majczyna musi odejść!

→ (mb)

23.08.2016

• foto: Mariusz Baryła / Gazeta Trybunalska

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.