Bełkot i anarchia czyli komunikacja międzyludzka

Żyjemy w świecie, gdzie słowo jest podstawowym źródłem informacji, a jednak wymiana myśli jest w poważnym stopniu zagrożona, gdyż ludzie nie potrafią rozmawiać na poważne tematy, sprawiając że ich życie zamyka się na podstawowych potrzebach, które akurat nie są najważniejsze by przeżyć.

Zamykamy się przed obcymi, jakby chcieli oni nam coś wykraść, jakby nasza prywatność miała dla nich szczególną wartość. W każdym postrzegamy intruza, który kradnie innym czas, dając w zamian swój, o miernej wartości. Skłania to do tworzenia pewnych sztamp, w które ubieramy kontakty, preferując te, będące dla nas odzwierciedlaniem pewnego ładu, spokoju oraz infantylnego zidiocenia.

Zdaję sobie z tego sprawę, gdyż wielokrotnie zetknąłem się ze sytuacją, kiedy osobnik zagadnięty o sprawy dla niego ważne, odbierał to jako ingerencję w jego demokratyczne prawo do popełniania błędów. Jeżeli ktoś popełniał w życiu błędy i wreszcie to pojął, ma humanitarny obowiązek dzielić się tym z bliźnimi i powinien oczekiwać zrozumienia, gdyż nie często ktoś stara się nam pomóc zupełnie altruistycznie. Możecie zapytać czemu takie zachowanie pozostaje tak marginalne, dlaczego ludzie nie okazują sobie empatii, lecz zachowują się na każdym kroku asertywnie. Odpowiedź jest prosta.

Człowiek wbrew pozorom posiada dość delikatną strukturę psychiczną i bardzo się boi że ktoś bez powodu zniszczy jego samoocenę nazywając go w sposób dezawuujący wszelkie normy społeczne. Człowiek, którego chcemy ostrzec, przed czynnikami godzącymi w jego życie, nie tylko pośle nas do diabła, ale nazwie w sposób haniebnie godzący w nasz sposób wartościowania. Zastanawiamy się wówczas, czy nie miał racji. Czy nazywając nas idiotą nie daje nam do zrozumienia że powinniśmy zająć się sobą, bo przecież nikt inny tego za nas nie zrobi.

Kiedyś uczyniłem uwagę znajomemu lekarzowi iż powinien o siebie zadbać , gdyż musi popełniać zasadnicze błędy w diecie, wtenczas on spytał, czy mam w tym kierunku odpowiednie wykształcenie, a kiedy otrzymał odpowiedź przeczącą, ponownie się zastanowił i zadał jeszcze jedno pytanie. Czy faktycznie chcę mu pomóc altruistycznie? Otrzymawszy odpowiedź twierdzącą, zadumał się jeszcze bardziej, gdyż nie bardzo potrafił to pojąć.

Takich przykładów można dawać wiele, a odpowiedzi będą się powtarzały jakby ludzie ze sobą się zmówili. Głównie chodzi o sprawy zdrowotne, gdzie większość mówi tak: trzeba przecież coś jeść; każdy musi na coś umrzeć; wypraszam sobie, ale to moje zdrowie; wszystko na coś szkodzi; wszystko można byle z ostrożna. Nikt nie zastanawia się nad bezsensem tych odpowiedzi, ale każdy czuje się wygrany prowadząc wymianę argumentów, nie zdając sobie sprawy z faktu że argument „a priori” nie jest zwycięstwem lecz dialektyczną retoryką, która pozwala jedynie zbyć adwersarza, który akurat nie jest dla nas przeciwnikiem.

Są argumenty, z którymi się nie dyskutuje, gdyż poza swoją arogancją nie dają one żadnego punktu oparcia dla koniecznej logiki. W podobny sposób postępują zresztą politycy, którzy starają się naraić sobie zwolenników. Rzucają nieokreślone hasła, które brzmią nawet słusznie i atrakcyjnie, ale nic się za nimi nie kryje. Społeczeństwa dają się na to łapać, a przyczyną tego jest to, o czym napisałem na początku. Ludzie nie potrafią rozmawiać i dlatego nie dyskutują o sprawach ważnych, a wyciąganie wniosków pozostawiają nieodpowiedzialnym wodzom, którzy potrzebują mięsa wyborczego. Bardzo łatwo jest posługiwać się sloganami, a zwłaszcza tymi, które zostały nam wdrukowane w podświadomość, a jednocześnie czuć wyższość, całkowicie nie popartą żadną wiedzą.

W ten sposób rodzą się ruchy typu KOD, gdzie tylko czeka się na większa rozróbę, bo przecież ludzie nie będą marzli bez sensu i przydałoby się żeby ich ktoś spałował. Tak powstają mity, które służą do zidiocenia kolejnego pokolenia, a wszystko za sprawą tego że nie ma dyskusji, nie ma umiejętności czerpania wiedzy historycznej, społecznej i ekonomicznej, bo łatwiej będzie zawsze liczyć na karierę styropianową zamiast pójść do domu i lepić pierogi na Wigilię Bożego Narodzenia. Pozdrowienia dla wiecznie młodych, którzy dają swoją nienaganną twarz dla nowej organizacji.

→ Marek Niegodajew

29.12.2016

• foto: pixabay.com

Marek Niegodajew (ur. 1959 r. w Łodzi) – pisarz, poeta, aforysta, autor książki „Aforyzmy na nowy wiek”, aktualnie pracuje nad powieścią fantasy-sf.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.