W Pruszkowie przy ulicy Tadeusza Kościuszki jest skwer. Pośród starych drzew stoi wspaniały, XIX-wieczny pałac przemysłowca Ignacego Więckowskiego, zwany pałacykiem „Sokoła”. W budynku znajduje się szkoła muzyczna i dom kultury.
I właśnie tutaj, w chłodnej, nowoczesnej sali odbyło się podsumowanie XV Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Cypriana Kamila Norwida.
Ranga literackiego turnieju jest tym wyższa, im bardziej uznani i szanowani jurorzy oceniają nadesłane prace. Pod tym względem pruszkowski konkurs jest wzorcowym przykładem. W tegorocznym jury zasiedli: prof. Piotr Mitzner (przewodniczący), dr Tomasz Korpysz i prof. Leszek Szaruga.
Do Książnicy Pruszkowskiej – organizatora literackich zmagań – napłynęło 726 wierszy z całego kraju. Na posiedzeniu w dniu 21 kwietnia 2017 r. postanowiono: nie przyznać pierwszej nagrody; dwie równorzędne II nagrody przyznać: Magdalenie Cybulskiej z Łodzi i Grzegorzowi , rozycki, Ryczywolskiemu z Warszawy; dwie równorzędne III nagrody przyznać: Jakubowi Pszoniakowi z Bytomia i Piotrowi Zemankowi z Bielska-Białej.
Jury wyróżniło także: Karola Graczyka z Torunia, Krzysztofa Martwickiego z Płońska, Marka Dudzińskiego z Radomia. Oprócz tego dwudziestu pięciu twórców, w tym piotrkowianina Cezarego Różyckiego, uhonorowano drukiem wierszy w niezwykle starannie wydanym, blisko 70-stronicowym almanachu.
Pula nagród wyniosła 5 000 zł. Współorganizatorem konkursu był Urząd Miasta Pruszkowa, a patronat honorowy objęli: Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego i Prezydent Pruszkowa. Spotkanie ze swadą i humorem prowadził dyrektor pruszkowskiej biblioteki Grzegorz Zegadło, nagrody wręczał wiceprezydent miasta Michał Landowski.
Prezentujemy wiersze trojga laureatów. Są piękne i mądre, ukazują wrażliwość i spostrzegawczość autorów. To ten typ poezji, który ma szansę na długo zagościć w pamięci czytelników.
→ (mb)
21.05.2017
• na zdjęciu: Magdalena Cybulska i Cezary Różycki, foto: Mariusz Baryła / Gazeta Trybunalska
Magdalena Cybulska
* * *
Stoimy w kolejce do kasy w hipermarkecie. Czas jest gęsty i lepki. Przestępujemy z nogi
na nogę. Zmęczeni. Chrupiemy herbatniki. Z Aleppo wywożą tych, którzy ocaleli. Powoli.
Autobus za autobusem. Na przystanku. Marzną dzieci. W kolorowych czapkach. Nucą
kolędy. Muzeum. W fotoplastykonie nadal trwa jakiś mały, egzotyczny świat. Z początku
dwudziestego wieku. Trójwymiarowy, więc tak łatwo poczuć pod palcami jego krawędzie.
Gładkość ścian i nieba. Pachnący herbatą, ryżem, drzewem sandałowym, jakimś Buddą. A oni
nie widzą, że patrzymy. Istniejemy. Tuż obok. Bezgłośni. Bezpieczni. W mojej kieszeni
piasek. Z Aleppo, czy z krainy smoków? A może z podwórka przed domem. Jeszcze ciepły.
Autobus nie przyjeżdża. Żaden. Zastanawiam się, czy zdążyli na ten ostatni. A może ktoś się
jednak spóźnił. Miał nadzieję, że wszystko uda się jednak pozbierać i poskładać. Wygładzić.
Aby pejzaż ładnie wyglądał w fotoplastykonie.
Grzegorz Ryczywolski
Ta chwila, kiedy mój pies dodaje mnie do znajomych
Pada i dzieci są podobne
do psów. Kładziesz masło
na ucho. Wszystko, co ma
w tobie jakieś zamknięcie,
jest zamknięte. Palec jest
odartym z ciebie mówieniem,
samotnym w swojej trosce
o nas. Tą samą wodą, po której
wracamy. Ostatkiem pracy
do jedzenia. Pada i dzieci
nikną jak kamfora. Wszystko,
co ma w tobie jakieś zamknięcie,
jest strumieniem żwiru.
Przygląda się. Chodź,
przeturlamy się pod światło.
Cezary Różycki
Paryskie wróble
to ten słynny porte-fenêtre
inaczej zwany żygownikiem
przy nim parapet który
codziennie odwiedza
drużyna kolegi Cypriana
wróble z najbliższej okolicy
paryżanie od urodzenia
przybywają jak do kantyny
po okruszek pieczywa
w zamian za to
dają popis najlepszej
ptasiej akrobacji