25 września 1953 r. funkcjonariusze bezpieki internowali ks. Wyszyńskiego w klasztorze oo. Kapucynów w Rywałdzie.
W przeciągu trzech lat, jakie spędził za murami, był przenoszony do budynku poklasztornego w Stoczku Warmińskim, do klasztoru w Prudniku i wreszcie do klasztoru ss. Nazaretanek w Komańczy, gdzie przebywał do 28 października 1956 r. Towarzyszyli mu: ks. Stanisław Skorodecki i zakonnica Maria Leonia Graczyk.

Każdy dzień spędzony przez ks. Wyszyńskiego w miejscu odosobnienia przebiegał pracowicie i według starannie opracowanego planu, który był dowodem równowagi wewnętrznej i nieugiętej woli prymasa:
5.00 – poranne wstawanie
5.30 – Prima
5.45 – rozważanie
6.15 – Angelus Domini, czynności przygotowawcze do Mszy św.
6.30 – gregoriańska Msza św.
7.15 – dziękczynna Msza św., odprawiana przez kapłana współwięźnia
8.15 – śniadanie
8.45 – godziny brewiarzowe, różaniec
9.15 – praca nad tekstem do książki
11.15 – wizyty kierownictwa
13.00 – obiad
13.30 – przechadzka i spędzanie czasu wolnego
15.00 – Nieszpory i zwykle różaniec w trakcie spaceru
15.30 – trud nad książką
18.15 – Matutinum cum Laudibus
19.00 – kolacja i studiowanie lektury w języku niemieckim
20.00 – kaplica, różaniec, modlitwy i śpiewy
20.45 – twórczość, czytanie, odpoczynek
Prymas Tysiąclecia twierdził, że o tamtym „sposobie życia nie da się wiele napisać, gdyż jest bardzo skromny (…) Czas wypełniam tak szczelnie, by nie pozostawała ani jedna chwilka na bezcelowe rozmyślania”.
Więzienny plan dnia może kogoś skłonić do głębszych refleksji ; czy aby w moim przypadku nie dochodzi do marnowania czasu na wiele niepotrzebnych rzeczy?
→ Cezary Różycki
21.12.2017
• foto: arch., zbiory IPN