Łączkowicz przepytuje. Marlena Wężyk-Głowacka kandydatka na urząd prezydenta Piotrkowa

Rozpoczynamy publikację wywiadów przeprowadzonych przez Klaudię Łączkowicz z kandydatami na stanowisko prezydenta Piotrkowa Trybunalskiego w zbliżających się wyborach samorządowych.

Chcemy w ten sposób przedstawić poglądy osób ubiegających się o najwyższe stanowisko w lokalnym samorządzie, ich wyobrażenie o przyszłości miasta i receptę na jego uzdrowienie.

→ (red.)

26.09.2018


Rozmowa pierwsza: Marlena Wężyk-Głowacka

 

Proszę pani, jak ocenia pani działalność prezydenta Chojniaka? Jakie widzi pani w niej pozytywy, a jakie negatywy?

Na plus należy zapisać powstanie Traktu Wielu Kultur. Kamienice zmieniły swój zewnętrzny wygląd, ale przydałby się im również bardziej gruntowny remont wewnątrz. Szczerze mogę powiedzieć, że w tej kwestii Piotrków się zmienił. Jednak my nie możemy skupiać się jedynie na wyglądzie miasta. Przede wszystkim musimy postawić na rozwój gospodarczy. Tylko w taki sposób możemy ściągnąć do miasta nowych inwestorów i dzięki temu zatrzymać w mieście młode osoby. Podczas odbywanych spotkań przedwyborczych, młodzi ludzie podchodzą do mnie i żalą się: „My nie mamy tutaj żadnych perspektyw” albo „Piotrków się starzeje”. To ogromna strata dla miasta, że jego obecne władze nie potrafią zatrzymać u nas osób wykształconych, utalentowanych i gotowych do podjęcia pracy.

Otwarty prezydent” i „Jestem dla Ciebie” to pani hasła wyborcze. Czy mogłaby się Pani do nich odnieść?

Dlaczego wybrałam takie hasła? Przede wszystkim dlatego, że chcę zmienić postrzeganie samego urzędu prezydenta miasta. Chcę być prezydentem otwartym na ludzi i ich potrzeby. Osobą, która będzie starała się uświadomić mieszkańcom, że na co dzień, a nie tylko raz na kilka lat podczas wyborów, mogą oni mieć realny wpływ na to, co się dzieje w Piotrkowie Trybunalskim. W ciągu minionych 16 lat obecny prezydent nie otworzył się na ludzi, jest zamknięty w 4 ścianach, nie potrafi wyjść poza utarte schematy. A ja chcę właśnie pokazać mieszkańcom, że może być inaczej. Mimo tego, że jestem radną dopiero od 4 lat, doskonale orientuję się w potrzebach i problemach mieszkańców. Wiem, co im przeszkadza i co ich boli. Właśnie z tego względu postanowiłam kandydować na urząd Prezydenta Piotrkowa Trybunalskiego.

Jak już Pani powiedziała, coraz więcej młodych ludzi opuszcza Piotrków. Co należy zrobić, aby ten trend powstrzymać?

Wiadomym jest, że kiedy młode osoby kończą studia to zaczynają poszukiwać pracy. Satysfakcjonuje je posada dobrze płatna, odpowiadająca ich zainteresowaniom , a jednocześnie taka, który pozwoli im założyć i utrzymać rodzinę. Z przykrością stwierdzam, że obecnie Piotrków nie ma im nic ciekawego do zaproponowania. Absolwenci uczelni skarżą się: „Skończyłem/am studia i idę pracować do „Biedronki”, albo w magazynach”. Co więc powinniśmy zrobić? Powinniśmy sprowadzić do Piotrkowa nowych inwestorów, ale także zaopiekować się już istniejącymi firmami rodzinnymi, tak aby mogły one rozwijać się na tyle dynamicznie, by stwarzać tu na miejscu atrakcyjne miejsca pracy.

W tej chwili jednym z największych pracodawców w Piotrkowie jest niemiecka spółka Haering Polska. Program edukacyjny uruchomiony przez jej zarząd pozwala ograniczyć zjawisko migracji młodzieży. Mówiąc wprost: firma kształci przyszłych pracowników i dba o ich rozwój zawodowy. Jest to jednak wyjątek w skali naszego miasta.

Tak, ma pani rację. W Haeringu pracuje ponad 2000 osób. Jednak nasz lokalny rynek pracy nie może opierać się tylko na tym jednym przedsiębiorstwie. Słyszałam, że kiedyś przedstawiciele pewnej dużej firmy przyjechali do Piotrkowa, by poszukać tu miejsca do ulokowania swojego oddziału, jednak nikt z władz miasta nie znalazł czasu, by się z nimi spotkać. Następnego dnia po przyjeździe, osoby te wróciły do domu z przekonaniem, że miasto nie ma inwestorom niczego ciekawego do zaoferowania i w przyszłości należy je raczej omijać. Zamiast budowy „mediateki”, której koszt wynosić będzie prawie 50 milionów złotych, pieniądze te powinny zostać przeznaczone na przygotowanie terenów inwestycyjnych. Ja na ten problem patrzę przede wszystkim od strony biznesowej. Gdy prowadzi się działalność gospodarczą to w pierwszej kolejności dba się o osiągnięcie zysku, tak, by mieć środki na pokrycie kosztów prowadzonej działalności, pensji dla pracowników, podatki, ale także na rozwój . To podstawa prowadzenia każdego przedsiębiorstwa. Dopiero wówczas, gdy osiągane dochody pokrywają wszystkie konieczne wydatki to możemy zacząć myśleć o innych rzeczach. Jeżeli nie mamy pieniędzy na inwestycje służące prowadzeniu bieżącej działalności, to na pewno nie bierzemy kolejnego kredytu na sfinansowanie nieracjonalnych ekonomicznie zachcianek. To samo dotyczy naszego miasta. Najpierw musimy zainwestować w coś z czego będziemy mieli zysk i co wpłynie na poprawę inwestycyjnej atrakcyjności miasta, a dopiero wówczas możemy pomyśleć nad „mediateką”. Chodzi o kolejność i racjonalność podejmowanych działań. Jeśli piotrkowianie będą mieć dobrą pracę, a dzięki niej godne zarobki to oprócz zaspokojenia podstawowych potrzeb, będą mogli pozwolić sobie na przeznaczenie części dochodów na rozrywkę czy kulturę. Wszyscy ludzie, w tym też mieszkańcy Piotrkowa mają prawo oczekiwać czegoś więcej niż tylko opłacenia bieżących rachunków i pełnej lodówki. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego władze miasta prawie w ogóle nie korzystają z możliwości pozyskania 85-procentowego dofinansowania dla realizowanych projektów. Gdyby wystąpiono o takie dofinansowanie, to na budowę Mediateki, miasto wydałoby z budżetu 6 milionów złotych, zamiast obecnych 50 milionów złotych. Gdzie w tym jest rachunek ekonomiczny i zwyczajna matematyczna kalkulacja? Wzorem dla obecnych władz miasta może być „Nowalijka” – nasze lokalne przedsiębiorstwo, które znakomicie potrafiło wykorzystać środki unijne na swój rozwój. Tymczasem finansowanie tak kosztownego wydatku, jakim jest budowa „mediateki” z zaciągniętego kredytu jest bardzo nierozsądne i ryzykowne dla finansów miasta.

Jak wyobraża pani sobie utrzymywanie tego obiektu?

Powiem tak, mleko się rozlało. „Mediateka” jest i będzie, trzeba więc kontynuować pracę. To nie o to chodzi, żeby nowy prezydent zburzył wszystko co zrobił jego poprzednik. Trzeba to kontynuować i jak najlepiej wykorzystać. Nie wiem jaki zamysł na tę placówkę ma Krzysztof Chojniak, jednak kiedyś przedstawiłam mu swój pomysł, aby członkowie rozmaitych stowarzyszeń, którzy nie mają swojej stałej siedziby, spotykali się właśnie w tym miejscu. Dochody uzyskane z tytułu wynajmowania takim podmiotom pomieszczeń, powinny być przeznaczone na pokrycie kosztów utrzymania tego obiektu, które dziś szacowane są na kwotę około 3,5 miliona złotych rocznie.

Przyczyniła się pani do nagłośnienia sytuacji ekonomicznej w Miejskim Zakładzie Komunikacyjnym. Chodzi o przekazanie z budżetu miasta kolejnego miliona na działalność tej spółki. Jako jedyna radna sprzeciwiła się Pani temu pomysłowi. Dlaczego?

Jestem zdziwiona, że nikt przede mną nie dostrzegł problemu. Na pewno pani wie, że coroczna rekompensata z budżetu miasta na rzecz spółki MZK wynosi 7 milionów 200 tysięcy złotych. To jest bardzo duża kwota. Od 2015 roku proponowałam, abyśmy składali wnioski o dofinansowanie z Regionalnego Programu Operacyjnego na zakup ekologicznych autobusów. Nic jednak z tego nie wyszło. Cały czas panuje przekonanie: „to nam się nie opłaca” albo „to nie jest możliwe”. Mamy jeden z najstarszych taborów w Polsce. W Łodzi 8 czy 9-letnie autobusy, uważa się za wyeksploatowane i miasto się ich pozbywa ze względu na duże zużycie paliwa, czy konieczność finansowania częstych i kosztownych napraw. W pobliskim Tomaszowie Mazowieckim z powodzeniem funkcje bezpłatna komunikacja, której roczne utrzymanie kosztuje miasto około 9 milionów złotych. W Piotrkowie wydajemy na ten cel rocznie prawie 8 milionów i jeszcze mieszkańcy płaca za bilety.

Czyli pani zdaniem w naszym mieście bezpłatna komunikacja jest realna?

Oczywiście, że tak. Jestem przekonana, że jest to jak najbardziej realne. Udało się w Tomaszowie Mazowieckim, to dlaczego ma się nie udać w Piotrkowie Trybunalskim? Najpierw należałoby przyjrzeć się funkcjonowaniu i finansom samej miejskiej spółki MZK. Bezpłatna komunikacja miejskabędzie moim priorytetem. Należy w tym miejscu przypomnieć, że w życie weszła ustawa o elektromobilności, która w perspektywie kilku najbliższych lat nakłada obowiązek zakupu autobusów ekologicznych. Tak więc poniekąd nie mamy innego wyjścia, jak tylko kupić nowe, ekologiczne autobusy. Nie bez znaczenia w tej sprawie jest też fakt, że Piotrków jest jednym z najbardziej zanieczyszczonych miast. Stare i dymiące miejskie autobusy bez wątpienia tej statystyki nie poprawiają.

Dlaczego Pani zdaniem tak jest? I jak temu zapobiec?

Myślę, że smog to problem wielu polskich miast, a dzieje się tak m.in. za sprawą starego typu pieców, które wiele osób ciągle ma w swoich domach. Często ze względów ekonomicznych ludzie palą w nich byle czym, a szkodliwe dla zdrowia substancje wraz z dymem wydostają się na zewnątrz. Koniecznym jest zapewnienie dofinansowania na wymianę strych urządzeń na nowe, nie emitujące do atmosfery tylu zanieczyszczeń co stare. Koniecznie trzeba znaleźć na ten cel środki i uświadamiać mieszkańców, jak duże znaczenie dla komfortu ich codziennego życia może mieć dbanie o czystość powietrza, którym wszyscy oddychamy.

Jest pani inicjatorką powstania tężni solankowych w ogrodzie botanicznym przy parku im. Poniatowskiego. Co panią skłoniło do tego projektu, skoro inwestycja wiąże się z kosztem 200 tysięcy złotych. Ponadto w Piotrkowie nie ma żadnego sanatorium ani uzdrowiska.

Pomysł na tężnie solankowe był przeze mnie podsunięty w ramach budżetu obywatelskiego w zeszłym roku, więc mógłby zostać zrealizowany w roku bieżącym. Skąd taki pomysł? A dlaczego nie? Przecież w Łodzi i w Radomsku powstały takie obiekty i zostały bardzo dobrze przyjęte przez mieszkańców. Do naszego parku przychodzą często rodzice z małymi dziećmi oraz osoby starsze, byłby to niesamowity aspekt zdrowotny. Po napisaniu wniosku w tej sprawie otrzymałam odmowę, ponieważ rzekomo konserwator zabytków nie wyraził zgody na ich powstanie. Będąc przekonana o słuszności tego pomysłu, zwróciłam się do konserwatora z prośbą o uzasadnienie i wówczas okazało się, że on nic o tej sprawie nie wie. Ta sytuacja najlepiej obrazuje w jaki sposób działa obecna władza i jakie znaczenia mają dla niej propozycje zgłaszane przez mieszkańców.

W wywiadzie udzielonym telewizji NTL wypowiedziała się pani na temat wprowadzenia w Piotrkowie Trybunalskim nocnej prohibicji. Pani zdaniem źle się stało, że projekt ten nie został skonsultowany z mieszkańcami, a tylko z członkami rad osiedli.

A czy wie Pani jakie było stanowisko przedstawicieli rad w sprawie wprowadzenia tego zakazu? Otóż w większości byli oni przeciwni wprowadzeniu nocnej prohibicji.

Wobec tego skąd taka decyzja?

Po prostu obecna władza tak sobie wymyśliła. Przed wprowadzeniem takiego zakazu, powinny zostać przeprowadzone konsultacje społeczne, tak jak odbyło się to w Starachowicach, Łodzi czy w Sopocie. W procesie decyzyjnym należało również uwzględnić stanowisko lokalnych handlowców, którzy w swoich sklepach sprzedawali alkohol. Tym czasem nie było ani jednego, ani drugiego. To jest właśnie mój najpoważniejszy zarzut wobec obecnej władzy, która zupełnie nie liczy się z głosem mieszkańców. Między innymi w tej sprawie, należało brać przykład z innych miast. Dla porównania władze Łodzi, po zapoznaniu się z negatywną opinią mieszkańców w przedmiocie prohibicji, nie zdecydowały się na jej wprowadzenie. Moim zdaniem wejście w życie ograniczeń w sprzedaży napojów alkoholowych, to ukaranie wszystkich mieszkańców miasta tylko dlatego, że Straż Miejska czy Policja nie potrafią poradzić sobie z garstką osób, które zakłócają ciszę nocną i spożywają alkohol w miejscach publicznych. Władza powinna przede wszystkim uświadamiać ludzi, a nie tylko ich karać, bo wówczas traci w ich oczach zaufanie.

Czyli mam rozumieć, że po wygraniu wyborów zniesie pani prohibicję?

Na pewno przeprowadzę konsultacje społeczne w tej sprawie. Będę słuchać mieszkańców. Oczywiście decyzję w tej sprawie podejmuje rada miasta, ale wydaje mi się, że kiedy radni przekonają się, że mieszkańcy nie chcą w Piotrkowie prohibicji, to nie zagłosują wbrew ich woli. Kiedy zostanę wybrana prezydentem miasta, bardzo chciałabym, aby moja 5-letnia kadencja opierała się na bliskości z ludźmi, na ich słuchaniu oraz na ułatwianiu im życia, a nie jego utrudnianiu.

Swoim wyborcom obiecuje pani między innymi naprawę dróg i rewitalizację jeziora Bugaj. Na obecną chwilę zadłużenie wynosi już prawie 200 mln zł. Skąd pani weźmie środki na realizację tych planów? Czy wzrosną podatki?

Nie! Zawsze uważałam, że mamy zbyt wysokie podatki, które są tak naprawdę na poziomie Warszawy. Z tego powodu przedsiębiorcy nie chcą u nas zakładać firm, bo wolą zarejestrować swoją działalność tam, gdzie jest taniej. Będę optować za tym, aby podatki były niższe, a pieniędzy na inwestycje poszukam w budżecie Unii Europejskiej, a nie w portfelach piotrkowian.

Twierdzi Pani, że w Piotrkowie brakuje terenów inwestycyjnych. Co należy zrobić, aby je pozyskać?

Piotrków Trybunalski ma co prawda tereny inwestycyjne, ale nie są one wystarczającej wielkości. Przedsiębiorca, który chciałby tu ulokować swój zakład, musi mieć pewność, że gdy firma zacznie się rozwijać to będzie miał możliwość uzyskania dodatkowych terenów pod budowę nowych hal. Tymczasem działki, jakie obecnie ma do dyspozycji miasto są stosunkowo niewielkie i przez to uniemożliwiają ewentualną rozbudowę zakładów. To przeszkoda, która skutecznie hamuje napływ nowych inwestorów. Priorytetem powinny być rozmowy prowadzone z władzami ościennych gmin. Nasi sąsiedzi mają dużo wolnych terenów, których tak brakuje w naszym mieście. Chciałabym włączyć w ofertę inwestycyjną Piotrkowa Trybunalskiego część terenów położonych w sąsiednich gminach i dzięki temu zaproponować inwestorom lepsze warunki. Odbyłoby się to z korzyścią dla miasta, ale i ościennych gmin, gdyż powstające zakłady, przynosiłyby nie tylko dochody z podatków, ale również generowały nowe miejsca pracy. Pamiętajmy, że magazyny Ikea w części należały do terenów Piotrkowa. My oddaliśmy je Moszczenicy i to obecnie do budżetu tej gminy wpływają pieniądze z podatku od nieruchomości za te magazyny. Myślę, że skoro nas wtedy było stać na taki gest, to chyba również i my możemy liczyć na wzajemność.

Czy widzi pani potrzebę zmian kadrowych w urzędzie miasta?

Zdecydowanie nie. Uważam, że są tam zatrudnieni sumienni i kompetentni pracownicy. Każda obecnie zatrudniona w urzędzie osoba, także i ta zajmująca kierownicze stanowisko, jeśli tylko będzie chciała ze mną współpracować i realizować postulaty mojego programu wyborczego, pozostanie na swoim stanowisku. Problem nie leży w pracownikach urzędu, ale w osobach decydentów, którzy delegują do realizacji złe zadania i z góry wykluczają istniejące możliwości, jak choćby uzyskanie dofinansowania ze środków europejskich na miejskie inwestycje.

W jakim kierunku powinien zmierzać Piotrków? Czym miasto, jako 60-tysięczny ośrodek, powinno się stać?

Chciałabym, żeby Piotrków stał się wiodącym miastem regionu za sprawą silnej gospodarki. Marzy mi się, aby ludzie byli dumni z tego, że mieszkają właśnie tutaj oraz by wiedzieli, że władza jest dla nich i ich słucha. Osobiście wolę by w mowie potocznej słowo „prezydent”, zostało zastąpione określeniem zarządzający miastem, gdyż ono zdecydowanie bardziej pasuje do mojej wizji przyszłości miasta i sposobu jego zarządzaniem. Mam świadomość, że wszystkich problemów nie da się rozwiązać natychmiast, bo budżet nie jest z gumy, ale kluczem do sukcesu będzie plan, według kolejności którego będą realizowane najważniejsze projekty, mające wpływ na przyszłość miasta i pomyślność jego mieszkańców.

Czy ma pani już przygotowany gabinet cieni?

Nawet się nad tym jeszcze nie zastanawiałam. Najpierw trzeba wygrać wybory. Na chwilę obecną, kwestie personalne są dla mnie sprawą drugorzędną. W tej chwili mogę tylko powiedzieć, że na pewno będą to fachowcy, z odpowiednim wykształceniem, doświadczeniem i merytorycznie przygotowani do pełnienia powierzonych im funkcji. Dzisiaj Piotrków potrzebuje przede wszystkim dobrych menedżerów, czyli osób które skutecznie urzeczywistnią przedstawioną im wizję rozwoju, a co za tym idzie również wprowadzą nową jakość w zarządzaniu miastem i podległymi mu jednostkami. Właśnie dzięki tym działaniom chcę uczynić Piotrków Trybunalski miastem otwartym dla inwestorów i przyjaznym mieszkańcom.

→ rozmawiała: Klaudia Łączkowicz

26.09.2018

• foto: Klaudia Łączkowicz / Gazeta Trybunalska

Marlena Wężyk-Głowacka (ur. 1980 r. w Piotrkowie) – radna, działaczka społeczna absolwentka II LO, Akademii Medycznej w Łodzi na kierunku zdrowie publiczne oraz podyplomowych studiów z zakresu administracji publicznej. Pracuje w Szpitalu Wojewódzkim im. M. Kopernika w Piotrkowie. W 2014 r. z  listy PO została wybrana radną do rady miasta, zasiadała w komisjach: rewizyjnej, oświaty i nauki oraz kultury i kultury Fizycznej. Stan cywilny: rozwiedziona, matka dwóch nastoletnich chłopców.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.