Polska na kolanach

Zbliża się 100 rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości, tymczasem dzisiaj o niepodległości i suwerenności naszego kraju trudno pisać na poważnie.

„Dobra zmiana” miała wyprowadzić Polskę z dotychczasowych zależności od wrogów zewnętrznych i jednoczenie rozliczyć twórców i beneficjentów okrągłego stołu. Początki były nawet obiecujące, niestety opór przeciwników niezależności naszej ojczyzny okazał się na tyle silny, że PIS wycofuje się na całej linii z obranej początkowo drogi.

Nowy rząd z premierem Morawieckim otrzymał bojowe zadanie ocieplenia stosunków z Unią Europejską. W maju tego roku Polska podpisała w Marrakeszu wspólnie z wieloma krajami Afryki i Europy „niezwykle proimigracyjną” deklarację, jak o niej powiedział przedstawiciel Węgier, kraju który jako jedyny odmówił jej podpisania. Zakłada ona przyjmowanie imigrantów na zasadach dobrowolności. I już widać jej skutki.

Na ulicach naszych miast można zobaczyć coraz więcej ciemnoskórych osobników, głownie młodych mężczyzn. I na co zdały się stanowcze zapewnienia partii rządzącej, że nie będziemy wpuszczać obcych przybyszy.

Tym podpisem władza się nie chwali i głucho o niej w głównych mediach.Od dawna wpuszczamy Ukraińców, z których część przywozi ze sobą wirusa banderyzmu. Zapomnieliśmy za to zupełnie o naszych rodakach z Kazachstanu, czekających na próżno, że ojczyzna sprowadzi ich z powrotem na rodzinną ziemię.

Prawdopodobnie za takim postępowaniem naszych przywódców skrywają się Niemcy. Ich naciski, w tym możliwe że finansowe, sprawiły, że rząd mówi jedno, a robi drugie, nie biorąc pod uwagę, jakie niebezpieczeństwo na nas sprowadza. Tak w praktyce wygląda nasza niepodległość.

Prawdziwa niepodległość oznacza, że dane państwo podejmuje decyzje niepodlegające wpływom innych państw. My uginamy się pod presją i nie mamy nic do powiedzenia w najistotniejszych dla nas sprawach, od których zależy nasza przyszłość.

Nie jesteśmy też suwerenni w uchwalaniu ustaw. Wiadomo, że prawo unijne ma pierwszeństwo przed każdą ustawą krajową, nawet przed konstytucją. A poza tym napór innych państw sprawia, że ośmieszamy się na arenie międzynarodowej. Najlepszym dowodem była historia ze zmianą ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Zmiany może i były głupie, ale własne. Tymczasem pod naporem Izraela i Stanów Zjednoczonych polski Sejm w błyskawicznym tempie wprowadził poprawki uwzględniające żądania Żydów.

Następny krok w utracie suwerenności uczyniliśmy nie umiejąc zapobiec uchwaleniu przez Senat i podpisaniu przez Donalda Trumpa  amerykańskiej ustawy 447 w sprawie mienia bez spadkowego ofiar Holocaustu.

Daje to możliwość Departamentowi Stanu wpływania na Polskę, aby zwróciła Żydom majątek wyceniony na ok. bilion złotych.

Nie ma znaczenia, że cała ta ustawa jest niezgodna z prawem, tak polskim, jak i amerykańskim, jako że od czasów rzymskich mienie nie posiadające spadkobierców przejmuje państwo, którego zmarły był obywatelem. Mocarstwo, które jakoby jest naszym sojusznikiem, bardziej liczy się z wpływowym lobby żydowskim.

Prezydent Duda, podczas wizyty w Białym Domu, ani się zająknął na temat tej ustawy. Albo się bał, albo tak dba o polskie interesy. Pozostaje tylko czekać, aż Żydzi zaczną zajmować nasze ziemie, lasy i nieruchomości. Dla Polaków zostaną jakieś resztki majątku narodowego.

W polityce wewnętrznej kompletny impas. Program „cela+” nie istnieje. Siły wywodzące się z PRL-u wydają się znacznie silniejsze od partii Prawo i Sprawiedliwość, która i na polu walki z patologiami i bezpieczniakami poprzedniego systemu nie wytrzymuje starcia.

Buńczuczne zapewnienia Jarosława Kaczyńskiego o zbudowaniu uczciwej Polski, okazały się obietnicami bez pokrycia. On sam dał pierwszy hasło do odwrotu. Walka ze skorumpowanym system sprawiedliwości ciągle nie jest zakończona i nie ma pewności, jak się ostatecznie rozstrzygnie.

W takiej sytuacji mamy obchodzić stulecie odzyskania niepodległości. Faktem jest, że wówczas, przez 20 lat tę niepodległość i suwerenność posiadaliśmy. Dzisiaj możemy jedynie pomarzyć o takiej pozycji naszego kraju. Gdybyśmy mieli elity na miarę trudności, z jakimi przyszło nam się mierzyć, być może udałoby się odwrócić niekorzystny bieg wydarzeń.

Próżno jednak tych elit szukać, bo nawet Salomon z próżnego nie naleje. Karmimy się więc mrzonkami o Trójmorzu, do którego zdążyliśmy już zaprosić Niemców. To tak, jakby zaprosić lisa do kurnika. USA mogłyby pomóc realnie, przeznaczając miliardy dolarów na tę inicjatywę. Ale raczej nie zamierzają tego uczynić. Więc nic z tego nie będzie. Co pozostaje, nie wiem. Obawiam się, że pozycja naszego kraju będzie spadać coraz niżej. Tak to jest, kiedy się wchodzi ze scyzorykiem pomiędzy ostrza potężnych szermierzy.

→ Zbigniew Rutkowski

1.10.2018

• foto: Mariusz Baryła / Gazeta Trybunalska

• więcej Rutkowskiego: > tutaj

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.