Wydarzenia ostatnich dni, kiedy nastąpiła kulminacja przemocy i znalazła ujście w zabójstwie prezydenta Gdańska, sprawiły, że wielu samorządowców zaczęło obawiać się o swoje bezpieczeństwo.
Resort Spraw Wewnętrznych i Administracji poinformował wczoraj o szeroko zakrojonej akcji policji i CBŚP skierowanej wobec osób, które zamieszczały w internecie groźby karalne pod adresem osób piastujących funkcje samorządowe, państwowe i polityczne.
Służba Ochrony Państwa postawiona została w stan gotowości, a przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, na czas pobytu w Polsce, otrzymał wzmocnioną ochronę po tym, jak pojawiły się pogróżki wobec jego osoby.
Z ochrony osobistej korzystają już prezydenci Radomia i Olsztyna, a władze stolicy zastanawiają się nad jej wprowadzeniem. Wiceprezydent Warszawy Olszewski powiedział, że „będą prowadzone analizy, w jaki sposób wzmocnić ochronę osób, które są bezpośrednio reprezentantami władzy publicznej, a zwłaszcza ochronę prezydenta miasta”.
A jak sprawa wygląda w 60-tysięcznym Piotrkowie Trybunalskim, gdzie od 2006 r., na magistrackim fotelu, zasiada 53-letni Krzysztof Chojniak?
Krzysztof Rudzki z Biura Prasowego Urzędu Miasta Piotrkowa zaprzeczył jakoby jego zwierzchnik, w ostatnich miesiącach, otrzymywał groźby, był narażony na niebezpieczeństwo podczas sprawowania swojej funkcji zarówno w budynku urzędu, jak również podczas miejskich uroczystości, w których chętnie bierze udział.
Rudzki potwierdził, że po wydarzeniach w Gdańsku, piotrkowski urząd nie rozważa przydzielenia ochrony Chojniakowi, ani też nie będzie prowadził innych działań mających wzmocnić jego bezpieczeństwo osobiste.
Tymczasem powiększa się grono osób niezadowolonych ze sposobu załatwiania spraw mieszkaniowych. Chodzi o lokale należące do zasobów miasta. Do redakcji „Gazety Trybunalskiej”, od dłuższego czasu, dobiegają sygnały, że ludzie czują się mocno zawiedzeni postawą prezydenta, który unika z nimi kontaktu, nie przychodzi na umówione spotkania, a sprawy ceduje na swoich zastępców lub pracowników niższego szczebla.
Frustracja pogłębia się także wśród obywateli, którzy zostali pozbawieni pracy w szkolnictwie i w jednostkach należących do magistratu. W jednej ze szkół, na przestrzeni ostatnich lat, blisko dwadzieścia osób straciło zatrudnienie lub odeszło na emeryturę wskutek nacisków dyrektora lub jego, nie do końca przejrzystych, decyzji. Kilku pedagogów odwołało się do wymiaru sprawiedliwości, jednak sąd nie zawsze wybrał rozwiązania dla nich korzystne.
Przetargi, zamówienia publiczne, lukratywne kontrakty i inne zlecenia, to kolejne pole, na którym może pojawić się złość tych, którzy zostali pominięci przy podziale gminnego tortu. I tu nawet obawa może być większa, bo w grę wchodzą poważniejsze kwoty.
Chojniak i jego współpracownicy dość niefrasobliwie podchodzą do kwestii bezpieczeństwa. Szczególnie wyraźnie było to widoczne podczas imprez masowych, gdzie prezydent, pozbawiony jakiegokolwiek wsparcia, nalewał zupę lub wręczał słodycze.
Wielokrotnie wśród uczestników tego typu wydarzeń można było dostrzec np. mężczyznę skazanego za zabójstwo kobiety, osoby upośledzone umysłowo czy ludzi w różnym wieku będących pod wpływem alkoholu albo środków odurzających, które chętnie korzystały z miejskich atrakcji.
Wspólnym mianownikiem wszystkich materiałów, poświęconych szeroko rozumianemu bezpieczeństwu, zamieszczonych w „Gazecie Trybunalskiej” jest nieustanne przypominanie, że najważniejsza jest prewencja i unikanie zagrożeń – a one potrafią pojawić się w najmniej oczekiwanym momencie.
Na koniec należy się odpowiedź na pytanie postawione w tytule: tak, prezydent Chojniak powinien korzystać z ochrony szczególnie, kiedy porusza się po mieście. Tę funkcję mogą przecież pełnić strażnicy miejscy, policjanci czy wynajęci, za stosunkowo niewielkie pieniądze, byli zawodnicy sportów walki, z których Piotrków jest dumny.
→ M. Baryła
17.01.2019
• foto: pixabay.com
• czytaj także: > “Życie i zdrowie prezydenta Piotrkowa i jego rodziny zagrożone!”