Ostatnia droga Danuty Betnerowicz

O godzinie 13:30 dnia 14 marca 2019 roku w piotrkowskiej kaplicy cmentarnej rozpoczęła się msza żałobna za duszę Danuty Betnerowicz. Nabożeństwo celebrował proboszcz parafii św. Jakuba ks. Grzegorz Gogol.

W ten sposób pożegnaliśmy panią Danusię, której serce przestało bić w piątek 8 marca. Zasnęła oparta o łóżko w swoim mieszkaniu na Starym Mieście. Nie cierpiała. Dobry Bóg tak zdecydował. W nieutulonym smutku pozostawiła swoje jedyne dziecko – syna Krzysztofa.

Była emerytowaną księgową, przez kilkadziesiąt lat pracowała w Fabryce Maszyn Górniczych „Pioma”. Po przejściu na emeryturę nie wytrzymała długo w domowych pieleszach. Jej doświadczenie i fachowość docenili właściciele przedsiębiorstw zagranicznych, których kilka powstało w Piotrkowie na początku lat 80. XX w. Pracowała w dwóch z nich.

Kliknij, aby powiększyć.

Pani Betnerowiczowa należała do osób o wyjątkowej wiedzy, nie tylko zawodowej, skromności i kulturze osobistej. Podobnymi przymiotami cechował się jej mąż Zbigniew, zmarły w 2003 r. ekonomista, prezes i dyrektor w wielu ważnych zakładach i instytucjach.

Zawsze pogodna, lekko zdystansowana do rzeczywistości. Widzę ją, jak rano przemierza Trybunalski Rynek, niosąc nabiał i pieczywo na śniadanie oraz świeże warzywa i owoce. Albo jak z dwoma najbliższymi przyjaciółkami wychodzi z kościoła Panien Dominikanek i niespiesznie podąża do kawiarni „Pod Ormianinem” na kawę i słodycz.

Musimy być przygotowani, musimy być gotowi, bo nie znamy chwili, gdy nasz Pan Bóg zaprosi nas do siebie – powiedział podczas kazania ks. Gogol.

Ludzie, którzy dobrze przeżyli życie, w zgodzie z prawem i przyzwoitością są zawsze gotowi.

→ M. Baryła

14.03.2019

• foto: Mariusz Baryła

• więcej pożegnań: > tutaj

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.