40 lat temu, 24 lipca 1979 r. w Warszawie zmarł śmiercią samobójczą Edward “Sted” Stachura – pisarz, poeta, tłumacz.
Nie była to śmierć szybka i bezbolesna. 42-letni autor “Całej jaskrawości” najpierw zażył znaczną ilość leków uspokajających, następnie usiłował podciąć sobie żyły, by ostatecznie powiesić się na sznurze przymocowanym do sufitu w mieszkaniu na Pradze.
Jednak fizyczne cierpienie poety zaczęło się wiosną tego samego roku. 3 kwietnia, podczas próby samobójczej, polegającej na rzuceniu się pod przejeżdżający pociąg, stracił cztery palce prawej dłoni.
Stachura jeszcze za życia stał się legendą, był pierwszym polskim autorem, który w sposób niezwykle liryczny potrafił dzielić się swoją nadwrażliwością. Szczyt jego popularności przypadł na pierwszą połowę lat 80. XX w., gdy dziesiątki tysięcy młodych Polaków utożsamiały się z samym “Stedem” i postaciami przez niego wykreowanymi: Michałem Kątnym, Jankiem Praderą czy Edmundem Szeruckim.
Trzeba pamiętać, że był to czas gdy wybuchała “Solidarność”, wprowadzono stan wojenny, doszło do zapaści gospodarczej, ogólna atmosfera w kraju była mocno przygnębiająca, a z powieści, opowiadań czy rozpraw Stachury wyłaniał się świat wypełniony metafizyką, czułością i elementarnym dobrem.
Może się to wydać dzisiaj nieprawdopodobne, ale w 1982 r., kiedy ukazał się słynny pięcioksiąg utworów Stachury w charakterystycznej “dżinsowej” okładce, tłumy ludzi koczowały przed księgarniami, aby tę pozycję zdobyć.
Fani pisarza kopiowali z nabożnością kasety magnetofonowe z jego piosenkami, a na koncertach i festiwalach (słynna “Stachuriada” w Olecku) poświęconych pamięci twórcy “Białej lokomotywy” trudno było znaleźć wolne miejsca.
Najbardziej znanymi wykonawcami śpiewanych utworów Edwarda Stachury byli: Marek Gałązka i grupa “Po drodze”, Jan Kondrak, Anna Chodakowska, Sławomir Zygmunt (nadal aktywny), Jacek Szymkiewicz, Piotr Piasecki, Jerzy Stachura, zespół “Stare Dobre Małżeństwo” i in.
Przypadająca dziś rocznica śmierci artysty w sposób naturalny skłania do postawienia fundamentalnego pytania: czy obecnie mogłaby odrodzić się moda na Stachurę?
Wydaje się, że tak, ale nie w tak masowym wymiarze, jak 40 lat temu, gdy pisarz miał status proroka, a jego dziełom bliżej było do religii niż do klasycznej literatury. Z drugiej strony media społecznościowe potrafią czynić cuda…
Stachurę warto czytać niezależnie od czasów w jakich przyszło żyć, szczególnie wtedy, gdy materializm tego świata doskwiera bardziej niż cierń wbity w stopę.
→ M. Baryła
24.07.2019
• foto: archiwum