Kandydat Sokalski

Jacek Marian Sokalski ur. 3 maja 1966 r. w Piotrkowie kandyduje do Sejmu z listy Platformy Obywatelskiej. Jednocześnie robi wszystko, aby do parlamentu się nie dostać.

Sokalski, to postać tragiczna. Facet niegłupi, z zawodu ekonomista i manager kultury, doświadczony w zarządzaniu zespołem ludzkim, pomysłowy i zaradny. Związał się najpierw z piotrkowskim domem kultury, z którego wyrzucił go prezydent miasta, a następnie z łódzką jednostką, z której wyrzucił go marszałek województwa.

Obie te sprawy łączą dwa fakty: pozbycie się Sokalskiego z funkcji dyrektora miało miejsce po dokonaniu przez niego poważnych inwestycji w MOK i ŁDK oraz to, że jego przełożeni byli od niego mniej rozgarnięci, za to politycznie umocowani, czego nie można powiedzieć o samym zainteresowanym, bo choć znalazł się w drużynie Platformy do ugrupowania nie należy. W tym przypadku powiedzenie o Murzynie, który zrobił swoje sprawdza się idealnie.

Jacek Sokalski w ławach poselskich nie zasiądzie, choć w województwie łódzkim jest osobą rozpoznawalną i lubianą. Na jego temat nie można znaleźć ani jednej krytycznej wzmianki, a wszystkie wydarzenia organizowane przez instytucję kultury, w której spędził ostatnie pięć lat, mają pozytywne recenzje. Wynika to między innymi z tego, że Sokalski, jako szef ŁDK, nie żałował pieniędzy na sponsorowane materiały prasowe, które ukazywały się w mediach publicznych i prywatnych, zarówno polskich, jak i niemieckich.

Sokalski w ławach poselskich nie zasiądzie, gdyż okazał się (nie pierwszy zresztą raz) człowiekiem oszczędnym, żeby nie powiedzieć skąpym, a przy tym mało zdeterminowanym. O ile jego konkurenci potrafili zapełnić ulotkami skrzynki pocztowe wyborców oraz obkleić miasto i okolice niezliczoną ilością bannerów i plakatów, o tyle wydatki Sokalskiego na reklamę wizualną okazały się tak skromne, że aż absurdalne.

Powodem tego nie jest szczupły portfel kandydata, bo w pieniądzu posiada 750 tys. złotych, nie licząc papierów wartościowych i nieruchomości łatwo zbywalnych, a jego żona – dentystka – co dzień zasila domowy budżet żywą gotówką, ale to, że Sokalski nie posiada wiary w swoje możliwości, co bezpośrednio wiąże się z brakiem u niego cech modelowego (polskiego) polityka: nie kłamie, nie obiecuje gruszek na wierzbie, nie wchodzi w szemrane układy towarzyskie, nie donosi na kolegów, nie używa wazeliny wobec przełożonych, nie pije wódki z byle kim…

Gdyby statystyczny polski wyborca miał świadomość obywatelską zbliżoną do świadomości przeciętnego Norwega, Duńczyka czy Szwajcara, Sokalski mógłby zostać zawodowym posłem, a kto wie, może nawet ministrem kultury, a tak jedyne, co mu pozostaje, to prowadzenie “kampanii wyborczej” za pośrednictwem facebooka, która powinna mu dać 5-6 tys. głosów.

→ M. Baryła

10.10.2019

• foto: Mariusz Baryła / Gazeta Trybunalska

• o innych kandydatach do parlamentu czytaj: > tutaj

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.