Czy Piotrków zaorzą?

Przeczytałem niedawno, że gwałtowanie poupadają byłe miasta wojewódzkie, takie jak Częstochowa, Radom, Tarnobrzeg i inne. W tej grupie znajduje się i nasz Piotrków.

W ośrodkach tych gwałtownie zmniejsza się liczba zamieszkałych osób. Miejscowości leżące blisko wielkich aglomeracji stają się głównie sypialniami, ich mieszkańcy wyjeżdżają rano do pracy do Warszawy, Łodzi, Poznania czy Gdańska, wieczorem powracają na nocleg.

Inne, położone dalej od dużych miast, nazywane są weekendowymi mieścinami, ponieważ obywatele wracają do miejsc zamieszkania tylko na sobotę i niedzielę. Przyczyna jest bardzo prosta i znana powszechnie: pieniądze.

W Piotrkowie padł prawie cały przemysł, przynajmniej polski. Zostały usługi, trochę małych sklepików różnych branż, które co chwila giną oraz kilkadziesiąt supermarketów. Płace w większości głodowe. Nic dziwnego, że część ludności przeniosła się nie tylko do większych, zamożniejszych ośrodków, ale też do innych krajów. I nie zamierzają powracać.

Kiedyś nazywano Piotrków miastem emerytów i kolejarzy. Z kolejarzami, to już przeszłość, wiemy, jaka jest kondycja polskich kolei, mniej więcej taka jak polskich emerytów. Niektóre pociągi jeszcze jeżdżą, ale rzadko i niechętnie. Emerytów zaś mamy coraz więcej. Żadne programy rządowe, jak do tej pory, nie znalazły skutecznego lekarstwa na taki stan rzeczy. W miarę upływy czasu, zapaść ekonomiczna i kulturalna będzie się powiększać. Samorządy żyją na kredyt, zajęte najczęściej walką o wpływy i władzę, a kiedy w kasie robi się pusto, pozostaje podnieść podatki.

Pozostał krajobraz po bitwie. Bitwie, którą stoczyły zagraniczne korporacje z polskim interesem narodowym. Zwycięzca wziął wszystko. Staliśmy się Europejczykami, ale w porównaniu z krajami zachodnimi, jesteśmy, jak ci polscy chłopi uwolnieni w XIX wieku z poddaństwa przez cara, o którym mówiono, że zdjął chłopom kajdany razem z butami.

No i wreszcie mamy demokrację, tę z Zachodu, bo przecież w swoich dziejach, Polska nigdy, żadnej demokracji nie miała. I wreszcie mamy kulturę, też zachodnią, wolną od nacisków, eksperymentalną, wielowątkową, słowem niespotykaną ani u nas, ani na Wschodzie, jedynie na Zachodzie, tym centrum nowoczesnego świata, a może i wszechświata.

Zresztą Europa (ma się rozumieć zachodnia, nażarta i nadęta) przyjmując nas do wspólnego stołu, wyznaczyła nam miejsce na samym końcu, a gdy zgłosiliśmy niejakie zastrzeżenia, co do złego traktowania, usłyszeliśmy od pewnego prezydenta dużego kraju, że powinniśmy siedzieć cicho. I to wielkie oburzenie, że przecież rzucono nam, jak żebrakowi, miliardy euro, a my niewdzięcznicy, jeszcze mamy jakieś pretensje. Zapomnieli jedynie dodać, jak swego czasu, ta sama Europa sprzedała nas Stalinowi za święty spokój i dobrobyt, wtrącając w otchłań ubóstwa, cenzury, zbrodni i prześladowań.

A kim był Hitler, i ci, którzy napadli nas 1 września 1939 roku i mordowali przez prawie 6 lat, jeśli nie Niemcami, czyli zachodnimi Europejczykami. Otóż nie, oni byli nazistami i zjawili się z kosmosu. Europa zachodnia nie prowadziła żadnych wojen, nigdy, niewinna, jak biały baranek z niebieską wstążeczką.

Patrząc z tej perspektywy na nasze miasto, jest źle, a nawet gorzej. Demokracja pozorowana, zawsze ci sami u władzy, bieda, aż piszczy, pogoda paskudna, niebo ciemne i podejrzliwe, sprawiedliwość, co prawda nieskalana, ona jedyna, ale już kultura leży na całej długości. Nie ma eksperymentu, sztuki wysokiej, bo i po co, badania wskazują, że tubylcom najbardziej podoba się disco-polo. Europa, o ile nas zauważa, to robi to podejrzliwie i niechętnie. Plotka mówi, iż Unia chętnie pozbyłaby się wielu takich miejscowości, podobnych do naszej.

Jest jednak problem. Nie da się wszystkiego zrobić na raz. Ilość miast niepotrzebnych jest zbyt duża, żeby od razu, na zawołanie usunąć tę skaz, z niepokalanego oblicza Unii Europejskiej. Rozwiązanie musi być rozciągnięte na wiele lat. To, jak słyszałem, na razie luźne przymiarki. Nic pewnego. Każdy urzędnik unijny zdecydowanie zaprzeczy, jakoby Unia miała podobne zamiary. Nawet skłonny jestem im uwierzyć. Niepokoi mnie za to inna plotka, pojawiająca się poza oficjalnym obiegiem i dotycząca Piotrkowa.

Wedle owej plotki miasto nasze ma pójść na pierwszy ogień. Jeśli to się Unii uda i Piotrków zniknie, dalej pójdzie już łatwiej. A plan jest podobno taki, że wyprowadzi się mieszkańców i umieści na obrzeżach dużych miast w specjalnie zbudowanych barakach (znany humanitaryzm europejski). Następnie domy, kamienice, zakłady i ulice zostaną wyburzone, a gruz wywieziony na budowę dróg i autostrad. Kiedy teren zostanie uprzątnięty, wejdą potężne traktory z pługami i zaorzą puste pole. W ostatnim etapie zasadzone będą kartofle  (uwaga! to ważne – nie ziemniaki a kartofle. Nie ma żadnych prymitywnych ziemniaków wschodnioeuropejskich, są kartofle). Der Kartoffel, to brzmi dumnie.

Jak wcześniej napisałem, to jedynie plotka, co z tego, że od czasu do czasu, uporczywie powtarzana. Zapewne przez niezrównoważonych osobników, nie mających nic lepszego do roboty. Nie wierzmy plotkom. Rzadko mają w sobie ziarno prawdy. Różne już plotki bywały i co? Najwyżej co nieco.

→ Zbigniew Rutkowski

17.10.2016

• foto: Mariusz Baryła / Gazeta Trybunalska

• więcej tekstów Rutkowskiego: > tutaj

 

3 Replies to “Czy Piotrków zaorzą?

  1. Panie Rutkowski Chojniak, Karzewnik i Kacperek już siedzą w traktorach a w tle grają muzyczkę ,,ore ore”…. pole pole.
    Bo Piotrkowa już nima. Jeno jest trakt. Wielu kultur.

      1. Z sentymentem obejrzałem to miejsce. Jako dzieciak chodziłem tamtędy do lasu Belzackiego, potem na Południową, miałem tam swoje sprawy służbowe, na koniec na Malinowej krzewiłem kapitalizm. Widoczek, jak i bałagan przyjemny, ale zastanawia mnie ilość pięknych szerokich traktów rowerowo pieszych, po których nikt się nie przemieszcza. Bezmyślne urządzanie świata zawsze źle się kończyło.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.