Hongkong w ogniu

Studenci politechniki w Hong Kongu walczą o wolność. Urodzili się jako ludzie wolni i chcieliby ten status utrzymać, ale globalna polityka okazała się bezwzględna, a administracja Chińskiej Republiki Ludowej robi wszystko, aby w pełni kontrolować ten rejon.

Od wczoraj, 18/11/2019 r., trwają brutalne starcia na terenie miasteczka uniwersyteckiego do jakich dochodzi pomiędzy studentami okupującymi kampus, a siłami policji. Policja używa gumowych kul, gazu łzawiącego i armatek wodnych, protestujący bronią się przy pomocy łuków, proc, kamieni i “koktajli Mołotowa”.

Pierwsze skojarzenie jakie przychodzi na myśl, to wydarzenia do jakich doszło sześć lat temu na Ukrainie, gdy jednostki specjalne „Berkutu” krwawo stłumiły demonstracje w centrum Kijowa.

Tło historyczne

1 lipca 1997 r. po 99 latach brytyjskiej dzierżawy Hongkong powrócił we władanie chińskie.  Państwo Środka zobowiązało się przez 50 lat nie ingerować w wewnętrzne sprawy prowincji, pozostawiając jej znaczną autonomię z wyłączeniem spraw zagranicznych i sił zbrojnych.

Jednak jesienią 2014 r. wybuchły niepokoje społeczne, które otrzymały miano “Rewolucji parasolek”. Ich bezpośrednią przyczyną było wprowadzenie nowej ordynacji wyborczej, która w ocenie mieszkańców Hongkongu była niedemokratyczna. Trwające trzy miesiące protesty zostały stłumione przez policję w połowie grudnia.

Wkrótce nasiliły się ruchy proobywatelskie, prodemokratyczne, a w konsekwencji także separatystyczne i antychińskie, co było związane z ograniczeniem swobód obywatelskich, cenzurą mediów i stopniowym wprowadzaniem chińskiego prawa.

Obecne demonstracje wywołał projekt ustawy o ekstradycji podejrzanych z Hongkongu m.in. do Chin. W minioną niedzielę blisko milion ludzi wyszło na ulicę, a manifestacje szybko zamieniły się w regularne starcia z policją. Setki młodych rebeliantów schroniły się na terenie miasteczka akademickiego zaciekle broniąc tego miejsca przed policją.
Źródło CNN, kliknij, aby powiększyć.

Jak informują dziś zachodnie stacje telewizyjne, studenci i uczniowie szkół średnich, otoczeni przez siły porządkowe, wyraźnie tracą inicjatywę, części z nich udało się uciec z oblężonego miasteczka, pozostali boją się o swoje losy. Narasta strach i zwątpienie. Chiński tygrys jest tak potężny, że w każdej chwili może zapaść decyzja o użyciu ostrej amunicji.

CNN przekazała niedawno, że “dziesiątki protestujących poddało się policji, kilku ze łzami w oczach, podczas gdy inni ślubowali walczyć dalej, ale nie mieli pojęcia, jak to zrobić”.

Rząd i policja oświadczyły, że osoby poniżej 18 roku życia nie zostaną natychmiast aresztowane, a wszyscy ranni protestujący mogą zostać zabrani do szpitala. Dorośli w kampusie są aresztowani, odbywa się to bardziej spokojnie niż w poniedziałek.

Polskie media niewiele czasu i miejsca poświęcają wydarzeniom nad Morzem Południowochińskim, co może dziwić, gdyż w tym rejonie trwa walka o najważniejsze wartości jakimi są: wolność i prawo samostanowienia, a my Polacy, wiemy najlepiej co oznacza życie pod butem reżymu.

→ M. Baryła

19.11.2019

• foto / źródło: ITV News

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.