Czerwony beton z „Budowlanki”

59 lat temu, 1 lipca 1957 r. Dyrekcja Okręgowa Szkolenia Zawodowego w Łodzi podjęła decyzję o uruchomieniu w Piotrkowie Trybunalskim Szkoły Rzemiosł Budowlanych.

Na przestrzeni lat zmieniało się nazewnictwo szkoły, lokalizacja, a także profil kształcenia, choć zawsze osią było nauczanie w zawodach budowlanych. Jej aktualna nazwa to: Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych i Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych nr 3 im. Władysława Stanisława Reymonta w Piotrkowie Trybunalskim.

Organem prowadzącym dla jednostki jest Urząd Miasta Piotrkowa, na którego czele stoi prezydent Krzysztof Chojniak, zaś nadzór pedagogiczny podlega Kuratorium Oświaty w Łodzi.

W latach 1980-1997 w popularnej „Budowlance” funkcję dyrektora pełnił Zygmunt Pędziwiatr, s. Józefa, ur. 21-07-1931 r. we wsi Krysiaki (sygnatura akt IPN Ld 443/4839), którego przeszłość trudno uznać za transparentną. Mimo to w 2007 r. z okazji 50-lecia szkoły, przewodniczący Rady Miasta Błaszczyński wręczył byłemu dyrektorowi srebrny medal „Za zasługi dla Piotrkowa Trybunalskiego” *).

Pędziwiatr, od lat przebywający na emeryturze, ma trzy córki. Był czas, gdy wszystkie pracowały w tej samej szkole, gdzie ich ojciec. Jedna z nich opuściła Piotrków i wyjechała do Włoch, pozostałe dwie: mgr inż. Iwona Pędziwiatr-Fijołek (przedmioty budowlane) i mgr Grażyna Pędziwiatr-Madejak (jęz. polski) nadal są zatrudnione w placówce przy ul. Broniewskiego 16.

Męża Grażyny – Wojciecha Madejaka – ojciec również zatrudnił w „Budowlance”, ale już na mniej eksponowanym stanowisku, jednak 31-12-2012 r. po rozwodzie z Madejakową i po 17 latach pracy został z niej zwolniony.

Także ślubny drugiej córki mgr inż. Andrzej Fijołek przytulił się do szkoły, jest nauczycielem zawodu w warsztatach szkolnych, ale w tym przypadku zatrudnił go już nie teść, ale jego następca Leszek Klepiński. “Mąż jest świetnym fachowcem, a na to stanowisko trudno jest znaleźć fachowców z odpowiednim wykształceniem” – powiedziała Pędziwiatr-Fijołek reporterce „Tygodnia Trybunalskiego” w 2014 r. Fijołek trafił do „Budowlanki” po tym, jak firma meblarska „Euro-kuchnia”, której przez wiele lat był współwłaścicielem, przestała przynosić dochody.

Grudzień 2011, aula ZSP nr 3, od lewej: Leszek Klepiński, ks. Andrzej Chycki, Radosław Kaczmarek – obecny kierownik Referatu Edukacji, Zygmunt Pędziwiatr. Foto: piotrkow.pl

W 1997 r. schedę po Pędziwiatrze przejął, namaszczony przez niego, Leszek Jan Klepiński, s. Mirosława, ur. 01-01-1951 r. w Wadlewie – b. członek ORMO, a w latach 1976-1981 przewodniczący ZW ZSMP w Piotrkowie, komunistyczny aparatczyk (wstąpił do PZPR w 1974 r.), od marca 1986 r. do grudnia 1987 r. szef Wojewódzkiego Ośrodka Kształcenia Ideologicznego, od stycznia 1988 r. do stycznia 1990 r. kierownik Wydział Nauki, Oświaty i Kultury KW PZPR w Piotrkowie, bliski znajomy niezatapialnego, jak dotąd, Bogdana Munika, s. Henryka, ur. 09-10-1953 r. w Tomaszowie Maz. (sygnatura akt IPN Ld 443/5500) – działacza komunistycznego, także przewodniczącego ZW ZSMP, od kilkunastu lat pełniącego funkcję sekretarza miasta.

W 1999 r. władzę w szkole objął Marek Ślusarczyk. Klepiński trafił do urzędu miasta na stanowisko kierownika Referatu Edukacji, ale przed swoim odejściem awansował na zastępcę dyrektora Iwonę Pędziwiatr-Fijołek, co w szkole uznano za gest wdzięczności wobec jej ojca.

Styl magistrackiej pracy Klepińskiego opisał w 2005 r. Paweł Larecki, rzecznik stowarzyszenia „Na rzecz rozwoju Piotrkowa” (> link). Frag.:

Dwa lata temu, gdy przymierzano się do tych nagród, na Annę Kulisę, dyrektorkę Szkoły Podstawowej nr 12, próbował w telefonicznej rozmowie wywrzeć nacisk Leszek Klepiński, kierownik referatu edukacji Urzędu Miasta, usiłując ją nakłonić, aby wytypowała Tomasza Trzaskacza, nauczyciela plastyki. Klepiński – jak twierdzi dyrektorka – nie omieszkał podkreślić, iż jest to kolega wiceprezydenta Krzysztofa Chojniaka, nadzorującego oświatę w mieście. Kierownik referatu miał zagrozić, że jeśli dyrektorka nie zastosuje się do tej sugestii, to jej nagroda też przejdzie koło nosa. Ale ona uznała, że Trzaskacz nie spełnia kryteriów wymaganych przy typowaniu do nagrody i nie poszła na taki układ, więc w ramach odwetu, rzeczywiście, została utrącona, choć wyniki w kierowaniu szkołą ma znakomite.

I może sprawa poszła by w zapomnienie, ale w tym roku przed nauczycielskim świętem kierownik Klepiński znów próbował wywrzeć presję na dyrektorce, przekonując ją, aby wystawiła Trzaskacza do nagrody, bo prosi o to wiceprezydent Chojniak. Anna Kulisa usłyszała, że jeśli znowu nie zastosuje się do tego życzenia, to sama na nagrodę też nie ma co liczyć. Ponieważ kobieta i tym razem nie uległa, kierownik referatu chciał ją zmusić, aby stawiła się na dywanik do wiceprezydenta. Ale ona ponownie wyjaśniła przełożonemu swoje stanowisko co do nagrody dla sugerowanego przez zwierzchników nauczyciela, który – w jej opinii – nie może pochwalić się osiągnięciami w szkole i nie idzie drogą awansu zawodowego. Wtedy kierownik Klepiński już nie krył, że dyrektorka może o nagrodzie zapomnieć, a co więcej, restrykcje mogą dotknąć… szkołę! A sam nauczyciel tak się czuł pewnie, że miał odwagę podejść do dyrektorki z odezwaniem „Jeżeli ty mi nie dasz tej nagrody, to sama też nie dostaniesz”. Sankcje – zgodnie z groźbami – spadły nie tylko na krnąbrnego dyrektora, lecz faktycznie, także na… szkołę! Podstawówce, posiadającej świetną bazę sportową, obcięto bowiem liczbę godzin dodatkowych zajęć z wuefu! Dyrektorka poszła na skargę do prezydenta Waldemara Matusewicza. (…) Kierownik Klepiński tłumaczy, że tylko proponował, a nie naciskał i więcej w tej sprawie głosu nie zabiera. Zaś wiceprezydent Chojniak zdecydowanie oddala wszelkie zarzuty, twierdząc, że opublikowany przez nas tekst to „haniebny paszkwil”, spreparowany na użytek kampanii wyborczej (…).

W 2013 r. do szkoły na kolejne dwa lata powrócił Klepiński, lecz z powodu złego stanu zdrowia więcej przebywał na zwolnieniu niż w murach placówki. Szkołą formalnie zarządzali jego zastępcy: Jan Kaźmierczak i Iwona Pędziwiatr-Fijołek.

Lipiec 2015, w serdecznej atmosferze Chojniak dziękuje Klepińskiemu za owocną pracę z młodzieżą. Foto: piotrkow.pl

O „Budowlance” zrobiło się głośno: piotrkowska prokuratura wszczęła postępowanie w “sprawie zaistniałego od stycznia 2013 roku do 18 grudnia 2013 roku w Piotrkowie Trybunalskim niedopełnienia obowiązków służbowych przez dyrektora oraz wicedyrektorów ZSPiPOW w Piotrkowie polegającego na akceptowaniu nienależytego nadzoru pedagogicznego nad uczniami szkoły, nieprawidłowościami w gospodarce finansowej szkoły, nienależytym gospodarowaniem mieniem szkoły, czym działali na szkodę Urzędu Miasta w Piotrkowie”.

W placówce zapanowała zła atmosfera. Pojawiły się podejrzenia o mobbing, którym mieli być poddawani niepokorni nauczyciele. Wiosną zeszłego roku jeden z wykładowców – Tomasz Sąciński – złożył na policji zawiadomienie dotyczące możliwości popełnienia przestępstwa przez grupę pedagogów, polegającego na tolerowaniu palenia papierosów i zażywanie narkotyków przez młodocianych. “Dochodzi więc na terenie tej szkoły do skrajnej patologii, gdzie nie tylko dyrekcja szkoły, ale również wyselekcjonowani nauczyciele dyżurujący (…) przykładają rękę do zepsucia młodzieży” – napisał Sąciński.

Mimo to, zwierzchnik Klepińskiego – Chojniak – nie dostrzegał problemu. Dyrektor od wielu lat cieszył się wielką sympatią wiceprezydenta, a następnie prezydenta Piotrkowa – zadeklarowanego patrioty, byłego członka PiS i praktykującego katolika.

Kiedy w lipcu 2015 r. Klepiński odchodził na emeryturę Chojniak zaprosił go do magistratu i osobiście podziękował mu za wkład w rozwój szkolnictwa w Piotrkowie oraz zaangażowanie w wychowanie młodzieży (> link).

Czerwiec 2015, Chojniak wręcza nominację dyrektorską Edycie Wiernickiej – swojej koleżance z ruchu „Razem dla Piotrkowa”. Foto: piotrkow.pl

Od 1 września 2015 r. stanowisko dyrektora „Budowlanki” przypadło Edycie Wiernickiej (ur. 1975). Wiernicka jest absolwentką II LO w Piotrkowie, w wieku 18 lat urodziła syna, więc dalszą edukację – studia pedagogiczne – kontynuowała zaocznie w WSP w Słupsku, gdzie przez pewien czas mieszkała. Po powrocie do Piotrkowa i po rozwodzie pracowała jako pedagog szkolny w IV LO i równolegle w prywatnym Zespole Szkół Policealnych i Ogólnokształcących „Logos”, gdzie była także doradcą zawodowym i szefem piotrkowskiego oddziału.

W 2011 r. skromnie mówiła o sobie: “Lubię kontakt z uczniami, dlatego świetnie odnajduję się w tej pracy. Trzeba być mądrym, rozsądnym i mieć autorytet” (> link).

W lipcu 2015 r. internauta „Maciej” tak skomentował dokonania Wiernickiej: “No, ja miałem do czynienia z panią pedagog w IV LO. Dziękuję bardzo. Współczucie dla uczniów budowlanki. Faworyzowanie uczniów, którzy trzymają z tą panią i potępianie tych innych to normalka. Piętrzenie problemów i (w moim przypadku) spowodowanie przedwcześnie oddania arkuszu maturalnego to codzienność…”

Awans Wiernickiej, po 16 latach pracy, na stanowisko dyrektora szkoły technicznej, był oczywiście świadectwem uznania dla jej inteligencji, profesjonalizmu, dorobku, pracowitości i nieposkromionej ambicji. W żaden sposób nie można go łączyć z faktem, że w 2014 r. bez powodzenia startowała w wyborach do Rady Miasta z ramienia ugrupowania Krzysztofa Chojniaka „Razem dla Piotrkowa”, na rzecz którego wpłaciła 530 zł („Gazeta Trybunalska” – „Wszyscy ludzie Chojniaka” poz. nr 8).

Po kilku miesiącach pracy w „Budowlance” skoncentrowała się na sprawach natury ogólnej i zarezerwowała dla siebie kilka godzin zajęć z przedsiębiorczości, na której prawdopodobnie zna się równie dobrze, jak jej pryncypał mgr inż. Krzysztof Chojniak z zawodu nauczyciel.

→ Mariusz Baryła

19.04.2016

• foto: Gazeta Trybunalska

*) Wtedy jeszcze opinia publiczna nie wiedziała, że medale są przyznawane nielegalnie, dopiero w styczniu br. „Gazeta Trybunalska” odkryła, że nie istnieje żaden dokument pozwalający na ich przyznawanie.

• więcej tekstów archiwalnych: > tutaj

 

2 Replies to “Czerwony beton z „Budowlanki”

  1. Wspomniany w tekście pupil Chojniaka, Pan Trzaskacz, członek PiS, był nawet wstawiony na stołek dyrektorski w delegaturze Kuratorium. W niejasny okolicznościach został odwołany.
    To jest bardzo ciekawy układ, człowiek Chojniaka w PiS, niczym Wiesia swego czasu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.