W czasie trwania obecnej “epidemii” korony, śmiertelność ogółem w Polsce spadła do poziomu najniższego od 10 lat.
W skutek takiej „epidemii” uległo likwidacji ok. 6 tysięcy firm pogrzebowych. O czym to świadczy? Oczywiście o tym, że „epidemia” to zwykła ściema, na którą dało się nabrać miliony ludzi na całym świecie. Daj nam Panie Boże więcej „epidemii” które zmniejszają ogólną liczbę zgonów i wydłużają średnia długość życia!Ale są i inne ciekawe wnioski.
Spadek śmiertelności może wynikać z unieruchomienia całej służby zdrowia. Po prostu nie było zgonów z powodu błędów popełnionych w leczeniu. W USA błędy w sztuce lekarskiej stanowią trzecią przyczynę zgonów.
Spośród wszystkich zgonów, do których co roku dochodzi w Stanach Zjednoczonych (2,54 mln średnio rocznie) , prawie 10% (204 tys ) wynika WPROST z błędów lekarskich i działań niepożądanych leków, które łącznie figurują na 3. miejscu najczęstszych przyczyn śmierci. Jeśli do tego dodamy:
115 tys. zgonów powiązanych z odleżynami pacjentów szpitalnych,
37 136 wynikłych z niepotrzebnie przeprowadzonych zabiegów oraz
32 tys. zgonów będących wynikiem operacji chirurgicznych,
to otrzymamy przerażający wynik – 388 136 zgonów (prawie 15% ogólnej liczby zgonów) spowodowanych błędami w leczeniu. A to „wynik” mocno zaniżony, gdyż środowisko lekarzy jest zainteresowane w ukrywaniu zgonów spowodowanych własnymi błędami. Dodatkowo zgony spowodowane skutkami ubocznymi stosowanych leków, przypisuje się nie lekom, tylko chorobie na którą pacjent zmarł.
W rzeczywistości może być więc tak, że błędy w sztuce lekarskiej mogą stanowić podstawową przyczyną zgonów w USA i w innych państwach.
Gdy w roku 2000 wybuchł strajk generalny lekarzy w Izraelu, to w ciągu trzech miesięcy jego trwania śmiertelność spadła o…30%.
W Polsce, statystyki przyczyn śmiertelności z uwzględnieniem błędów lekarskich nie są prowadzone, ale rzeczywistość musi być podobna jak w USA. Jeśli przyjmiemy, że śmiertelność w Polsce spowodowana błędami w leczeniu jest podobna jak w Ameryce, to rocznie umiera w kraju ok. 62 tysiące ludzi, uśmierconych przez lekarzy (średnio umiera w Polsce ok. 420 tysięcy osób). I to jest dopiero horror, a nie „epidemia” bezobjawowa!
Spadek śmiertelności może też wynikać z ograniczenia spożycia leków, które trudniej było pozyskać przy zamkniętych przychodniach lekarskich i strachu by do takich przychodni pójść. Czy w długim okresie ograniczenia w dostępie do służby zdrowia, ugruntują tendencję spadku ilości zgonów a więc i wydłużenia średniej długości życia?
Jest to wielce prawdopodobne, zaś odpowiedź na to pytanie poznamy ze statystyk umieralności uwzględniających cały rok.
Musimy mieć świadomość, że służba zdrowia “generuje” ogromną ilość nieboszczyków (w skutek błędów w leczeniu) , co zauważyli nawet pacjenci cytując popularny wierszyk: każdy lekarzyk ma własny cmentarzyk.
Paradoksalnie, gdyby z dnia na dzień zlikwidować całą służbę zdrowia i pozamykać apteki, to zapewne zmniejszyło by to śmiertelność ogółem i wydłużyło średnią długość życia.
→ Anthony Ivanowitz / pospoliteruszenie.org
29.06.2020 r.
• collage: barma / Gazeta Trybunalska
• więcej Ivanowitz’a: > tutaj