9 lipca przypadła 75. rocznica śmierci polskiej poetki i dramatopisarki Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej de domo Kossak. Jej utwory były uwielbiane w okresie międzywojennym, a także w Polsce Ludowej, przy ich lekturze tysiące zakochanych dziewcząt roniło łzy w poduszki.
Przypomnę dwa najbardziej znane erotyki, spopularyzowane w piosenkach wykonywanych przez Ewę Demarczyk, których uroda jest nieprzemijająca:
Wciąż rozmyślasz. Uparcie i skrycie.
Patrzysz w okno i smutek masz w oku…
Przecież mnie kochasz nad życie?
Sam mówiłeś przeszłego roku…
Śmiejesz się, lecz coś tkwi poza tym.
Patrzysz w niebo, na rzeźby obłoków…
Przecież ja jestem niebem i światem?
Sam mówiłeś przeszłego roku…
Nie widziałam cię już od miesiąca.
I nic. Jestem może bledsza,
trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca,
lecz można żyć bez powietrza!
Pawlikowska-Jasnorzewska nie bez powodu jest nazywana poetką miłości, ponieważ opanowała do perfekcji tworzenie strof niezwykle mocno oddziałujących na emocje czytelników. Język, jakim się posługiwała był, na czasy w których żyła, nie do końca “poetycki”, gdyż autorka korzystała ze słownictwa potocznego.
Pisała dużo, począwszy od debiutu w 1922 r. do śmierci w 1945 r. wydała 15 tomów poetyckich i ukończyła 16 sztuk teatralnych. Największy wpływ na jej twórczość miało pochodzenie, była córką malarza Wojciecha Kossaka. W domu rodzinnym gościli luminarze świata kultury i sztuki.
Aktywnie uczestniczyła w życiu cyganerii krakowskiej i warszawskiej, przyjaźniła się m. in. ze Skamandrytami (Tuwim, Lechoń, Słonimski, Iwaszkiewicz, Lechoń) i ich otoczeniem. Kawiarnie, galerie, muzea były miejscami, w których najczęściej spędzała czas.
Natura obdarzyła poetkę niepospolitą urodą i znacznym temperamentem. Podobała się mężczyznom i chętnie korzystała ze swoich przymiotów. Życie jej było barwne i zaskakujące, miała trzech mężów: Bzowskiego – oficera armii austriackiej, Pawlikowskiego – pisarza i działacza społecznego oraz Jasnorzewskiego – pilota lotnictwa wojskowego. Podróżowała po Europie i północnej Afryce, o czym na bieżąco wspominała w swojej twórczości.
Po wybuchu II wojny światowej opuściła kraj udając się przez Rumunię i Francję do Anglii. Zamieszkała z mężem w bazie wojskowej Królewskich Sił Powietrznych w Blackpool. Kapitan Jasnorzewski brał udział w bitwie o Anglię.
Tuż przed zakończeniem wojny u Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej wykryto złośliwy nowotwór. Choroba była na tyle zaawansowana, że mimo operacji nie udało się jej uratować. Zmarła 9 lipca 1945 r. w Manchesterze, mając 54 lata. Tam też została pochowana. Mąż przeżył ją o 25 lat, odszedł w 1970 r., jego prochy spoczęły obok ukochanej żony.
Biografia pisarki jest tak bogata, że mogłaby posłużyć za kanwę scenariusza filmowego. Może w szkole filmowej kształci się producent lub reżyser, który dostrzeże ogromny potencjał ukryty w losach autorki “Pocałunków”?
Nam, konsumentom kultury, pozostaje lektura utworów Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej (na przykład: > tu), promowanie i wskazywanie jej dorobku innym, młodszym.
Szkicownik poetycki (49)
Ileż to tysięcy mil od człowieka do człowieka, choćby stali tuż przy sobie?
Ileż przestrzeni w poskręcanych błędnikach, ślimakach, labiryntach niewidzialnych?
Ile gór i rzek, jakie stepy wyjące wichrem, jakie oceany monotonne, siwe, bezbrzeżne?
Jakie hotele stoją wbudowane między nich, fantastyczne, o niezliczonych wejściach i wyjściach, windach, piętrach i podziemiach?
Któż to obliczy, kto ogarnie tę drogę, mapę jej wyrysuje i czas jej zdobycia określi?
A miłość przebywa ją jednym krokiem. Jednym spojrzeniem.
Elektryczna iskra miłości obiega w sekundzie całą tą przestrzeń, w przeszłość nawet sięgającą.
I obejmuje się dwoje ludzi, z których jedno jak gdyby było w najgłębszych kopalniach, drugie na najwyższym ziemskim szczycie gór.
→ M. Baryła
22.07.2020
• foto: archiwum
• więcej wspomnień: > tutaj