78. rocznica śmierci Brunona Schulza – geniusza z Drohobycza (film)

Jest godzina 14:05, czwartek, 19 listopada 2020 r. Świeci słońce, choć jest chłodno. 78 lat temu, w czwartkowe południe, przez środek miasta Drohobycza przemykał szczupły, niewysoki Żyd ubrany w długą jesionkę.

Dostrzegł go gestapowiec Karl Guenther, o którym świadkowie mówili, że był “największym mordercą w Drohobyczu”. Podszedł do spłoszonego mężczyzny, schwycił za kołnierz i z niewielkiego, damskiego pistoletu oddał dwa strzały w tył głowy.

Zamordowany nazywał się Bruno Schulz, miał 50 lat, był nauczycielem rysunków, malarzem, autorem dwóch tomów opowiadań i cyklu grafik. Jego martwe ciało przez dzień cały przeleżało na brukowanej ulicy.

Rynek w Drohobyczu, repr. / źródło: archiwum allegro.pl.

Twórczość literacka Schulza, choć ilościowo skromna, uznawana jest za jedno z najważniejszych osiągnięć europejskiej literatury. Zarówno “Sklepy cynamonowe”, jak i “Sanatorium pod klepsydrą” swoją świeżością, magią i ponadczasowym obrazowaniem bezustannie fascynują kolejne generacje czytelników.

W opowiadaniu “Genialna epoka” czytamy:

Cóż jednak zrobić ze zdarzeniami, które nie mają swego własnego miejsca w czasie, ze zdarzeniami, które przyszły za późno, gdy już cały czas był rozdany, rozdzielony, rozebrany, i teraz zostały niejako na lodzie, nie zaszeregowane, zawieszone w powietrzu, bezdomne i błędne?

Czyżby czas był za ciasny dla wszystkich zdarzeń? Czy może się zdarzyć, aby już wszystkie miejsca w czasie były wyprzedane? Zatroskani, biegniemy wzdłuż tego całego pociągu zdarzeń, przygotowując się już do jazdy.

W 2014 r. Adam Sikora wyreżyserował paradokumentalny film, do scenariusza Agaty Tuszyńskiej, zatytułowany “Bruno Schulz 1892 – 1942”. Bardzo zachęcam do jego obejrzenia.

Przez otwarte okno wpływały łagodne powiewy, napełniając pokój refleksem dalekich krajobrazów. Przez chwilę utrzymywały się w powietrzu te nawiane kolory jasnych dali i wnet rozpływały się, rozwiewały w cień błękitny, w tkliwość i wzruszenie. Powódź obrazów uspokoiła się nieco, wylew wizyj złagodniał i ucichł.

Jacek Kleyff piosenka “O śmierci Brunona Schulza”:

A gdy sięgałem po błękitną barwę — szedł ulicami przez wszystkie okna odblask kobaltowej wiosny, otwierały się, dźwięcząc, szyby, jedna za drugą, pełne błękitu i ognia niebieskiego, firanki wstawały jak na alarm i przeciąg radosny i lekki szedł tym szpalerem wśród falujących muślinów i oleandrów na pustych balkonach, jak gdyby na drugim końcu tej długiej i jasnej alei ktoś zjawił się bardzo daleki i zbliżał się — promienny, poprzedzany przez wieść, przez przeczucie, zwiastowany przez loty jaskółek, przez wici świetliste, rozrzucane od mili do mili.

→ M. Baryła

19.11.2020

• foto / screen: “Bruno Schulz 1892-1942”

• więcej wspomnień o artystach i twórcach kultury: > tutaj

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.