W dzisiejszych czasach aż roi się od różnych samozwańczych autorytetów. Świadczy to o dewaluacji tego pojęcia.
Najzdrowsza sytuacja panowała w średniowieczu. Władca był uważany za reprezentanta Boga na ziemi i sprawował władzę z Jego mandatu. Stąd pochodził olbrzymi autorytet średniowiecznych władców u swoich poddanych.
W miarę jednak tzw. „postępu” odmówiono władcom bożej sankcji ich panowania. W miejsce woli Stwórcy wstawiono tzw. „wolę ludu”. Monarchowie średniowiecznej Europy bali się przede wszystkim osobistej odpowiedzialności przed Bogiem za własne postępowanie. Odpowiedzialność przed ludem jest czysto iluzoryczna – dzisiejsi przywódcy nauczyli się doskonale ludem manipulować i to jest istota demokracji. Stąd mój silny krytycyzm wobec tego ustroju.
Co jest istotą autorytetu? Przede wszystkim nie ma on nic wspólnego z przymusem. Ludzie muszą dobrowolnie uznać władzę i powagę moralną kogoś, kto jest autorytetem. Fakt, ta osoba musi posiadać charyzmę.
Ta osoba musi charakteryzować się trzema cnotami: prawdą, sprawiedliwością i odpowiedzialnością. Autorytet musi przestrzegać też trzech zasad: wolności, dobra wspólnego i pomocniczości. Ta ostatnia zasada ogranicza pomoc państwa lub samorządu tylko do koniecznych sytuacji i mówi ogólnie, że na im niższym stopniu pomoc jest udzielana, tym lepiej.
W dzisiejszych czasach nie zanosi się na rychły powrót autorytetu, o jakim wspomniałem na początku. Wymaga to wielkiej pracy organicznej i pracy u podstaw, gdyż istotą jest służenie władcy poddanym, ale i odwrotnie.
Jak pisał, zmarły dwa lata temu, Artur Górski, (do którego artykułu w „Sprawie Polskiej” z 2000 r. tu wyraźnie nawiązuję):
Także zwykli ludzie muszą zrozumieć potrzebę szacunku dla władzy i nauczyć się służenia jej. Przede wszystkim powinni odrzucić rodzący się w nich bunt, nieposłuszeństwo i sprzeciw wobec każdej władzy, zrezygnować z libertyńskiej swobody, która nie uznaje żadnych norm. Przez szacunek dla władzy trzeba wyrzec się zasady większości jako źródła jej autorytetu, a na powrót przyjąć zasadę Bożej delegacji autorytetu.
Ludzie muszą wspierać władzę w jej działaniach, to znaczy poddać się jej zarządzeniom, przestrzegać prawa i moralności Chrystusowej, które budują porządek społeczny i samo państwo. Nie może to być tylko bierne uczestnictwo w budowie dobra wspólnego. Ludzie muszą aktywnie wspierać rządzących przez samodzielne inicjatywy, przez codzienną pracę, ale także przez codzienną modlitwę za rządzących państwem. Dzięki modlitwie odrodzi się więź poddanych i władzy, z nią zaś zostanie odbudowany autorytet władzy. A przecież o to nam chodzi.
I co najważniejsze: za autorytetem musi stać realna siła.
→ Jacek Łukasik
24.09.2022
• foto: pexels.com
• więcej tekstów Łukasika: > tutaj
Jacek Łukasik (ur. w 1967 rok w Piotrkowie Trybunalskim) – absolwent I LO im. Bolesława Chrobrego w Piotrkowie Trybunalskim i Uniwersytetu Łódzkiego, kierunek historia, ukończył także podyplomowe studia z archiwistyki. Publikuje na stronach na portalu „trybunalscy.pl”, niekiedy pisze wiersze. Współpracuje z „Gazetą Trybunalską”.
Nie zupełnie bym się zgodził z twierdzeniem, że za autorytetem musi stać siła.
Autorytet podtrzymywany siłą jest bardzo słaby. Autorytet to: mądrość i skromność.
Autorytet nie może głosić, że jest autorytetem. Jego działanie, jego słowa go czynią.
Może też przestać nim być, jak np. Ochojska, Owsiak, Macierewicz, Janda i wielu wielu innych,
co doskonale pokazały ostatnie lata. No cóż, były to po prostu fałszywe, niezasłużone, wykreowane autorytety. Autorytet władzy, to całkiem inna bajka.