Rakiety na polskiej ziemi. Nie wolno kłamać!

Nie ma zgody na to, żeby Polacy musieli czerpać wiedzę z amerykańskich mediów o tym, co wydarzyło się w Przewodowie, gdy w wieś uderzył wojskowy pocisk, który nadleciał od strony Ukrainy.

We wtorek, 15 listopada o godzinie 15.40, na teren wsi Przewodów (powiat hrubieszowski, województwo lubelskie), 6 km od granicy z Ukrainą, spadła rakieta. W wyniku detonacji zginęło dwóch mężczyzn – brygadzista zatrudniony w gospodarstwie rolnym i traktorzysta, który chwilę wcześniej wjechał na teren firmy zajmującej się skupem zbóż.

Tego dnia Rosja przeprowadziła największy od początku wojny atak rakietowy przeciwko celom na terytorium Ukrainy. W kierunku ukraińskich miast wystrzelono od 90 do 100 rakiet wymierzonych przede wszystkim w infrastrukturę energetyczną. Atakowany był m.in. Lwów, znajdujący się ok. 72 km od Przewodowa.

Jak podał rzecznik Dowództwa Sił Powietrznych Ukrainy zestrzelono 73 rakiety, a także wszystkie 10 dronów Shahed-136.

Pierwsze informacje na temat wydarzenia pojawiły się w polskich mediach dopiero wieczorem, a ich głównym wątkiem były wiadomości zaczerpnięte z amerykańskiej agencji prasowej Associated Press:

Polska oświadczyła w środę, że rakieta produkcji rosyjskiej spadła na wschodzie kraju, w wyniku czego zginęły dwie osoby, choć prezydent USA Joe Biden oświadczył, że “jest mało prawdopodobne”, że została ona wystrzelona z Rosji, o czym świadczyć może trajektoria lotu zarejestrowana przez samolot NATO będący w pobliżu.

Prezydent Ukrainy Władimir Żeleński oświadczył, że pocisk został wystrzelony przez wojska Federacji Rosyjskiej i potępił atak nazywając go “bardzo znaczną eskalacją”. To wystąpienie sprowokowało Bidena do zwołania nadzwyczajnego spotkania liderów G-7 i NATO. Celem było ustalenie czy był to wrogi atak na Polskę, członka NATO, który może wywołać militarną odpowiedź Sojuszu.

AP, opierając się na wypowiedziach swoich informatorów, przekazała, że rakieta, która spadła na Przewodów była produkcji rosyjskiej, ale prawdopodobnie została wystrzelona przez armię ukraińską, jako antyrakieta podczas ostrzału infrastruktury Ukrainy przez Rosję.

Przez całą noc trwały narady i spotkania przedstawicieli polskich władz odpowiedzialnych za bezpieczeństwo kraju, lecz opinia publiczna nie doczekała się oficjalnego komunikatu.

Dziś serwis “rp.pl” poprosił o komentarz do wydarzenia politologa i historyka, prof. Antoniego Dudka, który powiedział:

Myślę, że wielu Polaków poczuło się uspokojonych, że to nie była rosyjska rakieta, że to był pocisk ukraiński. Ukraińcy po prostu starają się pociski rosyjskie strącać i jak widzimy ta broń czasem jest zawodna. Taki dramat był, w jakimś sensie, nieuchronny.

Dla mnie najbardziej ponurym aspektem tego, co się wydarzyło jest to, że zostaliśmy tak marnie o tym poinformowani. Wiele osób było wczoraj wieczorem w szoku, było przerażonych. Gdyby władze poinformowały o tym wcześniej, nie robiły tajnych narad, po których była mowa o artykule 4 Traktatu Północnoatlantyckiego, co sugerowało, że stoimy w przededniu rosyjskiej agresji, to może i nastroje paniki byłyby mniejsze. Tylko, że być może rządzącym zależy na takiej atmosferze strachu w Polsce przed wojną. Ludzie przerażeni są mniej krytyczni wobec władzy.

Jest część Polaków, którym się ta polityka proukraińska polskiego rządu nie podoba, oni będą mieli argument, że: “widzicie, pomagamy, a w zamian wzięli i zabili dwóch naszych rodaków”. To jest retoryka, której nie możemy się poddawać – podkreślił. – Wiemy doskonale z czego ta sytuacja wynika, ona wynika z tego, że wczoraj mieliśmy do czynienia z największym atakiem rakietowym Rosji przeciw Ukrainie. W związku z tym Ukraińcy robią co mogą, żeby się bronić, wystrzeliwują jak najwięcej rakiet – mówił historyk.

Takie rzeczy się zdarzają, to są tragiczne wypadki, one nie mogą nam przekreślać ogólnego obrazu tej wojny, o co się toczy. Ta wojna toczy się także o naszą niepodległość. Zwycięstwo Rosji zmieni dramatycznie na naszą niekorzyść sytuację geopolityczną na naszych granicach. Ukraińcy bronią nie tylko swojej niepodległości, ale też naszego bezpieczeństwa.

W chwili pisania tego artykułu, o godzinie 11:15, nadal nie wiadomo co się wydarzyło, czy był to “wypadek”, czy świadoma prowokacja którejś ze stron konfliktu? W każdym razie wczorajsza wypowiedź prezydenta Ukrainy skierowana do Polaków nie była poparta żadnymi dowodami:

Dziś stało się coś, przed czym od dawna ostrzegaliśmy. Terror nie ogranicza się do naszych granic. To kwestia czasu, aż rosyjski terror zajdzie dalej. Im dłużej Rosja będzie się czuła bezkarnie, tym większe będzie zagrożenie dla wszystkich, do których trafią rosyjskie rakiety.

Chcę teraz powiedzieć wszystkim naszym polskim braciom i siostrom: Ukraina zawsze będzie was wspierać! Wolnych ludzi nie złamie terror!.

5 minut temu stacja RMF FM poinformowała, że Polska nie będzie wnioskować na odbywającej się właśnie Radzie Północnoatlantyckiej o uruchomienie artykułu czwartego traktatu waszyngtońskiego, który przewiduje konsultacje sojusznicze w przypadku zagrożeń militarnych.

Rozmówca korespondentki RMF FM zapewnił, że mimo napiętej sytuacji prezydent Polski zachowuje spokój. Jak dodaje, Polska będzie starać się o wzmocnienie gwarancji bezpieczeństwa.

→ oprac. M. Baryła

16.11.2022

• collage: barma / Gazeta Trybunalska

 

2 Replies to “Rakiety na polskiej ziemi. Nie wolno kłamać!

  1. Ja przeczytałem na niemieckiej gazecie welt.de o tym i aż nie dowierzałem, w Polsce jeszcze było cicho a zagranica już huczała.

  2. a gdzie jest zapisane w konstytucji, że Polacy muszą natychmiast wiedzieć co się stało gdzieś tam?
    Media są niestety mało wiarygodne i jeśli chodzi o mnie, to te wcześnie podane wiem, że są nic nie warte i jedynym ich celem jest wyprzedzić konkurencję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.