W portalu “onet.pl” ukazał się materiał prasowy zatytułowany “Bilewicz: dzień, w którym z martwych Żydów zrobiono Polaków”. To ważny głos w dyskusji o relacjach polsko-żydowskich i stosunku obecnego rządu do przeszłości.
Autorem publikacji jest Michał Bilewicz (ur. 1980 r.) – psycholog społeczny, socjolog, publicysta, doktor habilitowany nauk społecznych, profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego, kierownik Centrum Badań nad Uprzedzeniami UW oraz wykładowca na Wydziale Psychologii UW. Był zastępcą przewodniczącego Komitetu Psychologii Polskiej Akademii Nauk oraz członkiem zarządu Międzynarodowego Towarzystwa Psychologii Politycznej.
Bilewicz pisze:
Od lat obecne polskie władze próbują mnożyć dowody rzekomo masowej pomocy udzielanej Żydom przez Polaków. Liczba 7 tys. “sprawiedliwych wśród narodów świata”, którą dumnie podał w rocznicę powstania premier Morawiecki, przez niego samego jest kwestionowana, jako zaniżona. Stąd strumienie pieniędzy na dokumentowanie “nieuznanych sprawiedliwych”. Suto wspierany przez rząd projekt Instytutu Pileckiego, oczko w głowie byłej wiceminister rządu PiS Magdaleny Gawin, ma upamiętniać historie Polaków, którzy oddali życie za ratowanie Żydów. (…)
Ogromne dotacje z budżetu państwa na dokumentowanie nieznanych przykładów ratowania Żydów powodują, że rodzinne legendy zaczynają urastać do faktów historycznych, mnożą się kontrowersyjne pomniki. Władze od lat jako przeciwwagę dla faktycznych bohaterów getta warszawskiego z Żydowskiej Organizacji Bojowej, promują rzekomą współpracę polskiego podziemia z Żydowskim Związkiem Wojskowym. Warszawa jest chyba jedynym miastem w Europie, gdzie skwer upamiętnia nieistniejącego bohatera – Mieczysław Apfelbaum, rzekomy przywódca Żydowskiego Związku Wojskowego okazał się postacią zmyśloną po wojnie w celu uprawdopodobnienia historii o polskiej pomocy dla getta. (…)
Tak hojne upamiętnianie wszystkich – prawdziwych i zmyślonych – przypadków ratowania Żydów przez etnicznych Polaków, każe zastanowić się, czyim spadkobiercą czuje się obecna władza? Dlaczego w dniu, w którym powinno się upamiętniać opór polskich obywateli pochodzenia żydowskiego przeciw niemieckiemu okupantowi, władze wolą mówić o innych obywatelach – tych, których akurat w ruinach getta nie było? Dlaczego równie duży strumień pieniędzy z budżetu nie płynie na badania ratowania polskich Żydów przez innych obywateli polskich pochodzenia żydowskiego? W końcu te akty pomocy – jak zgodnie zauważają historycy – były znacznie częstsze niż pomoc ze strony etnicznych Polaków.
Odpowiedź na te pytania wydaje się oczywista: rząd polski czuje się spadkobiercą Polaków, ale tylko tych ochrzczonych. O historię tych drugich niech się upomina Izrael. Tyle że w tę samą rocznicę powstania minister Czarnek karci Prezydenta Niemiec za brak reparacji dla Polski za zniszczenie żydowskiego getta. Minister kultury Piotr Gliński na oficjalnych uroczystościach wręcza Prezydentowi Niemiec raport z listą polskich strat wojennych. Lista obejmuje wszystkie straty polskich Żydów, do których nagle – i niespodziewanie – Polska się przyznała. Co więcej, znalazły się na niej ofiary pogromów w Jedwabnem i Radziłowie czy mordu w Bzurach – wszystkich dokonanych przez polskich sąsiadów. Szczególną pozycją na liście “polskich strat wojennych” jest Gniewczyna, gdzie wydani gestapo Żydzi zostali najpierw obrabowani i poddani torturom przez polskich sąsiadów, kobiety zaś były wielokrotnie gwałcone. Teraz spadkobiercy zbrodniarzy mieliby otrzymać rekompensaty? (…)
Ten sam minister Gliński, który pod pomnikiem powstania w getcie warszawskim domagał się od Niemców rekompensat za “żydowskich współobywateli”, kilkaset metrów dalej na Muranowie otworzył Centrum Myśli Narodowej imienia antysemity Dmowskiego. Z kolei kilkaset metrów w drugą stronę, na Stawkach, w bezpośrednim sąsiedztwie Umschlagplatzu, ufundował byłym działaczom Młodzieży Wszechpolskiej (poprzez podległy mu Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego) ośrodek szkolenia nacjonalistów “Kuźnia”. Tak oto w najważniejszym na świecie miejscu żydowskiej martyrologii swoją przestrzeń do występów otrzymali skrajni ideolodzy nacjonalistyczni, działacze prokremlowscy i zwolennicy antyszczepionkowych teorii spiskowych. A to przecież dopiero początek. Od lat minister Gliński głosi konieczność zbudowania w Warszawie wielkiego Muzeum Romana Dmowskiego. Zroszona żydowską krwią łąka za Muzeum Polin wydaje się oczywistą lokalizacją… (…)
Nic dziwnego więc, że przed każdymi praktycznie wyborami politycy PiS wybierają się na owocne łowy za pomocą kłamliwej polityki historycznej. W 2015 r. próbując zanegować zbrodnię w Jedwabnem. W 2020 r. strasząc Polaków rzekomymi roszczeniami do mienia bezspadkowego. Dziś – zniekształcając historię Holokaustu, atakując badaczy Zagłady i “broniąc dobrego imienia Polski”. A przypomnijmy, że przeciętny Polak nadal uważa, że w czasie okupacji połowa narodu była zaangażowana w niesienie pomocy Żydom, dwie trzecie Polaków współczuło Żydom, zaś tylko mniejszość spośród Polaków stanowili ludzie obojętni. Tak wynika z naszych niedawnych badań tego, jak Polacy postrzegają zachowania w czasie Holokaustu.
Cały tekst dostępny jest: > tutaj. Gorąco zachęcamy do zapoznanie się z nim, gdyż odsłania zakłamanie rządu PiS i ingerowanie w bolesne, historyczne fakty.
→ (mb)
24.04.2023
• collage: barma / Gazeta Trybunalska
• czytaj także: > “Prof. Gross wrzód na dupie PiS”