Ludzie listy piszą… Fiort Clinic – jak z zakładu rehabilitacji zrobiono klinikę

Pod koniec marca do “Gazety Trybunalskiej” zwrócił się mieszkaniec Łodzi z pytaniem, czy prawdą jest, że przychodnia rehabilitacyjna “Fiort Clinic” z siedzibą w Piotrkowie jest kliniką medyczną?

Czytelnik załączył do e-maila zdjęcie ekranu z portalu Facebook, w którym trafił na wpis datowany 16 marca br.:

Choć pytanie pozornie wydawało się łatwe, znalezienie uzasadnienia do odpowiedzi zajęło niemal dwa miesiące, a to z tej przyczyny, że podczas zbierania informacji natrafiliśmy na inne wątki dotyczące “Fiort Clinic” i obecnej prezes Julii Magdaleny Pingot, którymi wkrótce podzielimy się z opinią publiczną.

Co ustaliliśmy?

Placówka lecznicza, która ma swoją siedzibę w Piotrkowie przy ul. Folwarcznej 38, początkowo należała do zarejestrowanej w 2005 r. w Krajowym Rejestrze Sądowym spółki z o.o. Zakład Rehabilitacji Leczniczej i Medycyny Fizykalnej. Jednym z jej trzech udziałowców był Mariusz Pingot, z zawodu rehabilitant (studia magisterskie w Akademii Wychowania Fizycznego), któremu powierzono stanowisko prezesa zarządu.

Po pięciu latach, w wyniku niezadowolenia z efektów pracy, prezes Pingot został odwołany i zastąpiony osobą kompetentną w zarządzaniu placówką leczniczą. Nie pozbył się jednak swoich udziałów w spółce.

W tym samym roku (14 grudnia) Komisja Bioetyki Uniwersytetu Medycznego w Łodzi wyraziła zgodę na otwarcie przewodu doktorskiego przez mgr Julię Pingot – córkę Mariusza Pingota, która wcześniej od swojego ojca otrzymała zgodę na przeprowadzenie badań w Zakładzie Rehabilitacji Leczniczej. Promotorem projektu została dr hab. prof. nadzw. Marta Woldańska-Okońska z I Katedry Rehabilitacji, Kliniki Rehabilitacji i Medycyny Fizykalnej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Ponieważ Pingot utracił źródło dochodów powrócił do jednoosobowej działalności gospodarczej pod nazwą Ośrodek Rehabilitacji Mariusz Pingot, którą 20. lat wcześniej (1 listopada 1990 r.) zarejestrował w Centralnej Ewidencji Działalności Gospodarczej w Piotrkowie przy ul. Bawełnianej 41. Następnie, przy ul. Kościelnej 11, uruchomił prywatny gabinet rehabilitacyjny. W tym czasie korzystał z domeny “paintherapy.pl”. Na stronie głównej witryny przeczytać można;

Nasz gabinet diagnostyczno-terapeutyczny obecnie mieści się przy ul. Kościelnej 11 w Piotrkowie Trybunalskim. Badaniem pacjentów i przeprowadzaniem samych zabiegów zajmuje się dr n. med. Mariusz Pingot, specjalista rehabilitacji leczniczej, który specjalizuje się w leczeniu bólów i dysfunkcji kręgosłupa w oparciu o nową amerykańską metodę – Multiple Therapy Impulse, czyli terapią wielokrotnego impulsu. Dr n. med. Mariusz Pingot posiada blisko 30-letnią praktykę zawodową.

5 czerwca 2016 r. Pingotowie z dumą informują o powrocie na Folwarczną 38. Foto / screen: FB / GT. Kliknij, aby powiększyć.

23 grudnia 2016 r., w wyniku zmian właścicielskich, Pingot powrócił na stanowisko prezesa Zakładu Rehabilitacji Leczniczej i Medycyny Fizykalnej i stał się jedynym udziałowcem spółki. Jednak informacja na temat przejęcia spółki pojawiła się w Facebooku już 5 czerwca.

5 lipca 2016 r. zmianie uległa nazwa strony w Facebooku – najważniejszego źródła informacji i komunikacji placówki leczniczej z zainteresowanymi osobami. “Diagnostykę i Terapię Kręgosłupa. Ośrodek Rehabilitacji” zastąpiono nową: “Fiort-Clinic – Klinika fizjoterapii, ortopedii i rehabilitacji”.

14 lipca 2017 r. podmiot zmienił nazwę na “Fiort Clinic” spółka z o.o. Nim jednak formalnie dokonano wpisu w KRS właściciel już w czerwcu 2016 roku używał nazwy i loga Fiort Clinic w materiałach reklamowych i w internecie, a także jako sponsor turnieju tanecznego “Brejkdans – taniec połamaniec”.

Oprócz tego, nawet w artykułach naukowych, które ukazały się w specjalistycznych periodykach: “Jökull Journal” i “Journal of Novell Physiotherapies” Pingot odważył się na używanie nazwy formalnie nieistniejącego w KRS podmiotu “Fiort Clinic”.

Fragment z art. zamieszczonego w “Journal of Novell Physiotherapies”. Foto / screen: GT. Kliknij, aby powiększyć.

W tym czasie słowo “klinika” – jako alternatywne określenie Fiort Clinic – stało się powszechnie używane i szybko utrwaliło się w pamięci pacjentów, którzy byli przekonani, że leczą się w klinice, a nie pospolitym zakładzie rehabilitacji. Zwrot “klinika Pingota” trafił do codziennego obiegu w Piotrkowie.

Jak ośrodek stał się kliniką. Foto / screen: FB / GT. Kliknij, aby powiększyć.

W sierpniu 2019 r. Julia Pingot obięła 394 udziały w “Fiort Clinic” stając się wspólniczką ojca. Niecały rok później, w październiku 2020 r., zmarł Mariusz Pingot i scheda po nim przypadła córce. Tym samym stała się właścicielką 100% udziałów o wartości 1,97 mln zł złotych, co pozwoliło jej zająć stanowisko prezesa zarządu.

Od lipca 2016 do maja 2023 r. znaczna część wpisów w Facebooku zawierała słowo “klinika”, co świadczy o tym, że sami Pingotowie uwierzyli w to, że są właścicielami kliniki. Dostarczony przez czytelnika “GT” screen postu jest tego najlepszym dowodem.

Co na to przepisy?

W opisanym wyżej przypadku pojawiają się trzy wątpliwości: czy uprawnione jest posługiwanie się nazwą podmiotu, która nie została formalnie zarejestrowana (w tym przypadku w KRS) i oznaczenie podmiotu z użyciem angielskiego słowa “clinic” oraz używanie oznaczenia “klinika” w obiegu publicznym?

W Art. 89. ust. 6 Ustawy o działalności leczniczej znajduje się zapis:

Oznaczenia “klinika” albo “kliniczny” oraz “uniwersytecki” mogą używać wyłącznie udostępniający oraz jednostki organizacyjne udostępnione w trybie ust. 2 i 3.

Wynika z tego, że wymienione oznaczenia są zastrzeżone dla jednostek organizacyjnych np. szpitali, których organem założycielskim jest uczelnia medyczna i na ich terenie prowadzone jest kształcenie przed- i podyplomowe w zawodach medycznych.

Aby mieć pewność, że powyższy przepis ma zastosowanie w przypadku “Fiort Clinic” “Gazeta Trybunalska” zwróciła się do Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi z następującymi pytaniami:

Jakie konsekwencje, ze strony Izby Lekarskiej, grożą podmiotowi gospodarczemu prowadzącemu działalność leczniczą lub lekarzowi za nieuprawnione używanie w nazwie, materiałach informacyjnych i promocyjnych, wypowiedziach prasowych w przestrzeni publicznej i internecie rzeczownika „klinika” w odniesieniu do jednostki, która nie została utworzona i nie jest prowadzona przez uczelnię medyczną?

Czy Okręgowa Izba Lekarska w Łodzi interweniowała w podobnych sprawach? Jeśli tak jak przebiegał ten proces i jakie były jego efekty?

Co powinna zrobić osoba, która ma wątpliwości, czy placówka posiadająca w nazwie lub posługująca się słowem “klinika” jest do tego uprawniona?

Justyna Kowalewska, rzeczniczka Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi, udzieliła następującej odpowiedzi:

Okręgowa Izba Lekarska nie wydaje zezwoleń na praktykę lekarską, jest tylko organem rejestrowym, dokonującym wpisu w Rejestrze Podmiotów Wykonujących Działalność Leczniczą, na podstawie złożonego przez lekarza wniosku.

Pozostałymi kwestiami dotyczącymi zezwoleń dla podmiotów leczniczych zajmuje się właściwy wojewoda.

Działalność leczniczą można prowadzić po uzyskaniu wpisu do RPWDL. Znaczenie ma, czy to jest podmiot leczniczy czy praktyka zawodowa. Reguluje to ustawa o działalności leczniczej.

Art. 106. 1. Organem prowadzącym rejestr jest:

1) wojewoda właściwy dla siedziby albo miejsca zamieszkania podmiotu leczniczego – w odniesieniu do podmiotów leczniczych,

2) okręgowa rada lekarska właściwa dla miejsca wykonywania praktyki zawodowej lekarza – w odniesieniu do tych praktyk, a w odniesieniu do członków wojskowej izby lekarskiej – Wojskowa Rada Lekarska,

Pytanie dotyczy używania słowa klinika:

– jest ono zastrzeżona dla wybranych lecznic. Są to szpitale i oddziały należące do uniwersytetów medycznych (art. 89 ust. 6 ustawy o działalności leczniczej);

– organ prowadzący rejestr jest uprawniony do kontroli podmiotów wykonujących działalność leczniczą (art. 111);

– nie mieliśmy zgłoszeń o praktykach zawodowych lekarzy, którzy używają słowa klinika.

We wpisie do Rejestru Podmiotów, o którym wspomniała Kowalewska znajduje się księga rejestrowa nr 000000020146. Jej organem rejestrowym jest Wojewoda Łódzki, a to z tej przyczyny, że Mariusz Pingot nie był lekarzem i Julia Pingot również nie jest lekarzem, zatem Izba Lekarska nie mogła być organem rejestrowym.

W 20-stronicowym dokumencie ani razu nie pojawia się słowo “klinika”. Dotyczy to zarówno nazwy podmiotu leczniczego, nazw zakładów leczniczych jak i nazw jednostek organizacyjnych. W oznaczeniu podmiotu i zakładów leczniczych figuruje nazwa “Fiort Clinic” spółka z ograniczoną odpowiedzialnością.

Ochrona konkurencji i konsumentów

Czy praktyki stosowane przez spółkę “Fiort Clinic” zaliczyć można do praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów poprzez nieuprawnione stosowanie nazwy “klinika” w odniesieniu do podmiotu leczniczego, a także użycie oznaczenia “clinic”?

28 sierpnia 2014 r. Sąd Okręgowego w Warszawie – Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (sygn. akt XVII AmA 76/13) wydał wyrok w podobnej sprawie niekorzystny dla przedsiębiorcy.

W uzasadnieniu sąd stwierdził:

Zgodnie z art. 24 ust. 1 i 2 powołanej ustawy zakazane jest stosowanie praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów. Przez praktykę naruszającą zbiorowe interesy konsumentów rozumie się godzące w nie bezprawne działania przedsiębiorcy, w tym między innymi nieuczciwe praktyki rynkowe lub czyny nieuczciwej konkurencji. Oceny, czy w danym przypadku mamy do czynienia z praktyką określoną w art. 24 ust. 2 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów możemy zatem dokonać na podstawie ustalenia łącznego spełnienia następujących przesłanek:

1) bezprawności działania przedsiębiorcy,

2) godzenia tymi działaniami w zbiorowy interes konsumentów.

O bezprawności w rozumieniu powołanego przepisu możemy mówić, gdy zachowanie przedsiębiorcy – czyli jego działanie, jak również zaniechanie – jest sprzeczne z powszechnie obowiązującym porządkiem prawnym, a więc zarówno z normami prawnymi, jak również z zasadami współżycia społecznego i dobrymi obyczajami. Bezprawność jest przy tym obiektywnym czynnikiem, a więc jest niezależna od winy i jej stopnia, jak również bez znaczenia jest świadomość istnienia naruszeń. Bezprawność jest także niezależna od wystąpienia szkody.

(…) Zgodnie z art. 4 ust. 1 ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym, praktyka rynkowa stosowana przez przedsiębiorców wobec konsumentów jest nieuczciwa, jeżeli jest sprzeczna z dobrymi obyczajami i w istotny sposób zniekształca lub może zniekształcić zachowanie rynkowe przeciętnego konsumenta przed zawarciem umowy dotyczącej produktu, w trakcie jej zawierania lub po jej zawarciu. W myśl natomiast art. 4 ust. 2 tej ustawy za nieuczciwą praktykę rynkową uznaje się w szczególności praktykę rynkową wprowadzającą w błąd oraz agresywną praktykę rynkową, a także stosowanie sprzecznego z prawem kodeksu dobrych praktyk, jeżeli działania te spełniają przesłanki określone w ust. 1.

Jedną z nieuczciwych praktyk rynkowych jest zatem praktyka rynkowa wprowadzająca w błąd, a tą właśnie przypisano powodowi w Decyzji. Stosownie do treści art. 5 ust. 1 ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym, praktykę rynkową uznaje się za działanie wprowadzające w błąd, jeżeli działanie to w jakikolwiek sposób powoduje lub może powodować podjęcie przez przeciętnego konsumenta decyzji dotyczącej umowy, której inaczej by nie podjął.

(…) Ocena każdej praktyki stosowanej przez przedsiębiorcę, w tym praktyki polegającej na wprowadzaniu w błąd musi się odnosić do przeciętnego konsumenta zdefiniowanego przez ustawę o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym w art. 2 pkt 8 jako tego, który jest dostatecznie dobrze poinformowany, uważny i ostrożny, przy czym oceny dokonuje się z uwzględnieniem czynników społecznych, kulturowych, językowych i przynależności danego konsumenta do szczególnej grupy konsumentów, przez którą rozumie się dającą się jednoznacznie zidentyfikować grupę konsumentów, szczególnie podatną na oddziaływanie praktyki rynkowej lub na produkt, którego praktyka rynkowa dotyczy, ze względu na szczególne cechy, takie jak wiek, niepełnosprawność fizyczna lub umysłowa.

W przypadku podmiotu leczniczego “Fiort Clinic” i używanego przez niego dodatkowego oznaczenia “Klinika fizjoterapii, ortopedii i rehabilitacji”, a także skrótu “klinika” rodzą się poważne wątpliwości w kwestii uczciwości takich działań, które trudno nazwać przypadkowymi, czy będącymi wynikiem błędów pisarskich.

“Gazeta Trybunalska” w żaden sposób nie czuje się kompetentna i nie ma prawa wyręczać Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, ani tym bardziej sądów powszechnych w udzieleniu odpowiedzi czy praktyka wskazana w niniejszym artykule zniekształcała lub mogła zniekształcać zachowania rynkowe przeciętnego konsumenta co do zawarcia umowy.

“Gazeta Trybunalska” pisze do prezes Julii Pingot

Na podstawie art. 12 ust. 1 pkt 1 ustawy z 26.1.1984 r. – Prawo prasowe, “GT”, za pomocą listu poleconego z potwierdzeniem odbioru, skierowała do prezes spółki następujące pytania:

Na jakiej podstawie w materiałach reklamowych w przestrzeni publicznej i w internecie była wykorzystywana nazwa, adres oraz logo Fiort Clinic spółka z o.o. przed datą 14/07/2017 r., a więc przed dokonaniem wpisu do KRS o zmianie nazwy z Zakład Rehabilitacji Leczniczej i Medycyny Fizykalnej spółka z o.o.?

Na jakiej podstawie w nazwie podmiotu gospodarczego, świadczącego usługi medyczne o nazwie Fiort Clinic, którego jest Pani prezesem i jedynym udziałowcem, użyto angielskiego słowa „clinic” oznaczającego „klinikę”?

Na jakiej podstawie w witrynie internetowej podmiotu pod adresem: https://www.fiortclinic.pl/o-nas/ oraz na profilu spółki w portalu społecznościowym Facebook po adresem https://www.facebook.com/profile.php?id=100063473713368 jest używane słowo „klinika” w odniesieniu do spółki Fiort Clinic np. (pisownia oryginalna):

a) FiOrt Clinic powstała w 2005 w Piotrkowie Trybunalskim. Została założona przez śp. Dr n.med. Mariusz Pingot. Klinika powstała z myślą o kompleksowej profilaktyce i leczeniu narządu ruchu w sposób indywidualny, niepowtarzalny z doborem metod i technik terapeutycznych w sposób skuteczny i adekwatny do stanu zdrowia pacjenta.

b) Klinika słynie z indywidualnego podejścia do Pacjenta, jakości i efektywności wykonywanych zabiegów.

c) FiortClinic – Klinika fizjoterapii, ortopedii i rehabilitacji.

d) Jestesmy tutaj dla Was,by rehabilitacja w Klinice FiortClinic – Klinika fizjoterapii, ortopedii i rehabilitacji była na najwyższym poziomie.

e) Drodzy pacjenci, Klinika jest otwarta cały czas.

i in.

Do chwili publikacji artykułu odpowiedź nie nadeszła. Jedyne, co uczyniono, to dwukrotnie zmieniono nazwę profilu w Facebooku, usuwając rzeczownik “klinika”, ukryto część wpisów oraz zablokowano dostęp “Gazety Trybunalskiej” do treści zamieszczanych przez podmiot w FB. Mimo to nadal znajdują się tam wpisy ze słowem “klinika”. Dowodzi tego screen wykonany dziś przed południem, który jest w galerii poniżej.

Wkrótce po wysłaniu przez “GT” listu do spółki zmieniono nazwę strony w FB. Foto / screen: FB / GT. Kliknij, aby powiększyć.

Czas na odpowiedź

Odpowiadając na pytanie czytelnika “GT” postawione na początku tekstu: czy prawdą jest, że przychodnia rehabilitacyjna “Fiort Clinic” z siedzibą w Piotrkowie jest kliniką medyczną? – odpowiedź może być tylko jedna: nie jest i nigdy nie była kliniką w rozumieniu przepisów obowiązujących w Polsce. Posługiwanie się nazwą “klinika” jest nieuprawnione i społecznie szkodliwe.

→ Mariusz Baryła

27.05.2023

• zdjęcie tytułowe: wejście do siedziby zakładu leczniczego “Fiort Clinic” w Piotrkowie. Foto: Mariusz Baryła / Gazeta Trybunalska

• więcej tekstów z tagiem interwencja: > tutaj

• czytaj takze: > “Czy lekarz Błaszczyński wprowadza pacjentów w błąd?” 

 

23 Replies to “Ludzie listy piszą… Fiort Clinic – jak z zakładu rehabilitacji zrobiono klinikę

  1. Artykuł tendencyjny nic nie wnoszący. Zarówno Mariusz Pingot św. pamięci jak i jego córka Julka są świetnymi lekarzami którzy pomogli tysiącom pacjentów swojej kliniki. Takich medykowv trzeba szanować a nie szukać sensacji na siłę. Lepiej zajmijcie się prawdziwymi przestępcami i pisiorami. Tyle w temacie. Wstyd redakcjo.

    1. Polecam Fiort Clinic – to Twój żałosny i nieelegancki komentarz jest bezwartościowy i nic nie wnosi oprócz niezrozumiałego politycznego hejtu. Co, prawda kole w oczy? Po pierwsze manipulujesz “określeniem “medycy”. Medyk to wg Słownika Języka Polskiego synonim lekarza lub studenta medycyny: https://sjp.pwn.pl/sjp/medyk;2482144.html. A ani Śp. Mariusz Pingot (świeć Panie nad jego duszą), ani pani Julia Pingot nie są lekarzami. Rehabilitant to nie lekarz. Po wtóre teza, iż Ci Państwo pomogli tysiącom pacjentów swojej “kliniki” jest nieuzasadniona, gdyż w świetle komentowanego artykułu ci Państwo nie mieli i nie mają mają uprawnień do prowadzenia żadnej kliniki (klinika to jednostka uniwersytecka). Podrzędny ośrodek to nie żadna klinika. Błagam xD

    2. pisiory pomagają milionom ludzi, może lepiej zająć się platformensami, bo oni szkodzą

  2. Ta dyskusja staje się w mojej opinii próbą zaszurania kilku kardynalnych kwestii – znaczące opóźnienie wpisu do KRS, budzące kontrowersje działania promocyjne, wprowadzanie pacjentów w błąd co do rzeczywistego zakresu oddziaływań medycznych.
    Trudno nie połączyć tak prostych faktów w logiczny osąd na temat kontrowersyjnych praktyk biznesowych XDDDD

  3. widzę, że pisze Pan z obozu atakującego. proszę zwrócić uwagę, że obecnie na rynku jest wiele różnego rodzaju klinik. klinika włosa, klinika paznokcia, itp. dlaczego akurat atak na tą placówkę? zamówienie ? doskonale widzę o co tu chodzi… komuś FiortClinic podpadło?

    1. Wkrótce ukaże się artykuł dotyczący “klinik” medycznych w Łodzi. To jest bardzo poważny problem, jakim jest wprowadzanie w błąd pacjentów i jakakolwiek dyskusja na ten temat jest zbędna. Czy ma Pani świadomość, że np. jedna z takich “klinik” za pierwszą wizytę liczy sobie 360 zł? W przypadku “klinik” i “instytutów” paznokcia, włosa, urody, zmarszczek itd. ciężar deliktu jest zdecydowanie niższy niż w przypadku np. rehabilitantów i lekarzy, którzy posiłkują się słowem “klinika” określającym placówki lecznicze i medyczne. To nie atak na placówkę miła Pani, lecz uświadamianie społeczeństwa, do czego m. in.uczciwe i niezależne media są powołane.Większość materiałów publikowanych w “GT” jest stworzona na zamówienie – zamawiającymi są nasi czytelnicy i osoby, które w podobnych sytuacjach czuję się bezradne. Jak do tej pory “GT” pomogła wielu ludziom w rozwiązywaniu ich problemów w kontaktach z rozmaitymi urzędami, placówkami, instytucjami itd. Warto spojrzeć na to z tej strony, a nie doszukiwać się intencji, które z rzeczywistością nie mają nic wspólnego. Nadto trzeba wyraźnie podkreślić, że “GT” działa w ramach przepisów prawa. Każda osoba, każda jednostka, która czuje się poszkodowana naszymi materiałami ma prawo do nadesłania sprostowania, wniesienia wniosku o usunięcie artykułu czy wystąpienia na drogę karną lub cywilną. Poważni ludzie postępują w ten sposób, ale też poważni ludzie zawsze odpowiadają na przesłaną do nich korespondencję. Ukłony. M. Baryła – autor.

    2. Atakujacy obóz xD Jest taka manipulacja, że jak ktoś chce coś zaszurać, to w ramach samoobrony wchodzi w rolę atakowanej ofiary. To się nie uda tym razem. Ponawiam pytanie, jak to było z tym KRS, bo to jest niezwykle interesujący wątek 😛 Zastanawiam się jak ta wpadka z KRS się ma do uczciwości i etyki?

  4. Nazwa nazwą, a najciekawszy jest ten fragment artykułu: “Nim jednak formalnie dokonano wpisu w KRS właściciel już w czerwcu 2016 roku używał nazwy i loga Fiort Clinic w materiałach reklamowych i w internecie”. Zastanawiam się czy używanie nazwy placówki przed zarejestrowaniem w KRS jest zgodne z prawem?

  5. Czepiacie się nazwy i podważacie umiejętniści i wykształcenie pracujących tam fizjoterapeutów. Przecież sama nazwa nie leczy pacjentów. Ta Klinika, to nie tylko nazwisko Pingot. Pani Małgorzata Pingot z tego, co wiem, nie jest właścicielem tego ośrodka.

    1. Szanowna “Pacjentko”. Jak się nie wie lub nie rozumie o co idzie, to się nie zabiera głosu. Po pierwsze, nazwa nie leczy, ale może odgrywać rolę w przyciąganiu pacjentów. Po drugie, z definicji fizjoterapeuci nie leczą, a wspomagają proces leczenia we współpracy z lekarzami. Po trzecie, ilu ortopedów ze stopniem lub tytułem naukowym zatrudniano na etacie w tym FiortClinic, że nazwano tę placówkę “Klinika fizjoterapii, ortopedii i rehabilitacji”? Po wtóre, tekst nie odnosi się do umiejętności fizjoterapeutów, tylko do budzących wątpliwości praktyk biznesowych, które (stosowane z rozmysłem lub nieświadomie – wskutek rażącej ignorancji) mogły wprowadzać pacjentów w błąd.

      Nazwa nazwą, a najciekawszy jest ten fragment artykułu: “Nim jednak formalnie dokonano wpisu w KRS właściciel już w czerwcu 2016 roku używał nazwy i loga Fiort Clinic w materiałach reklamowych i w internecie”. Zastanawiam się czy używanie nazwy placówki przed zarejestrowaniem w KRS jest zgodne z prawem?

    1. Zdzoch, naucz się, proszę, czytać ze zrozumieniem. W artykule wszystko jest dokładnie wyjaśnione i są przedstawione udokumentowane dowody na zamienne używanie przez właścicieli anglojęzycznego “Clinic” i polskojęzycznego “Klinika”. Swoją drogą, to oburzające żeby jakiś podrzędny prywatny ośrodek rehabilitacji nosił nazwę: FiortClinic – Klinika fizjoterapii, ortopedii i rehabilitacji. Zastanawiam się jacy profesorowie ortopedii pracowali w tym ośrodku, że właściciele pozwolili sobie na taki szyld. Zastanawiam się też ilu pacjentów zostało wprowadzonych w błąd odnośnie do zakresu i jakości usług w tym ośrodku…
      Chęć wykorzystania słowa „klinika” w nazwie swojego podmiotu leczniczego jest raczej zrozumiała. W końcu każdy pacjent chętniej wybrał by się do kliniki, niż do przychodni, czy centrum medycznego…

  6. clinic bo to po angielsku. a klinika to po polsku. oba słowa mają inne znaczenie. więc średnio z angielskim pana redaktora. A wystarczyło wpisać w google translator przychodnia lekarska. dodatkowo można wpisać w Wikipedię przychodnia lekarska i kliknąć. w odpowiednik angielski.

  7. Ostatnimi czasy padło publiczne pytanie, czym różni się emeryt z zachodniej Europy od tego z Polski? Ano tym, że emeryt z zachodniej Europy hasa po świecie od Bermudy po Tajlandię, a ten z Polski – po lekarzach.
    Pingotowa to dobry doberman, wywęszyła dobry interes. Jeszcze z dziesięć lat i ze swoją urodą będzie mogła oferować co najwyżej ostatni docisk wiekiem trumny.
    A ta jej koleżanka wężyk-głowacka to kolejna medyczna specjalistka – od kosmetologii. Same nieroby żerujące na chorobie i ludzkiej naiwności. Ale cóż, jak to mówił ś. p. Zulu – Gula, Polska to bardzo ciekawa kraj.

  8. jak nie jest lekarzem to dlaczego ma przy nazwisku doktor nauk medycznych
    to jakaś ściema jest

    1. Jeden taki Marian też przyjmował pacjentów pod szyldem doktora.
      A obok doktora to on nawet nie stał.

  9. gównoburza… nie ma to jak stać wśród swoich…
    Mariusz jak i Julka pomogli wielu osobom w bólu kręgosłupa. Nawet redaktorowi nie życzę takich bóli…

    1. Potwierdzam mi też pomogli
      pozbyć się kasiury a odcinek ledzwiowy
      jak bolał tak boli a byłem w tej klinice chyba 8 razy powiedzieli ze to choroba zawodowa
      kierowców Nie polecam.

  10. artykuł kobyła ale warto przeczytać aby poznać mechanizmy zarabiania
    pieniędzy na ludzkiej krzywdzie szkoda że osoby które korzystają z usług
    takich “klinik” nie przeczytają artykułu
    bo jako seniorzy mało kto korzysta z internetu

  11. doktor Pingot świec Panie nad jego dusza zawsze był kojarzony z szemranymi interesami w mieście był postrzegany bardziej jako miastowy niż fachowiec medyczny dlatego nie cieszył się ani zaufaniem
    ani sympatią

    1. Widziałam nie dawno jego pomnik i ledwo co znalazłam, bo jest dopisany na małej tabliczce, a nie na głównej płycie napisowej…

  12. Pan Redaktor się czepia. Biznes jest Biznes. Nazwa “Klinika” brzmi dumnie. W takiej, dajmy na to, “klinice” pacjent przypuszczalnie będzie mniej marudził wyciągając portfel. A jeśli jeszcze napiszemy to po “amerykańsku”, to już można poczuć się jak w ekskluzywnej placówce zagranicą. A czy to uczciwe – po co zadawać niewygodne pytania…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.