Marcin “Sacza” Saciński – fotograf amator, kolekcjoner pamiątek sportowych, popularyzator historii piotrkowskiego sportu – wpadł na pomysł upamiętnienia piotrkowian, którzy reprezentowali Polskę na arenach i stadionach, i podzielił się nim za pośrednictwem Facebooka.
10 maja w profilu Pamiątki Sportowe Piotrków Trybunalski ukazał się wpis:
Jak wiecie, można składać swoje propozycje do Budżetu Obywatelskiego. Co sądzicie o muralu z wizerunkami Piotrkowskich sportowców? Myślę, że zasługują na to wyróżnienie. Zostaliby zapamiętani na długo, a niestety młode pokolenie nie wie, że czasami mijają na ulicy medalistę mistrzostw Polski, Europy, a nawet świata. Każde dziecko z pewnością zainteresuje się postaciami na muralu i być może zainspiruje je to do uprawiania sportu.
Saciński szybko przeszedł do działania i dziś, w tym samym miejscu, poinformował:
W piątek rano wpadł pomysł z muralem z wizerunkami piotrkowskich sportowców, a dziś złożyłem wniosek jako propozycja do Budżetu Obywatelskiego. Czy projekt przejdzie, tego nikt nie wie, ale zawsze warto spróbować i nie tylko gadać, ale działać (…).
Komentarz
Choć sama idea jest godna pochwały i trudno jej cokolwiek zarzucić, niesie jednak niebezpieczeństwo, że wśród wybranych zawodników mogą znaleźć się osobnicy o brudnej przeszłości. Do takich zaliczyć można choćby byłych współpracowników komunistycznej Służby Bezpieczeństwa: Włodzimierza Wachowicza TW “Piłkarz” (czytaj: > tu) i Grzegorza Mogiłę TW “Korba” (czytaj: > tu).
Pomysłodawca, po wyborze kandydatów, winien bardzo starannie przyjrzeć się ich życiorysom, aby uniknąć piramidalnych pomyłek (zobacz: > foto). Osiągnięcia sportowe to jedno, ale postawa moralna musi być najwyższej próby, a nie jak w przypadku np. Romana Wrocławskiego (> link).
→ (mb)
13.05.2024
• foto: Mariusz Baryła / Gazeta Trybunalska
Tak to powinno iść:
Pomyślcie chociażby o tym, o ile mogłyby być NIŻSZE NASZE rachunki za prąd, gaz i benzynę, gdybyśmy nie musieli sponsorować tych wszystkich gamoni…
Pan Redaktor wyraził w swoim materiale pogląd, że nie warto upamiętniać piotrkowskich sportowców głównie ze względów ideologiczno-politycznych. A ja uważam, że przesłanka ku temu jak najbardziej istnieje, tyle, że odnosi się do względów o wiele ważniejszych. Ale po kolei.
Była druga połowa lat siedemdziesiątych i piotrkowscy kopacze przeżywali szczytowy okres swoich sukcesów. “Concordia” awansowała wówczas do drugiej ligi (tej prawdziwej, nie tej dzisiejszej) i jakoś tam sobie radziła. Wszyscy niby byli z tej sytuacji szczęśliwi. Ale do czasu.
Któregoś razu mama odebrała wypłatę, a tam czarno na białym było, że potrącone pieniądze pójdą na potrzeby piłkarzy “Concordii”. Tych samych, którzy już byli na listach płac Huty Szkła “Feniks”, w której pracowali moi rodzice. To znaczy, byli na papierze, a w “Feniksie” pojawiali się raz na miesiąc i tylko po pieniążki.
W mamie się zagotowało, bo sama pracowała bardzo ciężko (była tzw. dmuchaczką) i musiała wraz z tatą spłacać kredyt, za który wybudowaliśmy sobie dom. Pamiętam, żyliśmy wtedy bardzo biednie. Będąc uczniem II klasy podstawówki prosiłem rodziców, żeby nie kupowali mi żadnych spodni czy butów, bo będę chodził w łachach znoszonych przez mojego starszego brata ciotecznego z Wałbrzycha. Pamiętam te swoje filetowo-niebieskie dzwony – przykuse i przecierające się w wiadomym miejscu. Pamiętam swoje podarte trampki, które łatało się systematycznie wycinanymi tekturkami…
A tu jakieś pajace zadecydowały, że wszyscy pracownicy “Feniksu” muszą płacić na jakichś opierdzielaczy, którzy nigdy w łapce nie trzymali pacla, czy gałki do nabierania szkła!
Diabeł wstępował w moją mamę dwa razy; raz, kiedy odkryła te machloje, i drugi raz – kiedy w domu sprawdziła paski z ostatnich miesięcy, na których były potrącenia. Mama nie miał stałej pensji, pracowała bowiem na tzw. akordzie. To znaczy, to co sobie wypracowała, to zarabiała. A miesiące i tygodnie bywały różne, chociażby ze względu na wytwarzany asortyment.
Drugiego dnia mama pojechała do pracy wcześniej, wpadła do dyrekcji i zapowiedziała, że ich wszystkich rozniesie, jeśli jej nie zwrócą ukradzionych pieniędzy. Nie pamiętam już tak to wszystko dalej przebiegało, wiem tylko, że pieniądze zwrócili także tacie.
I teraz mam pytanie; to komu chcecie budować te pomniki i rysować piękne murale? A za co? Może za te okradzione tysiące pracowników piotrkowskich zakładów pracy?
Analogiczna sytuacja występuje w tzw. sporcie i dzisiaj. Podniecacie się “zwycięstwami” i medalami różnych kopaczy, a te wszystkie ich medale oraz tytuły opłacone są WASZĄ CIĘŻKĄ PRACĄ. To wy fundujecie wszystkim kopaczom, ich trenerom, masażystom i dziesiątkom wyszczekanych dziennikarzy, ten błogi dobrostan w ich życiu. Pomyślcie chociażby o tym, o ile mogłyby być rachunki za prąd, gaz i benzynę, gdybyśmy nie musieli sponsorować tych wszystkich gamoni…
PS. Jeśli komuś będzie bardzo zależeć, to odszukam kartki z życzeniami i autografami kopaczy „Concordii” (mam dwa takie rarytasy) oraz nieszczęsne paski z wypłat moich rodziców.