Kaja Godek, aktywistka pro-life, zmieniła wygląd zewnętrzny porzucając image grzecznej katolickiej licealistki i przemieniła się w pełną temperamentu kobietę. Wie czego chce – niezmiennie.
24 maja br. przyjechała do Piotrkowa Trybunalskiego przywożąc ze sobą film pt. “Miało nie żyć” wyprodukowane przez Fundację Życie i Rodzina, której jest współfundatorką. Premiera filmu odbyła się się 8 kwietnia 2024 r.w Centrum Prasowym Foksal w Warszawie.
Na spotkanie z Godek, zorganizowane przez piotrkowski Klub Konfederacji, przybyło około 30 osób, w większości o poglądach konserwatywnych; nie zjawili się przedstawiciele “Strajku kobiet” czy innych organizacji popierających aborcję, a szkoda, bo mogło dojść do interesującej wymiany poglądów.
Co ciekawe przeważali mężczyźni, ale znalazło się także młode małżeństwo z 6-miesięczną córeczką, którego doświadczenia związane z narodzinami dziecka, jak okazało się później, były niezwykle traumatyczne.
Tak niska frekwencja może wynikać z faktu nieskutecznej reklamy, albo braku sympatii do osoby i działalności Kai Godek lub po prostu bierze się ze zniechęcenia polityką i sprawami, które nie dotyczą większości osób.
Projekcję poprzedziło krótkie wprowadzenie. Następnie zgromadzeni obejrzeli kadry filmu.
Po prezentacji szefowa fundacji opowiedziała o produkcji, podzieliła się swoimi spostrzeżeniami z planu, a także odpowiadała na pytania z sali dotyczące nie tylko filmu, ale również działań dotyczących ochrony życia.
Choć film reklamowany jest jako dokumentalny nie do końca może być zakwalifikowany do tego gatunku, tworzy raczej mix dokumentu i produkcji o charakterze oświatowym. W wywiadzie udzielonym “Gazecie Trybunalskiej” (> link) Godek m. in. wytłumaczyła dlaczego taka forma została wybrana.
Podczas wydarzenia doszło do niepotrzebnego incydentu z udziałem aktywistki i organizatorów, którzy zabronili jednemu z uczestników spotkania rejestrowania telefonem fragmentów filmu strasząc go wezwaniem policji i usunięciem z pomieszczenia. Było to zachowanie nieprofesjonalne, nie mające uzasadnienia w świetle obowiązującego prawa.
Pisząc sprawozdanie ze spotkania, w tym samym miejscu, z Leszkiem Szymowskim (czytaj: > “Leszek Szymowski – sprzedawca banałów”) wskazaliśmy na “fatalne nagłośnienie, niewygodne krzesła, ciasną, duszną salę” sądząc, że organizator wyciągnie z tego wnioski. Tak się nie stało.
Pod względem technicznym bieżące wydarzenie było jeszcze gorsze. Obaj przedstawiciele klubu na przemian klęczeli przed laptopem z mikrofonami w rękach, bo przewody dźwiękowe uległy awarii. Większość żarówek była spalona, więc w sali panował półmrok, co uniemożliwiało choćby zrobienie poprawnych zdjęć.
→ (mb)
12.07.2024
• foto: Mariusz Baryła / Gazeta Trybunalska
© materiał chroniony prawem autorskim – wszelkie prawa zastrzeżone; dalsze rozpowszechnianie treści tylko za zgodą wydawcy „Gazety Trybunalskiej”
• więcej o spotkania Klubu Konfederacji: > tutaj