Wczorajsze wiadomości pojawiły się w dzisiejszych koszach na śmieci, a to oznacza, że emocje dotyczące prezydenta Piotrkowa Wiernickiego już opadły. W miejsce wyblakłych wydarzeń pojawiły się inne, po to, aby opinia publiczna miała się czym emocjonować.
Rzekomymi perypetiami miłosnymi i rodzinnymi prezydenta Piotrkowa „Gazeta Trybunalska” interesowała się niechętnie i pobieżnie, gdyż z zasady kwestie obyczajowe nas nie pochłaniają chyba, że łączą się ze sprawami o innym ciężarze gatunkowym.
Nadto, jeśli przyjąć czysto teoretycznie, na potrzeby tego felietonu, że strzała Amora dosięgła młodego prezydenta i „dziewczynę z aparatem, która kręciła mu rolki” łatwo dostrzec w całym tym zdarzeniu więcej plusów niż minusów. Taki punkt widzenia jest zdecydowanie różny od opinii większości komentatorów, którzy uznali, że bohatera tej historii należy zgnębić, przy okazji odreagowując własne niepowodzenia i frustracje.
Przede wszystkim elektorat powinien być zadowolony, że włodarz wybrał na obiekt swych uniesień kobietę, bo w przeszłości bywało z tym różnie. Dwudziestokilkulatka, szczupła, zadbana, promieniująca urodą i erotyzmem, gustownie ubrana i kreatywna. Do takiej postaci osobnicy piszący nienawistne komentarze czy dający nieszczere rady nawet nie potrafiliby się zbliżyć czy odezwać, bo ich możliwości ograniczają się do obcowania z butelką mocnego fulla czy istotą, której dobry Bóg nie poskąpił ani urody ani mądrości za to wkleił w gardło długi, chropowaty język. Już zapomnieli (albo nigdy nie wiedzieli) czym jest np. przebywanie w towarzystwie kobiety, delektowanie się jej zapachem, spojrzeniem i odczuwanie tego charakterystycznego drżenia, tej magii jaka jest udziałem zafascynowanych sobą osób.
Bo gdyby faceta przyłapano w zaparowanym aucie w towarzystwie np. owcy, karpia, byłego dyrektora jednej z podstawówek czy, dajmy na to, działaczki Platformy Obywatelskiej, która pozując do zdjęć zawsze otwiera szeroko usta wskazując, że jedynym darem jaki otrzymała od natury jest głębokie gardło – wtedy sprawy miałyby się zupełnie inaczej. Nie ma nic gorszego niż zły gust, nawet ociężałość umysłową można usprawiedliwić.
Trudno jest dopatrzeć się w działaniu pary jakiś występków przeciwko prawu, choć korzystanie ze służbowego pojazdu do celów prywatnych jest naganne i powinno prowadzić do zwrotu wydatków do miejskiej kasy. Oczywiście każdą żabę można nadmuchać i uczyniła to TV Republika w artykule pt. „Miłość po godzinach – namiętny skandal w Piotrkowie Trybunalskim”, dla której walka z premierem Tuskiem stała się chorobliwą obsesją i jest w stanie wykorzystać każdy pretekst do uderzenia w szefa rządu. Stąd w materiale prasowym, jako ilustracją, posłużono się wizerunkiem Tuska w towarzystwie Wiernickiego.
Inną kwestią jest reakcja zainteresowanego na doniesienia medialne. Przede wszystkim na samym początku powinien się zdecydować kogo ma chronić: czy żonę czy kochankę, a może obie panie? Zamiast tego wybrał opcję najgorszą z możliwych: postanowił chronić siebie. Taką postawę przyjmują najczęściej jednostki słabe, dziecinne za to z wybujałym ego. Zdarzenia tego typu są testem męskości, charakteru nawet jeśli zostało się facebookowym prezydentem i o pewnych zasadach nie ma się po prostu pojęcia. Efekt jest taki, że żona wyjechała z kraju, a kochanka trafiła na zwolnienie lekarskie.
A wystarczyło stanąć przed kamerą i powiedzieć: – Tak, zakochałem się. Ta dziewczyna jest dla mnie wszystkim, chcę się z nią ożenić, mieć dzieci. Zrobię wszystko, aby zabezpieczyć swoją żonę materialnie. Życzcie mi jak najlepiej. I natychmiast to, co było porażką, przemieniłoby się w sukces.
Wiernicki na kilka dni stał się elementem pop-kultury, poświęcono mu świetną, radosną piosenkę z morałem, powstał nawet, zmontowany ze zdjęć, teledysk, szkoda, że nie potrafił tej popularności wykorzystać.
Trudno jest prorokować, jak potoczą się losy tego trójkąta, bo życie potrafi pisać nieprzewidywalne scenariusze, niejeden romans przeistoczył się w trwały związek, przybrał kształt rodziny i zapewnił szczęście, jakiego wielu mogłoby pozazdrościć. Czas potrafi łagodzić rany, tylko trzeba mu trochę w tym pomóc.
→ M. Baryła
14.03.2025
• zdjęcie ilustracyjne: Freepik
Tylo dwa repilesy. Ludzi pewnie zniechęca podawanie mejla. Na etamPiotrkow nie trzeba podawać mejla i publikowany jest każdy komentarz, który nie łamie regulaminu i/lub puści go cenzor.
Można podać zmyślony adres e-mail, nie ma to żadnego wpływu na publikację komentarza, a wynika z rozwiązań systemowych platformy WordPress, z której korzysta GT. Jeśli zaś chodzi o treść komentarzy wszystkie są moderowane, a to dlatego, że redakcji zależy na merytorycznych opiniach czytelników, dbamy także o kulturę językową. Z tego powodu nigdy, w 10-letniej historii portalu, nikt nie miał do nich zastrzeżeń pod względem prawnym. Ilość komentarzy nie ma dla GT żadnego znaczenia, liczy się jedynie jakość. Publikacje GT są przeznaczone dla stosunkowo niewielkiej grupy odbiorców – to nisza, którą staramy się wypełniać. Takie stanowisko jest rzadkością w internecie, a brak reklam Google czy innych dostawców komercyjnych przekazów to ewenement. Dzieje się tak dlatego, że wśród wartości na których opiera się działalność GT jest m. in. szacunek dla czytelników i możliwość całkowitego skupienia się na zamieszczanych materiałach. Pzdr. (red.)
Bo gdyby faceta przyłapano w zaparowanym aucie w towarzystwie np. owcy, karpia, byłego dyrektora jednej z podstawówek czy, dajmy na to, działaczki Platformy Obywatelskiej, która pozując do zdjęć zawsze otwiera szeroko usta wskazując, że jedynym darem jaki otrzymała od natury jest głębokie gardło – wtedy sprawy miałyby się zupełnie inaczej.
Genialne! widzę to oczami wyobraźni 🙂 LOVE GT
dziwię się że redaktor jest taki tolerancyjny w przypadku małolata, to całkowite zaskoczenie z drugiej strony takiego głosu brakowało w debacie publicznej, właściwie nie była to debata lecz kubply pomyj wylewanie w internecie, gratuluję odwagi i innego spojrzenia