Nie bądź masochistą. Nie idź na wybory

Za dwa dni Polsce objawi się nowy prezydent. Do wyboru są dwie kandydatury, które w pierwszej turze pokonały rywali: Rafał Trzaskowski reprezentujący Koalicję Obywatelską i Karol Nawrocki dokładnie nie wiadomo kogo reprezentujący, ale popierany przez Prawo i Sprawiedliwość.

Trudno dostrzec poważniejszą różnicę pomiędzy nimi, poza tym, że Trzaskowski nie lubi się golić, co oznacza, że w wojsku nie był, zatem jako zwierzchnik sił zbrojnych sprawdzi się idealnie. Wałęsa przynajmniej miał stopień kaprala.

O Nawrockim przed wyborami nikt nie słyszał, więc jego sztabowcy musieli stworzyć legendę dla konserwatywnego elektoratu. I wykreowali sutenera biorącego udział w bijatykach patokibiców, który jakiegoś dziadka „przewalił na kwadrat i hajs”. Znaczy się swój chłop. Taki, jak pojedzie z oficjalną wizytą do Albanii albo Bułgarii, nie da sobie w kaszę dmuchać. Normalnie Piłsudski 2.

Udział w wyborach, szczególnie prezydenckich, to zajęcie typowo masochistyczne, z zasady głosuje się na głupszych od siebie, a później zdziwienie. Dlatego nie należy ulegać propagandzie i w wyborach udziału nie brać. W ten sposób ocali się resztki godności osobistej i obywatelskiej, których od 1946 roku Polacy są regularnie pozbawiani.

Od państwa nie należy niczego oczekiwać, o nic nie prosić, niczego się nie domagać poza jedną rzeczą: aby dało święty spokój.

Od czasu powstania felietonu pt. „Pójście na wybory byłoby moją osobistą porażką” nie nastąpiła żadna zmiana, więc nie będę się powtarzał.

Na zakończenie pragnę pożegnać się tradycyjną piosenką wyborczą, aktualną po dziś dzień:

→ (mb)

30.05.2025

•grafika: freepik

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *