Podwyżka z sercem

Radni pokazali, że mają serce. A właściwie – kieszeń. I nie swoją lecz podatnika. Bo gdy trzeba było zdecydować, czy przedstawicielowi ludu należy się więcej, większość uznała, że owszem, należy się. I to natychmiast.

Niektórzy próbowali coś tam mruczeć, przywoływać, blokować. Ale większość postawiła na uczucia – a te, jak wiadomo, bywają silniejsze od logiki. Szczególnie gdy w tle trwa coś na kształt życiowego remontu: nowe porządki, walizki, wspomnienia pakowane w kartony.

Plotkują złośliwi, że decyzja o podwyżce może mieć charakter bardziej rodzinny niż zawodowy. Bo przecież każdy wie, że życie po rozstaniu kosztuje. A że jedno z serc złożyło w sądzie papiery – to i drugie musi teraz zadbać, by na alimenty wystarczyło. Jakie alimenty – ktoś zapyta? Ano choćby takie, jakie były premier płacił swojej drugiej, byłej żonie, pięknej Isabel.

Bo uczucia przemijają, lecz raty, alimenty i zobowiązania majątkowe trwają wiecznie. A że poziom życia lubi się wyrównywać między stronami, ktoś musi ten poziom podtrzymać. Więc może ta hojność, ta nagła skłonność do gestu, miała w sobie coś z ludzkiego zrozumienia – i nie była wcale premią za zasługi, lecz zwykłą zaliczką na przyszłość.

Tak więc podwyżka nie jest nagrodą, tylko inwestycją. W stabilność emocjonalną, spokój ducha i regularne przelewy. I niech nikt nie mówi, że radni nie mają wyobraźni – właśnie wykazali się dalekowzrocznością.

Czas pokaże, co będzie dalej. Bo jeśli kolejne prywatne wybory niedoświadczonego kapitana miejskiej barki przebiegną tak jak ostatnie, spirala podwyżek może kręcić się bez końca.

→ (mb)

29.10.2025

• grafika: Freepik

• gminne felietony Baryły: > tutaj

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *