Czy można sobie wyobrazić współczesną kulturę polską bez Stanisława Barei? Pytanie ma zabarwienie mocno retoryczne, a odpowiedź brzmi – nie!
90 lat temu, 5 grudnia 1929 r., w Warszawie przyszedł na świat Stanisław Sylwester Bareja – późniejszy reżyser i scenarzysta, także aktor.
Szkołę średnią ukończył w Jeleniej Górze dokąd wraz z rodzicami i rodzeństwem trafił po wojnie. Kolejnym etapem edukacji przyszłego twórcy “Żony dla Australijczyka” były studia na Wydziale Reżyserii Szkoły Filmowej w Łodzi, gdzie zaprzyjaźnił się m. in. z Kazimierzem Kutzem, Januszem Morgensternem czy Janem Łomnickim.
Łódzką alma mater opuścił w 1954 r., jednak pracę dyplomową obronił i uzyskał tytuł magistra sztuki dopiero 20 lat później z uwagi na to, że jego etiuda dotyczyła tematyki niechętnie widzianej przez ówczesne władze.
Stanisław Bareja był mistrzem komedii, zrealizował tak znane i popularne filmy jak: “Małżeństwo z rozsądku”, “Przygoda z piosenką” – ze śpiewającym Danielem Olbrychskim, “Nie ma róży bez ognia”, “Co mi zrobisz jak mnie złapiesz”, “Miś” czy seriale TV: “Alternatywy 4” i “Zmiennicy”. Trzy ostatnie produkcje zyskały miano kultowych i są nierozerwalnie związane z minioną epoką wykreowaną przez ustój polityczny PRL-u, a pochodzące z nich zwroty weszły do współczesnego języka.
Specjalne miejsce w twórczości Barei zajmuje film pt. “Poszukiwany, poszukiwana” z 1972 r. z genialną rolą Wojciecha Pokory i znakomitymi rolami drugoplanowymi Jolanty Bohdal, Mieczysława Czechowicza, Jerzego Dobrowolskiego, Wiesława Gołasa, Adama Mularczyka, Barbary Rylskiej, Wojciecha Siemiona i niezapomnianą muzyką Jerzego “Dudusia” Matuszkiewicza.
Scenariusz dzieła wyszedł spod pióra reżysera i Jacka Fedorowicza i śmiało można go uznać za jeden z najlepszych w historii polskiej kinematografii. Nieprawdopodobne jest to, że któraś z europejskich czy amerykańskich wytwórni nie kupiła dotąd praw do tekstu i nie wyprodukowała remake “Poszukiwanego”, który w naszej ocenie miałby szanse pobić rekord popularności “Pani Doubtfire” (1993) z Robinem Williamsem i Sally Field w rolach głównych.
Choć dokonania Barei zawsze cieszyły się popularnością wśród widzów nie był on twórcą cenionym przez krytykę, co wydaje się naturalne, gdyż trudno porównywać lekkie, popularne kino do tego, co robili choćby jego przyjaciele z czasów studenckich. Z tego powodu trudno znaleźć w biografii reżysera informacje o nagrodach i wyróżnieniach. W 2006 roku, pośmiertnie, otrzymał Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski, ale nie za działalność artystyczną, lecz opozycyjną – był działaczem Komitetu Obrony Robotników.
Jednak, jak to bywa z kulturą popularną, zdanie recenzentów nie ma wpływu na uznanie czy wręcz uwielbienie ze strony publiczności, a do tego, że twórczość Stanisława Barei ma taki status nie trzeba chyba nikogo przekonywać.
→ M. Baryła
5.12.2019
• na zdjęciu kadr z filmu “Miś”: Stanisław Bareja w roli pana Jana z Londynu, screen: GT