Marek Dyjak w „Wytwórni” 2020

Dyjaka mus słuchać na żywo przynajmniej raz w roku. Żeby nie zapomnieć z czego się człowiek składa i do czego służy.

Pieśniarz przypomina o tym bezustannie. Że człowiek składa się z uczuć i wody, z lęków, niepokojów, często z samotności. A służy do tego, aby dawać życie i kochać, nawet jeśli są to procesy bolesne, na które nie zawsze mamy wpływ, bo pochodzą od Boga. O Bogu Dyjak nigdy nie zapomniał. W ostatnim wywiadzie powiedział tak:

Mi pomaga Bóg. Czuję się bardzo zaopiekowany przez Boga. Może zabrzmi to dziwnie, ale nigdy nie opuścił mnie w życiu. Opuszczali mnie ludzie, ja opuszczałem ludzi. To, co było piękne, stawało się smutne, ale w relacji z Bogiem staram się być Jego uczciwym wyznawcą. Chociaż nigdy mi się nie przedstawił. Nie należę ani do katolików, ani do żydów, ani do buddystów. Myślę, że to wszystko to jest to samo – możemy go nazywać różnie, ale przecież jest jeden. Dla wszystkich ludzi na świecie stanowi podobną historię.

Kilka lat temu, w recenzji z koncertu Marka (> link) napisałem: “Pieśni Dyjaka potrafią działać terapeutycznie. Jestem pewien, że ożywiły więcej ludzi niż homilie niejednego papieża”. I nic w tej kwestii się nie zmieniło, bo jest on, choć może to zabrzmieć górnolotnie, albo śmiesznie – artystą misyjnym. I ma pełną tego świadomość, dlatego jego fani go kochają, bo nie kłamie, nie kreuje się, jest powtarzalny w smaku.

Wczoraj, 20 września 2020 r., wraz z Markiem Tarnowskim (p) i Jerzym Małkiem (tb, flg) Marek Dyjak wystąpił w łódzkiej “Wytwórni” i śmiało mogę stwierdzić, że był to najlepszy z koncertów, jakie dał w Łodzi na przestrzeni ostatnich sześciu lat. Myślę, że ma na to wpływ upływający czas. Pamiętam jak śpiewał mając 25 lat i później. W tym roku skończył 45 lat, pewnych rzeczy nie musi sobie już wyobrażać, bo o nich wie, bo je doświadczył, dlatego jego śpiew jest spokojniejszy, bardziej refleksyjny, wyrafinowany, głębszy.

To samo mogę powiedzieć o jego muzykach. To w jaki sposób grają i jak przekazują swoje uczucia świadczy o tym, że dojrzeli i nie technicznie, bo to zawodowcy (Małek jest wykładowcą na uczelniach w Gdańsku i Warszawie), ale życiowo, emocjonalnie. Obaj potrafią zrobić z publicznością, co chcą, mają nad nią pełną władzę, a słuchacze się na to godzą i dziękują gromkimi brawami.

Łódzki koncert, to fragment trasy promującej najnowszy album Dyjaka “Piękny instalator”. Została ona przerwana z powodu zagrożenia pandemicznego. Usłyszeliśmy więc mix utworów: tych najnowszych jak “Miriam” czy “Warszawo”, ale także starszych, bardzo dobrze znanych z poprzednich płyt: “Ta ostatnia niedziela”, “Piosenka w samą porę” i in.

Wokaliście atmosfera koncertu musiała służyć, bo w jego trakcie powiedział: – W mieście Łodzi przeżyłem wiele pięknych chwil i bardzo, bardzo za to dziękuję.

Serdecznie zachęcam do oglądania zdjęć na monitorze komputera, ewentualnie na tablecie, na smartfonie niewiele widać.

→ Mariusz Baryła

21.09.2020

• foto: Mariusz Baryła / Gazeta Trybunalska

• więcej o Marku Dyjaku: > tutaj

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.