Piotrków. Śmigielski z orlenowskiego “Dziennika Łódzkiego” skarży się na urzędnika

Dariusz Śmigielski – fotoreporter i członek dwuosobowego składu redakcyjnego piotrkowskiego oddziału “Dziennika Łódzkiego” ma żal do Jarosława Bąkowicza – kierownika biura prasowego urzędu miasta.

W notatce zatytułowanej “Biuro Prasowe UM w Piotrkowie utrudnia pracę dziennikarzom? Tylko wybrane redakcje zapraszane są na konferencje i spotkania ZDJĘCIA” Śmigielski skarży się, że chciałby sobie popstrykać zdjęcia i skreślić kilka zdań po “konferencji prasowej” lub “briefingu” organizowanym przez magistrat, ale nie może, bo nie dostaje zaproszenia. Używa słowa “redakcja” zatem pisze także w imieniu swojego przełożonego Obszarnego.

W płaczliwym materiale czytamy:

Tylko wybrane redakcje informowane są o wszystkich konferencjach i spotkaniach związanych z miastem. Takie działanie to nic innego jak utrudnianie pracy dziennikarzom. Niejasne są kryteria jakimi urzędnicy kierują się wybierając redakcje, które otrzymają informację o konferencjach czy briefingach dotyczących inwestycji i remontów.

A nieco dalej:

Zdarza się, że Biuro Prasowe Urzędu Miasta w Piotrkowie nie odpowiada na ważne pytania dotyczące miejskich inwestycji np. dotyczących rewitalizacji parku Belzackiego.

Śmigielski zwrócił się więc do rzecznika ratusza Bąkowicza i zapytał, kto decyduje o tym, z których tytułów zaprasza się reporterów? Odpowiedź była krótka i rzeczowa: decyduje o tym biuro prasowe. A na pytanie: jakimi kryteriami kieruje się biuro prasowe podejmując decyzje, które redakcje zapraszać? Bąkowicz odpowiedział równie lapidarnie, że własnymi kryteriami.

Autor tekstu wspomniał także o Radiu Łódź i portalu “piotrkowski24.pl”, których pracownicy, rzekomo z tego samego powodu, nie byli obecni na wybranych spotkaniach.

Aby wzmocnić charakter przekazu na zakończenie Śmigielski straszy:

Podobna sytuacja miała miejsce w Łodzi i obecnie zajmuje się nią prokuratura. Ośrodek TVP 3 Łódź złożył do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez rzecznika prezydent Łodzi Marcina Masłowskiego, który nie wpuścił dziennikarzy Telewizji Polskiej na konferencję prasową w Urzędzie Miasta Łodzi.

Komentarz

Śmigielski skoncentrował swoją uwagę na “redakcjach, które nie są zapraszane”, ale ani słowa nie wspomniał o tych, które tego zaszczytu dostępują. Chodzi o przedstawicieli mediów gminnego barona prasowego Stachaczyka (“epiotrkow.pl”, Radio Strefa FM, “Tydzień Trybunalski”), który z obecną władzą żyje w stosunkach, co najmniej przyjacielskich, a krytyka urzędniczej koterii jest tam tak samo rzadka, jak deszcz na pustyni Atacama.

Ponieważ Śmigielski, to prosty fotograf z, aktualnie, orlenowskiej gazety nie musi znać i rozumieć słowa “zaproszenie”. Zaproszenie, w odróżnieniu od np. zawiadomienia czy wezwania, jest rodzajem prośby o przybycie, najczęściej osób, które są mile widziane. Zapraszający nie ma żadnego obowiązku ani zwyczajowego, ani też prawnego zapraszać kogoś, kogo nie lubi. A zaprzedańców Śmigielskiego i Obszarnego, którzy wcześniej służyli niemieckim panom, a po sprzedaży spółki, w której są zatrudnieni (czytaj: > “Piotrków. Orlenowskie media. Obszarny się nie pochwalił”) służą panom z Orlenu, a więc PiS-u, trudno lubić.

W legendarnym artykule pt. “Wyrobnicze łapy precz od Moniki Tery!”, jaki ukazał się w “Gazecie Trybunalskiej” w 2016 r. i był później przedmiotem procesu wytoczonego przez dwoje pracowników “Dziennika Łódzkiego” jego autorowi, przeczytać można:

Trudno sobie wyobrazić, aby Urząd Miasta Piotrkowa po tym paszkwilu, nadal korzystał z usług spółki „Polska Press” i umieszczał na łamach jej wydawnictw ogłoszenia i informacje samorządowe. Trzeba natychmiast zrezygnować z finansowania periodyku „Nasz Piotrków”. Prezydent miasta winien stanąć na wysokości zadania i raz na zawsze odciąć tę zatrutą gałąź. Finansowanie obcych mediów plujących w twarz Polakom jest niedopuszczalne!

I jak dotąd, urząd miasta, jest konsekwentny w działaniu.

Natomiast przykład podany przez Śmigielskiego, dotyczący relacji TVP 3 Łódź i łódzkiego urzędu miasta (> link) jest chybiony, poza tym wskazuje na elementarne braki wiedzy. Pracownik “Dziennika Łódzkiego” nic nie wspomina o tym, aby zwracał się do biura prasowego o akredytację na konferencję, a Bąkowicz odmówił. Gdyby tak było, wtedy istotnie art. 44 Prawa prasowego miałby zastosowanie:

1. Kto utrudnia lub tłumi krytykę prasową – podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.

2. Tej samej karze podlega, kto nadużywając swego stanowiska lub funkcji działa na szkodę innej osoby z powodu krytyki prasowej, opublikowanej w społecznie uzasadnionym interesie.

Taka sytuacja miała m. in. miejsce w sprawie “Gazeta Wyborcza” vs. TVP (> link). Jednak pomiędzy odmową przyznania akredytacji, a nie wystosowaniem zaproszenia znaku równości stawiać nie można.

I na koniec mała refleksja. Dlaczego Śmigielskiemu i Obszarnemu tak bardzo zależy na bywaniu na urzędniczych nasiadówkach, czy spotkaniach koło śmietnika z jakimś biurokratą? Przemawia przez nich lęk o posadę. W przypadku redukcji etatów (która już miała miejsce w “Dzienniku Łódzkim”) Śmigielski będzie robił zdjęcia na komuniach i weselach, a Obszarny? Jeśli Ziemba, lub inny decydent z PiS-u nie zapewni mu etatu gryzipiórka w którejś z gmin, to będzie miał tylko trzy możliwości: pracę w magazynie, przyjęcie zasiłku dla bezrobotnych, albo stanowiska rzecznika prasowego urzędu miasta, gdy np. Janik, Sokalski, albo Wężyk-Głowacka będą mieli na coś wpływ. Nie trzeba dodawać, że wszystkie “trzy alternatywy” są bardziej upokarzające, niż picie ciepłej wódki, albo chodzenie po mieszkaniu w ciapciach.

→ M. Baryła

14.02.2023

• collage: barma / Gazeta Trybunalska

• czytaj także: > “Jak niemiecki portal okłamuje ludzi”

• czytaj także: > “Dziennik Łódzki przeprasza Mariusza Baryłę (redaktora “Gazety Trybunalskiej”)” 

 

5 Replies to “Piotrków. Śmigielski z orlenowskiego “Dziennika Łódzkiego” skarży się na urzędnika

  1. Prawdziwa cnota krytyk się nie boi, poza prowadzącym tzw. MAGIEL w piotrkowskim radiu Strefa FM. pisze:

    Zlikwidować MAGIEL w strefie FM. Prowadzący M.C. w minionym tygodniu zablokował mój numer telefonu do MAGLA kiedy z niedowierzaniem przez 20 minut dzwoniłem a nikt nie odbierał mojego telefonu podczas gdy inni dzwonili i wypowiadali się na antenie. M.C. to niegrzeczny facet nie wiem jaki ma zawód byle nie nauczyciel bo nauczycieli w radiu Strefa FM mamy dostatek podobnie jak w piotrkowskim magistracie. M.C. wcześniej i nadal zaprasza do brania udziału m.in. telefonicznie w każdej sprawie. Żeby się upewnić zadzwoniłem po 20 min. z innego telefonu ponownie i o dziwo M.C. podniósł słuchawkę ale nie dopuścił mnie do głosu zadając mi poza anteną kilka razy to samo pytanie – w jakiej sprawie chcę dzwonić do MAGLA. W końcu powiedziałem, że w sprawie tego kompleksu letnich basenów których jak sądzę w obawie przed referendum zapowiedział medialnie miłościwie panujący K.Ch. Nie wiem czego lub kogo boi się M.C. że mnie zablokować telefonicznie. Wstyd i hańba, łamanie art. 44 prawa prasowego jest w piotrkowskim radiu Strefa FM jest rzeczą naganną i niedopuszczalną z mocy prawa prasowego. Każdy ma prawo do zabierania głosu na antenie chyba że jest niewygodny.
    Nie interweniuję u p. T. Stachaczyka bo to nie ma sensu. Koledzy po fachu. Po prostu od tamtej pory olewam ich i nawet nie słucham “radia” którego prowadzący audycję MAGIEL zachowuje się jakby to on był właścicielem rzeczonego radia. Biskup Ignacy Krasicki był jednym z najmądrzejszych hierarchów polskiego Kościoła w całej jego historii i a co napisał – „Prawdziwa cnota krytyk się nie boi”? Pozdrawiam z wyjątkiem Radia Strefa FM.

    1. Kto Panu powiedział, ze każdy ma prawo do zabierania głosu?. Mnie redaktor Baryła wielokrotnie wycinał, albo blokował, kiedy mój wpis mu nie odpowiadał. To prywatny biznes i czyj głos będzie dopuszczony jest prywatna sprawą. Pan pomylił z prawem do repliki/odpowiedzi. To są sprawy odrębne. Mogą tylko rzutować na wiarygodność i ocenę. Ładnie byśmy wyglądali , gdyby dopuszczono wszystkich do głosu.

  2. Ten kierownik Bąkowicz to niech się przyłoży do wypełniania swoich obowiązków, bo niedawny wewnętrzny audyt przeprowadzony przez sekreterza Munika nie zostawił na nim suchej nitki- jak ktoś tak niekompetentny może być kierownikiem i tak dyskryminować dziennikarzy ?

    1. to może również oznaczać, że Munik jest niekompetentny, albo przed wyborami trwa wojna podjazdowa w UM i szykuje się rotacja .

  3. No i ni ma żadnych komentarzy…
    Czyżby to był sprzeciw wobec postępującej cenzury???

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.