Ratowali kobiety na smutnej ulicy

Tym razem w manifestacji pod hasłem „Ratujmy kobiety” uczestniczyło w Piotrkowie około 30 osób.

W ten smutny, wilgotny wieczór, 3 października na skwer przy ul. Słowackiego dotarła niewielka grupa byłych esbeków, komunistów, lewaków, farbowanych listów, zdrajców narodu polskiego, kodziarzy i przejrzałych kobiet…

Całe to towarzystwo zbiło się w ciasną grupę i przesłoniło parasolkami, aby nie było widać ich twarzy i obleśnych uśmieszków. Do środka wpuszczono wyrobnika z niemieckiego portalu, który świetnie się bawił fotografując osobników, którzy chcą, aby niedoszłe matki mogły zabijać swoje nienarodzone dzieci. Prawo do aborcji jest jednym z punktów projektu ustawy o prawach kobiet i świadomym rodzicielstwie (> link) przygotowanej przez to środowisko.

Tego typu wystąpienia, mimo oczywistego zażenowania wywołują również odrazę. Dobrze, że są jedynie nieistotnym epizodem zarówno na mapie miasta, jak i kraju. Epizodem, którego nie dostrzegają wrażliwe i mądre polskie kobiety, których tysiące spotkać można w szpitalach i klinikach, gdzie na oddziałach ginekologicznych walczą o utrzymanie w swoich brzuchach zygot, zarodków i płodów.

Aborcja jest morderstwem. Żywy organizm na każdym etapie swojego rozwoju wymaga ochrony medycznej i prawnej. Ktoś, kto tego nie rozumie jest głupcem. Jest złym człowiekiem.

Przypomnieli o tym prawicowi działacze, których kilkoro, z podniesionymi głowami, stanęło z antyaborcyjnymi transparentami nieopodal bernardyńskiego ogrodu i pomnika św. Jana Pawła II.

→ (mb)

3.10.2017

• foto: Mariusz Baryła / Gazeta Trybunalska

• czytaj także: > „Ratowali kobiety na bazarze”

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.