Laba Festiwal 2023. Nocny Ogród Poetycki

Domek 10/2 na osiedlu Jazdów w Warszawie jest siedzibą Przenośni LAS i Stowarzyszenia Wspólny Pokój. Są to organizacje zajmujące się promowaniem sztuki i literatury, a szczególnie poezji. Biorą czynny udział w organizowanym na osiedlu Festiwalu Czasu Wolnego LABA.

Jak twierdzą opiekunki tego miejsca “10/2 jest domkiem niesamowitym. Podobno zamieszkują go duchy, gazety same wypadają zza pieca, przez kolorowe zasłony przenika pomarańczowe światło, a w ogrodzie znajdziecie najróżniejsze rośliny”.

Późnym popołudniem 2 września na trawniku Przenośni LAS pojawiły się leżaki i kolorowe koce, na których usadowili się autorzy, miłośnicy młodej poezji i zaproszone panie: Aleksandra Dańczyszyn, Maria Cyranowicz, Katarzyna Szaulińska.

Pierwszym punktem programu był turniej jednego wiersza. Po prezentacji utworów łatwo było dostrzec, że kolejna generacja twórców omija jak może tematykę światopoglądową i obywatelską, całą uwagę koncentrujac na świecie wewnętrznym i doznaniach powstałych w wyniku jego eksploracji. To powoduje, że dla odbiorców wychowanych na klasycznej już, powojennej poezji ulotność motywów i egocentryzm są trudne do zaakceptowania. Z drugiej strony, jeśli przyjąć, że najnowsza polska liryka świadomie unika kwestii o znaczeniu fundamentalnym, to póki co nie wykształciła (jeszcze?) rozpoznawalnej frazy, która bylby interesująca artystycznie. Na usprawiedliwienie trzeba dodać, że autorzy i autorki wierszy, to ludzie dość młodzi, często na początku drogi twórczej.

Jury, czyli A. Dańczyszyn i M. Ceranowicz, jako najciekawsze wybrały i nagrodzily utwory: Klaudii, Kaliny, Martyny, Joanny Kesler, Patryka i Wiktorii. Portrety twórców znajdują się w galerii poniżej. Prowadzenie turnieju przypadło Gabrieli Filipowicz – jej flirt z poezją rozwija się coraz mocniej. 

Beata Gula, Sylwia Omiotek i Joanna Mueller-Liczner przybliżyły historię Przenośni LAS – zwanej także Laboratorium Artystyczno-Społecznym, opowiedziały o swoich osiągnięciach, bieżącej działalności i planach. W dyskusję wplotły temat przewodni tegorocznej LABY, czyli pojęcie “wspólnoty”, dzieląc się swoimi refleksjami na temat wspólnoty twórczej. A wszystko to z mocnym akcentem feministycznym.

Natalia Malek zaprosiła do rozmowy ciekawą postać – Katarzynę Szaulińską – doktora nauk medycznych o specjalności psychiatria i jednocześnie psychoterapeutkę – próbującą swych sił w literaturze. Szaulińska jest autorką tomu poetyckiego, monodramu, komiksu, a także zbióru opowiadań pt. “Czarna ręka, zsiadłe mleko”. Zawsze warto posłuchać, co mają do powiedzenia twórcy literatury, którzy z wykształcenia nie są filologami i inspirację czerpią nie z dokonań innych autorow, lecz z życia zawodowego.

Jedno jest pewne – Szaulińska jest inteligentnym człowiekiem, obdarzonym dodatkowo wyobraźnią i pozytywną ironią, co u osób wyróżniający się wymienionymi wyżej cechami jest jak wyszukany dodatek do wieczorowego stroju. Dobrze słucha się jej niebanalnych opowieści o przenikaniu się życia zawodowego i pasji literackiej. Mniej ciekawe są historie dotyczące macierzyństwa i przemyśleń wywołanych tym doświadczeniem.

Czytaj także: > “Laba Festiwal. Natalia Malek i Justyna Bargielska spotkanie autorskie”. 

Trudno wyrokować w jakim kierunku rozwinie się twórczość Katarzyny, ale na pewno należą się jej słowa uznania za umiejetność łączenia, co wcale nie jest takie proste, sfery profanum, za jaką uznać można praktykę medyczna z sacrum, czyli twórczością literacką.

Już na obrzeżach wieczoru pojawiły się Maria Cyranowicz i Aleksandra Dańczyszyn – kobiety, które serca oddały liryce i edukacji. Nauczycielki piszące wiersze nie są niczym nowym, inną kwestią jest jakość ich dokonań, często mierząca się z naporem zajęć dydaktycznych i specyficznym, środowiskowym “flow”. Także w tym przypadku panie sporo czasu poświęciły wspólnotowości w warunkach szkolnych. Tu więcej do powiedzenia miała Cyranowicz, którą można uznać za wojującą nauczycielkę, gdyż z jednej strony nie może pogodzić się z systemem który ją karmi, z drugiej zaś nie potrafi zająć się czymś innym. Od dawna wiadomo, że dla większości nauczycielek szkoła jest jak narkotyk.

Po długim wywodzie Cyranowicz i prezentacji własnych wierszy głos zabrała szczupła, wysoka blondynka w okularach, ubrana w ciemne spodnie, białą, koronkową bluzkę i czerwony sweterek.

– Szkoła jest rodziną. Patologiczną rodziną. Rozpoczyna się rok szkolny i tak naprawdę nie ma nikogo kto by się z tego cieszył – powiedziała na wstępie budząc z letargu nawet tych, którzy znurzeni wystąpieniem jej przedmówczyni zapadli w trudny do nazwania stan.

– Czy można zbudować wspólnotę w szkole? – zapytała i zaraz odparła: – Z dziećmi jest to możliwe, ale z nauczycielami nie.

W dalszej części udowodniła, że jest świadomą nauczycielką, co niestety jest rzadkością. Zaraz po otrzymaniu stopnia nauczyciela mianowanego zrezygnowała z państwowej posady i przywilejów z nią zwiazanych i otworzyła działalność gospodarczą pod nazwą “Polski dla wszystkich – Aleksandra Dańczyszyn”. Tym samym stała się wolna i niezależna od ludzi, którzy decydują o polskiej szkole, często czyniąc z urodzajnej ziemi polityczny ugór.

Dańczyszyn prowadzi kursy on-line dla dzieci i młodzieży przygotowując swoich podopiecznych do rozmaitych egzaminów, w tym maturalnych. Nadto uczy języka polskiego obcokrajowców i co najważniejsze robi to z przekonaniem i odpowiedzialnością. Można zaryzykować twierdzenie, że gdyby takie osoby uczyły we wszystkich ośrodkach przejście przez gramatykę, ortografię i lektury takie jak: “Przedwiośnie”, “Nad Niemnem”, “Stara baśń” czy “Ferdydurke” – byłoby fraszką.

Nauczycielka i poetka – tak określa siebie Aleksandra – ma 32 lata. W tym roku wydała tom wierszy zatytulowany “kiedy zaczniesz śpiewać”, który dołączył do dwóch wcześniejszych książek poetyckich.

Jej najnowsze wiersze mają wydźwięk społeczny, są reakcją na wybuch wojny na Ukrainie i emigrację do Polski części tamtejszej ludności. Autorka przygląda się ich losom, podpatruje uchodźców tworząc swoisty liryczny reportaż.  Unika przy tym komentowania przedstawionych sytuacji otwierając przed czytelnikami przestrzeń do refleksji.

Książka zawiera 31 wierszy i, jak tłumaczy poetka, każdy z nich ma słowo “akt” w tytule – akt jako działanie.

Oto dwa utwory udostępnione za zgodą autorki.


AKT ROZSTANIA

MICHALIN NESTERENKO
Facebook
co zabrać uciekając?
kilka dni temu miałam ten dylemat naprawdę
wyjeżdżałam z dwojgiem dzieci i psem
mogę wam powiedzieć że
i tak nie zapakujecie tego co trzeba
chyba że jesteście robotami w obliczu stresu
podpowiedź
wszystkie dokumenty
akt urodzenia ślubu własności domu
ubranie na cebulkę i najwyżej jedna zmiana
wysokoenergetyczne przekąski jakby coś
woda powerbanki ładowarki portfel
książki niestety musiały zostać
zostały też plany ulubione trampki i obrazek nad łóżkiem
został też ukochany mąż


AKT PAMIĘCI

MARIJA
Facebook
mój mąż dał mi pendrive’a
powiedział że tam są nasze zdjęcia
ze ślubu ze świąt z wakacji z dziećmi
powiedział że
jeśli już się nie spotkamy
to mam dopilnować żeby
dzieci go nie zapomniały
te słowa dźwięczą mi w uszach każdego dnia jestem w rozsypce
nie mogę jeść nie mogę spać
ale muszę być silna
dla dzieci


To nie jest wielka poezja, ale poezja ważna i potrzebna tu i teraz także z tego powodu, że wybija się ponad wszechobecną bezideowość i unikanie, jak octu w ustach, odniesień (a może nawet niedostrzegania?) przez młodych autorów bieżących wydarzeń społeczno-politycznych. Zastanowienia wymaga także to, ile w tych wierszach jest samej Dańczyszyn? Jej lęków, nadziei, miłości, rozczarowań, samotności… Wydaje się, że więcej niż można przypuszczać.

Spotkanie w Nocnym Ogrodzie Poetyckim zakończyło się o godzinie 22:30. Zdecydowanie zbyt wcześnie.

→ M. Baryła

9.09.2023

• foto: Mariusz Baryła / Gazeta Trybunalska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.