Najważniejszym wydarzeniem artystyczym w styczniu tego roku w Piotrkowie był koncert Sławomira Dajcza (1954) z towarzyszeniem Kolejowej Orkiestry Dętej PKP, jaki odbył się w kościele oo. Bernardynów.
8 stycznia znany piotrkowsko-bełchatowski multiinstrumentalista, przez lata z sukcesami koncertujący z Orkiestrą Zakładową KWB Bełchatów i Orkiestrą Dętą Parafii pw. Miłosierdza Bożego w Piotrkowie, a także z grupą muzyczną, która przez 25 lat święciła triumfy w remizach, domach i salach weselnych, zaszczycił swoją obecnością mury bernardyńskiej świątyni.
Jak przystało na solistę ubrany był w sposób wyróżniający go na tle innych muzyków. Przywdział nowy, długi, szary płaszcz w jodełkę, który uzupełnił frywolnym, granatowym szaliczkiem w białe kropki i kolejarską czapką. Był do tego uprawniony – w młodości ukończył Zasadniczą Szkołę Zawodową PKP w Piotrkowie, gdyż kolejnictwo zawsze było jego wielką pasją.
Tym razem Sławomir dał popis gry na waltorni – instrumencie o szlachetnej barwie, wykorzystywanym przez najbardziej znane na świecie orkiestry symfoniczne (zobacz video: > tu).
Pretekstem do organizacji występu było przyznanie Orkiestrze PKP nagrody Sejmiku Województwa Łódzkiego w dziedzinie kultury za 2022 r. Z tego powodu w kościelnych ławach nie mogło zabraknąć znanego konesera gminnej i powiatowej kultury, wicemarszałka województwa łódzkiego Zbigniewa Ziemby (PiS), z zawodu nauczyciela, który przybył w towarzystwie swojej protegowanej Edyty Wieczorek-Wieczorkiewicz (PiS) – dyrektora Szpitala Wojewódzkiego w Piotrkowie, która zasłynęła organizacją otwarcia i poświęcenia parkingu przy szpitalnej przychodni specjalistycznej (> link).
W kościele tłumów nie było, co dziwić nie może, gdyż kultura wysoka zawsze była i będzie skierowana wyłącznie do elit. Do tej kategorii, mimo najszczerszych wysiłków, nie da się zaliczyć ani Krzysztofa Chojniaka, Zbigniewa Włodarczyka, Jana Dziemdziory, Małgorzaty Pingot, Jolanty Kopeć, Stanisława Gajdy, Mariana Błaszczyńskiego, czy ostatniej gwiazdy miejskich mediów – prezesa ciepłowni miejskiej Marka Krawczyńskiego, ponieważ nie stawili się na wydarzeniu.
Publiczność składała się głównie ze znajomych i rodzin orkiestrantów. Nie udało się jednak dostrzec żony Sławomira Dajcza, którą zamierzał sądownie ubezwłasnowolnić i zamknąć w szpitalu psychiatrycznym, a podczas dyskusji w domowych pieleszach sugerował, aby znalazła sobie pracę, gdyż “żerowała na nim całe życie” (czytaj: > “Radny PiS wulgarnie do żony: spierd** do roboty! Teraz tłumaczy, dlaczego tak powiedział”).
Najbliższy przyjaciel solisty Dajcza – Krzysztof Kozłowski – mówił o nim w 2015 r. tak: – Zawsze szanuje innych i nie toleruje zmuszania do posłuszeństwa. Stara się być pomocnym dla mieszkańców, nigdy nie odmówił nikomu pomocy. Jako człowiek jest bardzo sympatyczny, sądzę też, że zależy mu na tym, żeby był pozytywnie oceniany.
Na zakończenie wypada podkreślić, że jest mało prawdopodobne, aby jakiekolwiek inne wydarzenie kulturalno-artystyczne w roku 2023 r. mogło przesłonić ten niezapomniany koncert. A dla sympatyków orkiestr dętych fragment innego występu z udziałem piotrkowskiego waltornisty.
→ (mb)
19.01.2022
• foto / źródło: Bernardyni Piotrków / Facebook
• więcej o Sławomirze Dajczu: > tutaj
Do sądu wpłynął pozew rozwodowy Sławka. Chce sobie ułożć życie z nowąpartnerką o 20 lat młodszą. Jest szansa, że zobaczymy Sławka na ślubnymn kobiercu podobnie jak prezesa Kurskiego. W tych kręgach praktykujących katolików to norma.
O bogobojnym Sławku pisano już w 2015 roku i już podobno wtedy w czasie przeszłym grywał na czym popadnie, a z jego serca sączy się tylko miłość:
https://piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl/slawomir-dajcz-radny-z-piotrkowa/ar/c1-3329317