Doświadczenia ostatniego półrocza wskazują, że Polacy w swoim kraju nie mogą czuć się bezpiecznie. Zapewnienia rządu dotyczące gotowości do obrony całkowicie rozmijają się ze stanem faktycznym.
Trzy incydenty z udziałem rakiet i balona szpiegowskiego, które bez żadnych problemów dotarły nad terytorium Polski, z czego jeden z pocisków zabił w Przewodowie dwóch cywilów, dowodzą, że obrona powietrzna państwa jest fikcją.
Jeśli dodać do tego poważne luki w cywilnym zwierzchnictwie nad armią, medialne spory generalicji z urzędnikami MON, nieczytelne informacje dotyczące finansowania zakupionego sprzętu wojskowego i brak reakcji premiera na kuriozalne wypowiedzi szefa resortu obrony – ocena może być tylko jedna – niedostateczna.
Czytaj także: “Rakiety na polskiej ziemi. Nie wolno kłamać!”
Degrengolada w MON jest powszechnie widoczna, a głosy krytyczne wobec ministerstwa pojawiają się od 2015 roku, czyli od chwili, gdy Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory, a na stanowisko ministra obrony narodowej został powołany Antoni Macierewicz, z zawodu polityk – dyletant, który już dawno powinien być wyeliminowany z życia publicznego.
Oto w artykule Tomasza D. Kolanka zamieszczonym w konserwatywno-katolickim portalu “pch24. pl” czytamy:
Trudno nie zgodzić się z gen. Skrzypczakiem. Zarówno tragedia w Przewodowie, jak i „rakieta spod Bydgoszczy” dowodzą, że jest naprawdę źle z obroną przeciwlotniczą, z instytucjami państwa odpowiedzialnymi za nią, z ludźmi, którzy mają podejmować decyzje, z całym systemem bezpieczeństwa Polski i żadne, nawet najpiękniejsze zaklinanie rzeczywistości o najsilniejszej armii lądowej w Europie tego nie zmieni.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt. Rządzący zapewniają nas, że w razie czego obroni nas NATO. Swego czasu Marek Jurek zwrócił uwagę, że niemal wszystkie dyskusje na temat polskiej przynależności do Paktu Północnoatlantyckiego i co za tym idzie – naszego bezpieczeństwa sprowadzają się do mówienia o „artykule piątym” i to „w wersji gazetowej, a nie oryginalnej”.
Po wybuchu w Przewodowie, jak wskazuje były marszałek Sejmu, „nasza opinia publiczna dowiedziała się, że zanim uruchomiony zostanie artykuł piąty, jest jeszcze czwarty, czyli wspólne konsultacje w sytuacji zagrożenia, a i on nie działa automatycznie”.
Jego zdaniem polskie władze po tragedii z 15 listopada „zastanawiały się, czy o te wspólne konsultacje (…) w ogóle wnioskować. Tym bardziej do wykonania artykułu piątego (pomocy w wypadku agresji) nikt nie będzie się bardzo spieszył”.
„O tym, że w wypadku zagrożenia bezpieczeństwa, niezależnie od obowiązujących je sojuszy, państwa myślą przede wszystkim o sobie – wiemy dobrze. Ale nie zawsze wiemy o tym, że daje im do tego prawo również sam traktat waszyngtoński” – podsumowuje Marek Jurek.
Patrząc na kwestię bezpieczeństwa narodowego w ujęciu historycznym widać, że Polska była najbardziej bezpieczna w czasach, kiedy należała do Układu Warszawskiego, a naturalnym buforem na zachodzie była Niemiecka Republika Demokratyczna. Po rozpadzie ZSRR i zburzeniu berlińskiego muru, który zaowocował połączeniem Niemiec wschodnich i zachodnich, a także w wyniku fatalnie prowadzonej polityki zagranicznej Rzeczpospolita stała się bezbronna jak pisklę. Wróciła niemal do punktu wyjścia, w jakim znalazła się w dwudziestoleciu międzywojennym.
Czytaj więcej tekstów z działu “Opinie“
Przystąpienie Polski do sojuszu obronnego NATO w 1999 r. znacznie poprawiło pozycję kraju, jednak zagrożenie ze strony potencjalnych wrogów jest nadal bardzo wysokie i całkiem słusznie budzi przykre skojarzenia z rokiem 1939, gdy w obliczu narastającej potęgi Niemiec ówczesny rząd histerycznie zabiegał o gwarancje bezpieczeństwa ze strony Francji i Niemiec. Jak się wkrótce okazało zapewnienia aliantów i podpisane dokumenty okazały się być fikcją.
Dlatego ma rację cytowany wyżej Marek Jurek, że w “wypadku zagrożenia bezpieczeństwa, niezależnie od obowiązujących je sojuszy, państwa myślą przede wszystkim o sobie”.
Owo “myślenie o sobie” powinno przekładać się na realizację niepodważalnych, fundamentalnych zasad obowiązujące w kraju, niezależnie od opcji politycznej, jaka jest u steru władzy. Niestety, pomimo upływu ponad 30 lat od chwili odzyskania przez Polskę suwerenności nie zalazł się dotąd ani jeden rząd, ani jeden parlament, ani jeden prezydent, który zakreśliłby ramy, w jakich kraj ma funkcjonować i konsekwentnie realizowałby politykę obronności i bezpieczeństwa.
Obecne działania Prawa i Sprawiedliwości, to działania w dużej mierze kosmetyczne, nastawione na efekt propagandowy. Ale to i tak więcej, niż zrobił poprzedni rząd, który przez 8 lat nie miał kompletnie żadnego pomysłu na Polskę.
→ M. Baryła
17.06.2023
• foto: pixabay.com