Z biegiem Bugu – część II. Pół roku po tragedii w Przewodowie

Na Przewodów spadła ukraińska rakieta. 15 listopada 2022 roku przed godziną 16. pocisk nadleciał ze świstem nad punktu skupu zbóż i uderzył w wagę towarową, na której stał ciągnik rolniczy z przyczepami. Na miejscu zginęło dwóch ludzi: Bogusław Woś – lat 60. i Bogdan Ciupek – lat 59.

Jadąc od miejscowości Białystok i zbliżając się do tablicy drogowej z napisem “Przewodów” widać na niewielkim wzniesieniu zabudowania dawnego PGR-u i połyskujące cztery silosy zbożowe. To w tym miejscu, 15 listopada zeszłego roku, doszło do tragedii – dwóch pracowników spółki rolniczo-handlowej stało się pierwszymi polskimi ofiarami wojny Rosyjsko-Ukraińskiej.

Widok na wieś Przewodów od południa. Foto: Mariusz Baryła / Gazeta Trybunalska. Kliknij, aby powiększyć.

8 czerwca, po procesji Bożego Ciała, ludzie zasiedli przy stołach. Nie dziwi więc, że główna ulica Przewodowa, przy której znajduje się przedsiębiorstwo, jest niemal pusta.

Trzyosobowa rodzina z rezolutną dziewczynką z warkoczami niespiesznie porusza się chodnikiem. Wysoki, silny mężczyzna zagadnięty o wydarzenia z zeszłego roku okazuje się być druhem z OSP, który wraz z załogą strażackiego wozu przybył na miejsce zdarzenia jako pierwszy.

– Początkowo myślałem, że to piec wybuchł w naszym domu; z z teściową wybiegliśmy na podwórko żeby zobaczyć co się stało, taki był huk. Dopiero po chwili zrozumiałem, że coś dzieje  się na skupie. Kilka minut później byliśmy już z zastępem na miejscu – opowiada strażak. – Widok był nieciekawy: wyrwa w ziemi, rozerwany traktor i dwa martwe ciała. Rakieta nie uderzyła bezpośrednio w nich, bo nie byłoby co zbierać, ale w ciągnik. Później przyjechała policja, karetka, a jeszcze później wojsko.

Miejsce uderzenia pocisku. Foto: Mariusz Baryła / Gazeta Trybunalska. Kliknij, aby powiększyć.

Przy pierwszej bramie zamontowano flagę narodową, nie ma wiatru więc nie łopoce; tuż przy ogrodzeniu, na dwóch cegłach, ustawiono lamki z elektrycznymi zniczami, po jednej dla każdego z zabitych.

Kilkanaście metrów dalej widać niewielkie kopce ziemi. To tam znajdowała się przemysłowa waga na której ważono pojazdy. Lej po eksplozji częściowo zabetonowano i zasypano.

Czytaj także: > “Z biegiem Bugu – część I. Chełm”

Po drugiej stronie ulicy, stoją dwa zadbane bloki, jest plac zabaw dla dzieci, ławki. Na jednej z nich siedzi kobieta, obok stoi młoda mama z wózkiem.

– Usłyszeliśmy huk, ale to wyglądało, jakby burza się zbliżała, a z nią grzmoty. Dopiero z okna zobaczyłam, że coś stało się w suszarni. Wybiegłam na ulicę, wszyscy, którzy byli w domach poszli zobaczyć co się stało. Zaraz przyjechała straż, ale nie było już kogo ratować. Tylko ręka boska, że rakieta nie uderzyła w blok.

Spotkany chwilę później mężczyzna opowiada, że zdawało się, jakby rakieta krążyła wokół zabudowań, twierdzi, że dał się słyszeć świst, jak nadlatywała, jakby poszukiwała celu.

– Boguś i Bogdan by żyli, gdyby sekundę, może dwie sekundy później wyszli z kantorku. Boguś przyjechał traktorem z kukurydzą. Postawił przyczepy na wadze i poszedł z papierami do Bogdana. Za chwilę wyszli i gdy zbliżali się do zestawu spadła rakieta. Jak przybiegliśmy, z ciągnika nic nie zostało, przyczepa była wywrócona. Wokół pełno było rozrzuconego zboża, cegieł, odłamków betonu i fragmentów rakiety. Żona podniosła kawałek blachy, ale była bardzo gorąca, więc upuściła. To samo kamienie, gorące, jakby wyjęte z ogniska.

Niedługo potem w Przewodowie pojawiło się wojsko, teren skupu został otoczony szczelnym kordonem, nikt bez zezwolenia nie mógł wejść, ani wyjść. Trwało to tydzień, bo sprawa stała się polityczna.

Zaraz po przekroczeniu cmentarnej bramy widać dwa świeże groby na jednym placu. Płoną znicze.

Cmentarz w Przewodowie z mogiłami zabitych mieszkańców. Foto: Mariusz Baryła / Gazeta Trybunalska. Kliknij, aby powiększyć.

– Nie wiadomo – mówi Kacper, uczeń technikum w Zamościu, który na weekend przyjechał do rodzinnej wsi i pełni rolę przewodnika – czy będzie jeden, wspólny pomnik, czy dwa obok siebie. To był szok dla wszystkich. Nie mogło nam się w głowach pomieścić, że coś takiego stało się tutaj.

Czytaj także: “Rakiety na polskiej ziemi. Nie wolno kłamać!”

Chłopak dodaje, że gdy pod koniec zeszłego roku na zachodniej Ukrainie trwała wymiana ognia, odgłosy eksplozji było słychać w Przewodowie.

– Teraz już wszystko przycichło, strach opadł, ale mamy żal do prezydenta Ukrainy, że jak był w Polsce nie przeprosił rodzin, nie mówiąc już o odszkodowaniu, czy przejeździe tutaj. Od samego początku kręcił, że to nie jego rakieta, ale że nie przeprosił, to trudno zrozumieć.

5 kwietnia 2023 r. prezydent Ukrainy Zełenski “w uznaniu znamienitych zasług w pogłębianiu przyjaznych i wszechstronnych stosunków między Polską a Ukrainą, za rozwijanie współpracy na rzecz demokracji, pokoju i bezpieczeństwa w Europie oraz niezłomność w obronie niezbywalnych praw człowieka” odznaczony został Orderem Orła Białego. – Jesteś człowiekiem absolutnie wyjątkowym, jesteś wzorem przywódcy państwa i narodu – powiedział podczas ceremonii prezydent RP Duda.

→ (mb) 

15.06.2023

• foto: Mariusz Baryła / Gazeta Trybunalska

• czytaj także: > “Rakiety na polskiej ziemi. Nie wolno kłamać!”

• Z biegiem Bugu: > tutaj

 

2 Replies to “Z biegiem Bugu – część II. Pół roku po tragedii w Przewodowie

  1. Najważniejsze było zakłamać fakty żeby nie było na Ukraińców. Żełeński to podejrzany typek, a Duda kompletnie nie rozumiem polityki zagranicznej i takie sa tego skutki.
    Szkoda ludzi, ale za brak przeprosin nie można wybaczyć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.