25. rocznica śmierci Zbigniewa Herberta

Zbigniew Herbert, polski poeta, zmarł ćwierć wieku temu – 28 lipca 1998 roku w Warszawie. Miał 74 lata.

Jego utwory liryczne, eseistyczne i dramatyczne czyta kolejne pokolenie Polaków i zapewne ma do twórczości Herberta nieco inny stosunek niż ci, którzy urodzili się wcześniej i byli świadkami przemian społecznych, politycznych i kulturowych, jakie zachodziły w kraju.

Współcześnie Herbert nie jest czytany na głos w kościołach i na zamkniętych spotkaniach, jego strofy nie przeszywają jak prąd, jak wtedy gdy pod oknami stały czołgi, ZOMO-wcy strzelali pociskami z gazem łzawiących, a niebieskie “suki” krążyły po mieście.

Za oknami kwitną drzewa, poruszają się auta, a reklamy ciągle proponują coś nowego – w takim otoczeniu Herbert jest nadal żywy i poważny, nadal aktualny, choć podglądany z innej perspektywy, pod innym kątem.

Wielka poezja nigdy nie przemija, przetrwa dłużej niż najokazalszy gmach, najwspanialszy obraz. Wielka poezja krąży razem z krwią, zostawia znaki, ślady w sercach i umysłach.

Oto przykład. Wiersz “Tren Fortynbrasa” z tomu “Studium przedmiotu”. Fortynbras, to fikcyjna postać występująca w “Hamlecie” Williama Shakespeare’a.


Tren Fortynbrasa

dla M. C.

Teraz kiedy zostaliśmy sami możemy porozmawiać książę jak mężczyzna z mężczyzną
chociaż leżysz na schodach i widzisz tyle co martwa mrówka

to znaczy czarne słońce o złamanych promieniach
Nigdy nie mogłem myśleć o twoich dłoniach bez uśmiechu
i teraz kiedy leżą na kamieniu jak strącone gniazda
są tak samo bezbronne jak przedtem To jest właśnie koniec
Ręce leżą osobno Szpada leży osobno Osobno głowa
i nogi rycerza w miękkich pantoflach

Pogrzeb mieć będziesz żołnierski chociaż nie byłeś żołnierzem
jest to jedyny rytuał na jakim trochę się znam
Nie będzie gromnic i śpiewu będą lonty i huk
kir wleczony po bruku hełmy podkute buty konie artyleryjskie werbel werbel wiem nic pięknego
to będą moje manewry przed objęciem władzy
trzeba wziąć miasto za gardło i wstrząsnąć nim trochę

Tak czy owak musiałeś zginąć Hamlecie nie byłeś do życia
wierzyłeś w kryształowe pojęcia a nie glinę ludzką
żyłeś ciągłymi skurczami jak we śnie łowiłeś chimery
łapczywie gryzłeś powietrze i natychmiast wymiotowałeś
nie umiałeś żadnej ludzkiej rzeczy nawet oddychać nie umiałeś

Teraz masz spokój Hamlecie zrobiłeś co do ciebie należało
i masz spokój Reszta nie jest milczeniem ale należy do mnie
wybrałeś część łatwiejszą efektowny sztych
lecz czymże jest śmierć bohaterska wobec wiecznego czuwania
z zimnym jabłkiem w dłoni na wysokim krześle
z widokiem na mrowisko i tarczę zegara

Żegnaj książę czeka na mnie projekt kanalizacji
i dekret w sprawie prostytutek i żebraków
muszę także obmyślić lepszy system więzień
gdyż jak zauważyłeś słusznie Dania jest więzieniem
Odchodzę do moich spraw Dziś w nocy urodzi się
gwiazda Hamlet Nigdy się nie spotkamy
to co po mnie zostanie nie będzie przedmiotem tragedii

Ani nam witać się ani żegnać żyjemy na archipelagach
a ta woda te słowa cóż mogą cóż mogą książę


I ten sam utwór w interpretacji autora.

→ M. Baryła

28.07.2023

• na zdjęciu: nagrobek Z. Herberta na Starych Powązkach, foto: Mariusz Baryła / Gazeta Trybunalska

• więcej o Herbercie: > tutaj

• więcej o poezji: > tutaj

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.