Krzysztof Kamiński (1951-2023) wspomnienie

Zmarł Krzysztof “Kamyk” Kamiński  (ur. 19 kwietnia 1951 r.) – piotrkowianin, aktor niezawodowy, producent, reżyser, recytator, performer, osobowość. Jeszcze trzy dni temu zamieścił wpis w Facebooku z informacją, że nie mógł wystąpić ze swoim spektaklem poetyckim w Polskiej Parafii pod wezwaniem Matki Bożej Częstochowskiej w Phoenix (Arizona, USA). Dziś już go nie ma.

Od dwóch lat zmagał się z nowotworem krtani, jak sam mówił – podstawowego narzędzia, jakim się posługiwał. Był umówiony na zabieg chirurgiczny, ale ponieważ nastąpiła poprawa – zwlekał. Jednak choroba o nim nie zapomniała, nastąpiły przerzuty.

Przed wakacjami przyszła do mojego biura Wanda – jego cudowna, przeurocza wnuczka, którą kochał nad życie i poskarżyła się, że dziadek nie informuje o swym stanie zdrowia, poprosiła jednocześnie, abym do niego zadzwonił. Rozmawialiśmy dobry kwadrans, opowiedział mi o swoich zmaganiach z paskudztwem, które miał w gardle. Mówił cicho, słychać było, że sprawia mu to trudność, a pewnie i ból. Mimo to obiecał do mnie zajrzeć.

Bilety wizytowe jakimi posługiwał się jeszcze niedawno. Foto: Gazeta Trybunalska. Kliknij, aby powiększyć.

Wcześniej bywał regularnie. Latem ubierał biały casualowy garnitur z nieodłącznym szaliczkiem, w porze zimowej wkładał długi, jasny kożuch. Zwykle miał coś do załatwienia: robiłem mu rekwizyty do przedstawień, plakaty, wizytówki, zdjęcia. Najczęściej rozmawialiśmy o życiu i literaturze. Opowiadał o swojej młodości, toksycznych relacjach z matką, pasji kulturystycznej, hodowli psów, planach zawodowych. Jednak głównym tematem zawsze była poezja. Kamiński był jednym z niewielu aktorów, w tym tych najbardziej znanych, którzy poezję czuli, ale przede wszystkim rozumieli. Dlatego jego interpretacje Tetmajera, Rilkego, Norwida są głębokie i piękne.

W 2012 roku zaprezentował spektakl słowno-muzyczny pt. „Miłość jest najważniejsza” na kanwie utworów poetyckich Karola Wojtyły, Premiera odbyła się w Piotrkowie 27 października w kościele farnym św. Jakuba. Na scenie towarzyszył mu popularny aktor Jerzy Zelnik. W recenzji z tego wydarzenie nie zostawiłem na nim suchej nitki. Po kilku dniach przyszedł i podziękował za krytyczne słowa. – Wie pan, panie Baryła, w tym Piotrkowie, to mnie zagłaskać chcą, a ja potrzebuję uczciwej oceny – powiedział.

Premiera “Miłości”. Kamiński i Zelnik. Piotrków, 27.10.2012r. Foto: Mariusz Baryła. Kliknij, aby powiększyć.

W kolejnych miesiącach dokonał poważnych zmian w przedstawieniu, właściwie stworzył scenariusz od nowa, zrezygnował także ze współpracy z człowiekiem od oprawy plastycznej. Dwa lata później, 13 i 14 grudnia 2014 r. wystąpił w kościele św. Stanisława w Rzymie.

Któregoś razu zadzwonił i zaprosił na drugie wydanie “Miłości”, tym razem do kościoła św. Floriana w Sulejowie. Swoje wrażenia opisałem w sprawozdaniu pt. “Miłość wedle Kamińskiego”.

Podróżował ze spektaklem po Polsce, Włoszech, a następnie po wielu miastach w USA. Wszędzie był przyjmowany bardzo ciepło, co przekładało się na kolejne zaproszenia. Kiedy nie wyjeżdżał za granicę występował w rozmaitych produkcjach telewizyjnych i filmowych (> link).

Kamiński był jedynym znanym mi twórcą z Piotrkowa, który regularnie występował w zakładach karnych i aresztach śledczych niosąc słowo poetyckie osadzonym tam ludziom.

Jego muzą i wielką artystyczną miłością była Grażyna Szapołowska, którą zaprosił do współpracy przy “Salome”. Pamiętam, jak spektakl ten był prezentowany na ulicy Szewskiej. Wieczorem, przy pomocy światła, ognia i olbrzymich plakatów ze swoim wizerunkiem wyczarował niezapomniane wydarzenie.

Krzysztof Kamiński, zdjęcie wykonane 6.07.2021 r. na ulicy Szewskiej w Piotrkowie. Bardzo je lubił. Foto: Mariusz Baryła / Gazeta Trybunalska. Kliknij, aby powiększyć.

Chętnie korzystał z dobrodziejstwa internetu. W YouTube (> link) i Facebooku (> link) umieścił wiele unikatowych fotografii i filmów.

“Kamyk” był bardzo lubiany, nie znam nikogo, kto mówiłby o nim w inny niż serdeczny sposób. Miał całą rzeszę znajomych, ale przyjaciół niewielu. Jest ikoną Piotrkowa, jedną z niewielu.

Nigdy go nie zapomnę.

→ M. Baryła

13.11.2023

• zdjęcie tytułowe: 24.06.2022 r., Piotrków, ul. Szewska, jeden z ostatnich portretów Krzysztofa Kamińskiego, jakie mu wykonałem. Foto: Mariusz Baryła / Gazeta Trybunalska

© materiał chroniony prawem autorskim – wszelkie prawa zastrzeżone; dalsze rozpowszechnianie treści tylko za zgodą wydawcy „Gazety Trybunalskiej”

• więcej wspomnień: > tutaj

 

 

One Reply to “Krzysztof Kamiński (1951-2023) wspomnienie”

  1. Znałem Go jeszcze w podstawówce siódemce, jeszcze tej starej. Kiedy ją zamykano Andrzej, Jego młodszy brat był w ósmej klasie. Potem kiedy przeprowadzili się na Jagielońską widywałem czasem na Słowaka, zawsze w pędzie, własną drogą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.