Akademia Piotrkowska. Pierwsze bolesne pęknięcie

Pierwszy publiczny sygnał, że coś niedobrego dzieje się w Akademii Piotrkowskiej pojawił się we wrześniu 2023 r. Nie został on jednak dostrzeżony przez piotrkowski establishment i lokalne media, które zajęte były wychwalaniem nowej państwowej uczelni i jej pierwszego rektora dr hab. Dariusza Roguta lat 51.

Z drugiej strony nie mogło być inaczej, gdyż największy portal “epiotrkow.pl” i radio Strefa FM należące do barona medialnego Tomasza Stachaczyka przyjęły z uczelni zamówienia na reklamy, a witryna “piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl” należąca do spółki Polska Press nadal jest zarządzana przez ludzi z PiS, których współtowarzysze byli inicjatorami powstania Akademii.

Czytaj: “Akademia Piotrkowska – pisowski twór skazany na wegetację”.

29 września ub. r. “Rzeczpospolita” opublikowała artykuł “Piotr Solarz: „Nasz” rektor. Czy upolityczniona Akademia Piotrkowska jest poligonem doświadczalnym PiS?”. Jego autor dr hab. Piotr Solarz – politolog, adiunkt na Akademii Piotrkowskiej i profesor Akademii Ekonomiczno-Humanistycznej w Warszawie poświęcił swój wywód osobie rektora Roguta i nowym zwyczajom zapoczątkowanym na uczelni.

Doktor Solarz pisze:

Ustawa prawo o szkolnictwie wyższym – nazywana często niesłusznie konstytucją dla nauki lub ustawą 2.0 – wprowadziła nową jakość zarządzania szkołami wyższymi (publicznymi oraz niepublicznymi), w oparciu o scentralizowany model zarządzania, którego symbolem stał się jednoosobowy organ: rektor.

(…)

Stał się on monopolistą władzy i może pozwolić sobie, w imię opacznie rozumianej jednolitej władzy, na podporządkowanie sobie senatu, kanclerza i pozostałych organów uczelni. Wraz z upływem czasu, który minął od 2018 roku, czyli wejścia w życie prawa o szkolnictwie wyższym, patologie zaczęły się coraz bardziej uwidaczniać.

Tak też się niestety stało na nowo powołanej ponad politycznymi podziałami Akademii Piotrkowskiej. Mianowicie dr hab. Dariusz Rogut, bez konsultacji ze społecznością akademicką Filii Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, na bazie której powstała nowa uczelnia, został wybrany jej pierwszym rektorem arbitralną decyzją administracyjną ministra nauki i szkolnictwa wyższego dr hab. Przemysława Czarnka.

Jakie przesłanki przyświecały panu ministrowi, by właśnie sięgnąć po to nazwisko? Na pewno nie doświadczenie w administracji uczelnianej. Dariusz Rogut przez całą swą karierę akademicką nie pełnił żadnego, powtórzmy: żadnego kierowniczego stanowiska na uczelniach, na których przyszło mu pracować. Jest chyba pierwszym rektorem w dziejach szkolnictwa wyższego w Polsce po 1989 roku, który przed założeniem rektorskiego biretu nie pełnił funkcji prorektora, dziekana, prodziekana, dyrektora instytutu czy nawet wicedyrektora instytutu.

Jakie są tego konsekwencje? Ano takie, że rektor Rogut przyucza się dopiero do zajmowanego stanowiska. Wystarczy zajrzeć do Biuletynu Informacji Publicznej, gdzie widać chaos decyzyjny (co rusz otwierane i zamykane konkursy), prawny (zarządzenia prostujące zarządzenia poprawiające zarządzenia rektora) i finansowy (tajemnicą poliszynela jest, że budżet uczelni jest w złym stanie).

Jeśli nie przemawiały za tą kandydaturą względy natury wiedzy i praktyki administracyjnej, to może minister Przemysław Czarnek sięgnął po wybitnego naukowca, który poświęcił się całkowicie nauce kosztem zaangażowania w niewdzięczną pracę administracyjną na uczelni? Nowy rektor lubi podkreślać, że zna Akademię Piotrkowską, bo przez lata pracował na jej poprzedniczce, wspomnianej piotrkowskiej Filii Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. Już o okolicznościach, w jakich się z pracą na tejże uczelni pożegnał, raczej nie lubi opowiadać. Otóż Dariusz Rogut, wtedy jeszcze doktor, „ewakuował” się z Filii, ponieważ nie uzyskał w terminie stopnia doktora habilitowanego.

Co prawda próbował to zrobić, lecz jego dorobek naukowy, który miał być podstawą do uzyskania stopnia naukowego, przepadł z kretesem podczas procedury prowadzonej na najlepszym ośrodku naukowym w zakresie historii, czyli Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk. Recenzenci dorobku podkreślali imponujący dorobek habilitanta, lecz dodawali, że „za ilością nie postępuje jakość”. Określono go jako „wtórny” (recenzja prof. Jana Kochanowskiego) oraz że w „nazbyt dużym stopniu powiela ustalenia poczynione na wcześniejszym etapie rozwoju naukowego” (recenzja prof. Rafała Wnuka).

Na szczęście dla niedoszłego profesora przygarnęła go Akademia Sztuki Wojennej – uczelnia powołana przez PiS na gruzach zlikwidowanej Akademii Obrony Narodowej. Nowa „słuszna” uczelnia potrzebowała nowych „słusznych” kadr. W końcu po latach Dariusz Rogut dopiął swego i zrobił habilitację – ale tym razem już nie w IH PAN, lecz na Uniwersytecie Zielonogórskim, który w ostatnim rankingu „Perspektyw” zajął 15. miejsce wśród 20 polskich uniwersytetów.

Jakimi więc kryteriami kierował się minister Przemysław Czarnek, skoro raczej nie imponującym doświadczeniem administracyjnym czy błyskotliwą karierą akademicką? Odpowiedź, jak zwykle bywa w przypadku tej władzy, jest prosta: bo jest „nasz”. Dariusz Rogut od lat buduje swoją pozycję w lokalnych strukturach Prawa i Sprawiedliwości. To im zawdzięcza kolejne stanowiska: dyrektora muzeum w Bełchatowie, dyrektora łódzkiego oddziału IPN, a teraz rektora.

Po tym, jak objął z początkiem czerwca 2023 roku funkcję rektora, zamiast zarządzać zaczął rządzić, podporządkowując sobie poszczególne jednostki uczelni. Bardzo pomocnym dla jego sposobu działania stały się sprawdzone już w politycznej praktyce patologiczne mechanizmy, na przykład klientelizm.

(…)

Kim jest więc dr hab. Dariusz Rogut, rektor Akademii Piotrkowskiej? Przede wszystkim politykiem związanym z partią Prawo i Sprawiedliwość, następnie kandydatem na posła do Sejmu Rzeczypospolitej. Oczywiście bycie rektorem nie ogranicza biernego i czynnego prawa wyborczego, lecz ograniczać je powinna świadomość powagi piastowanego urzędu i odpowiedzialność za środowisko, na którego stoi się czele.

Każda uczelnia, nawet tak mała jak ta w Piotrkowie Trybunalskim, winna być miejscem nieskrępowanej dyskusji, wymiany poglądów i idei, bez obawy, że za poglądy, wypowiedzi i aktywności niezgodne z linią partii, z którą się utożsamia rektor, poniesie się takie czy inne konsekwencje. Rektor ma stać na straży wolności akademickiej, a nie ją tłamsić chociażby przez fakt swego politycznego zaangażowania. A trudno o bardziej wyraźne zaangażowanie niż start w wyborach z listy takiego czy innego komitetu partyjnego.

(…)

Na koniec – zanim rektor Rogut wystarał się o miejsce (dodajmy: dalekie) na liście kandydatów PiS, powinien pomyśleć, jak jego start będzie odbierany przez młodych ludzi szukających dla siebie wyższej uczelni. Rektor „pisior” (że użyjmy tu tego określenia) może być dla dużej części kandydatów raczej antyreklamą.

Nowy rektor kreuje się na osobę doświadczoną. Podkreśla swoją rolę jako osoby kierującej Muzeum Regionalnym w Bełchatowie oraz łódzkim oddziałem Instytutu Pamięci Narodowej. Potrafi zadbać o tak ważne instytucje na kierowanej przez siebie uczelni jak Biuro Rektora, na czele którego postawił swoją byłą studentką o – jesteśmy o tym przekonani – olbrzymim doświadczeniu. Jednocześnie nie przeszkadza rektorowi-politykowi zarówno zerowa rozpoznawalność nowej uczelni w regionie, jak i pewien drobiazg: strona www będąca od czerwca w budowie.

Przejawem rządzenia, a nie zarządzania Akademią przez polityka dra hab. Dariusz Roguta, stała się polityka personalna. Ściśle rzecz biorąc, nagły wzrost zatrudnienia połączony ze zwalnianiem pod każdym pretekstem osób już zatrudnionych. Warto byłoby kiedyś zadać pytanie powołanemu politycznie rektorowi, czy chociaż jeden raz zastanowił się nad ekonomicznymi skutkami swoich zadziwiających decyzji.

(…)

Działania rektora Roguta układają się jednak w pewien logiczny i niebezpieczny dla świata nauki w Polsce ciąg. Najpierw zatrudniony został dr hab. Radosław Lolo i… objął od razu funkcję ważną na uczelni – prorektora ds. rozwoju i nauki. Związki dr. hab. Lolo z poprzedniczką Akademii – Filią UJK? Żadne! Następnie wśród zatrudnionych pojawia się dr hab. Piotr Grochmalski. Związki nowo zatrudnionego z poprzedniczką Akademii? Żadne! Następnie dr gen. Marcin Strzelec, postać barwna i kontrowersyjna, zostaje zatrudniony i obejmuje funkcję zastępcy dyrektora Instytutu Nauk Pedagogicznych (będąc jednocześnie prorektorem Akademii Wymiaru Sprawiedliwości!). Związki nowo zatrudnionego z poprzedniczką? Żadne!

I ciekawostka – z tego, co wiemy, żadna z tych osób nie została zatrudniona w procedurze konkursowej. Jak więc zostały pracownikami Akademii Piotrkowskiej? Dobre pytanie. Tym bardziej, że osoby dotąd zatrudnione nie potrafią uzyskać od nowego rektora odpowiedzi, czy są rozpatrywane złożone podania o przedłużenie stosunku pracy. Jednak ten sposób wzmacniana kadry naukowej swoimi jest żmudny i nawet dla dr hab. Dariusza Roguta zbyt sprzeczny z prawem, więc rektor-polityk, niewiele myśląc, ogłasza konkursy na 25 etatów!

Czy w przeprowadzonych zmianach personalnych należy doszukiwać się zmian jakościowych związanych z dalszym rozwojem uczelni, czy może jest to próba upolitycznienia lub upartyjnienia uczelni? Jest to egzemplifikacja najbardziej uderzającej cechy modelu rządzenia, jaki od pewnego czasu zaczął się kształtować w Polsce: to narastające upartyjnienie różnych szczebli aparatu państwowego, w tym również niektórych państwowych uczelni wyższych.

(…)

Warto tu zwrócić uwagę, że ten sposób budowa siły partii często prowadzi do sytuacji, w której formalna struktura partii przykrywa niewielkie liczebnie środowisko złożone z grupek skupionych wokół bardziej ambitnych i skutecznych indywidualności – jak pokazuje przykład Dariusza Roguta. Czy zatem wymiana kadr w Akademii Piotrkowskiej będzie tak gruntowna, że doprowadzi do jej upolitycznieni i upartyjnienia, pokażą najbliższe tygodnie.

Obawiać się można, że w podobny sposób można przejmować kolejne instytucje. Najpierw rektor, potem ścisłe grono współpracowników zatrudnionych nawet z naruszeniem prawa i wreszcie lawinowe konkursy, byleby tylko wprowadzić swoich ludzi. Zbudować klientelizm. Spacyfikować i zastraszyć pracowników.

Środowiska akademickie w Polsce powinny pilnie przyglądać się rozwojowi sytuacji w Piotrkowie i na innych „pisowskich” uczelniach – być może to swoiste poligony doświadczalne, na których obecna władza w skali mikro testuje swoje pomysły.

3 Replies to “Akademia Piotrkowska. Pierwsze bolesne pęknięcie

  1. Taka sytuacja manipulacji zatrudnień w procedurze braku konkursów, bez żadnego dorobku zawodowego, niestety, występuje przecież prawie w każdym inny ośrodku w Piotrkowie.
    Takie działania zniszczyły PiS. Szkoda tylko Prezesa – jego dorobek życia został zmarnowany.

    1. A dałbyś radę opisać – chociażby z grubsza – ten “dorobek” prezesa? I chyba nie myślisz o prezesie piotrkowskiej ciepłowni, co?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.