Obrażony Macierewicz na bocznym torze

Po wielu miesiącach starań strona rosyjska zgodziła się, aby grupa polskich prokuratorów mogła obejrzeć wrak prezydenckiego samolotu Tu-154M, który rozbił się 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem, a obecnie znajduje się na miejscowym lotnisku.

3 września pięciu prokuratorów wraz z technikami kryminalistyki przystąpiło do oględzin szczątków maszyny. Ich pobyt potrwa do 7 września. – Zaplanowano dodatkowe badanie dowodów rzeczowych, przeprowadzone w obecności przedstawicieli polskich – powiedziała Swietłana Pietrienko, rzeczniczka rosyjskiego Komitetu Śledczego. – Badanie ma być przeprowadzone przez przedstawicieli Komitetu Śledczego z udziałem pracowników głównego zarządu kryminalistyki, następnie materiały zostaną przekazane Polakom w sposób określony przez prawo – dodała Pietrienko.

W składzie delegacji nie znaleźli się przedstawiciele Podkomisji do ponownego zbadania katastrofy lotniczej w Smoleńsku, której przewodniczy poseł PiS Antoni Macierewicz.

Komentarz

Zaraz po wyjeździe grupy ekspertów do Smoleńska Macierewicz pojawił się w telewizji Trwam, gdzie poskarżył się na Prokuraturę Krajową (czytaj: ministra Ziobrę), że jego ludzie nie otrzymali zaproszenie do uczestniczenia w pracach zespołu śledczego.

– Komisja wystąpiła do strony rosyjskiej o możliwość badania wraku, i zwłaszcza o dokonanie na miejscu, tam w Rosji – abstrahując od tego, że wrak powinien przyjechać do Polski – dokonanie rekonstrukcji wraku. Rosjanie nam odmówili prawa rekonstrukcji wraku na miejscu, a zaprosili prokuraturę do oględzin wraku. Mamy tutaj do czynienia ze strony rosyjskiej z ewidentną grą – powiedział poseł.

Istotnie, 10 lipca na stronie MON (> link) ukazała się informacja o tym, że zgodnie z pismem Ministerstwa Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej z dnia 22 maja 2018 r. niemożliwa jest „rekonstrukcja samolotu z odłamków, zebranych na miejscu zdarzenia bez ich naruszenia, zmiany ich wyglądu i cech szczególnych”.

Takie stanowisko Rosjan wskazuje wyraźnie, że podkomisja Macierewicza nie jest równorzędnym partnerem w tej sprawie. Umowa polsko-rosyjska o pomocy prawnej mówi wyraźnie o współpracy organów wymiaru sprawiedliwości, nie ma tam miejsca dla podkomisji posła PiS.

Poza tym, kolejne teorie Macierewicza i kolejne „eksperymenty naukowe” przestały już rozbić wrażenie nie tylko na większości członków i sympatyków Prawa i Sprawiedliwości, ale przede wszystkim na Jarosławie Kaczyńskim.

Według sondażu przeprowadzonego na zlecenie „Rzeczpospolitej” w kwietniu 2019 r. wynika, że 55% Polaków nie uważa, że przyczyną katastrofy smoleńskiej był wybuch, blisko 30% nie ma zdania, z  teorią zgadza się zaledwie 17% ankietowanych.

Prof. Wawrzyniec Konarski, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego i Akademii Vistula w Warszawie komentując w „RzP” wynik badania stwierdził: – Traktowanie tragedii smoleńskiej jako kanwy do niezwykle poważnych zarzutów czy wręcz oskarżeń formułowanych przez przedstawicieli obozu obecnie rządzącego, przekracza granice społecznego odbioru czy wręcz tolerancji.

Przewodniczący podkomisji nadal brnie w ślepą uliczkę nie mogąc pogodzić się z faktem, że jego działalność w tworzeniu „religii smoleńskiej” przestała być potrzebna w chwili zwycięstwa wyborczego przez Zjednoczoną Prawicę.

Dlatego z punktu widzenia interesu politycznego śledztwo prokuratury, jako organu państwowego, ma nieporównywalnie większe znaczenie, niż dochodzenie prowadzone przez podkomisję posła ziemi piotrkowskiej.

Mówiąc brutalnie: Macierewicz nie sprawdził się jako szef resortu obrony narodowej, za co został dotkliwie ukarany odsunięciem ze stanowiska, a jako „śledczy” ośmieszył nie tylko podkomisję, ale również nasz kraj na arenie międzynarodowej.

W ostatnich miesiącach, poza wystąpieniami w mediach Tadeusza Rydzyka, Macierewicz bryluje jedynie na prowincji, w swoim okręgu wyborczym, gdzie jeszcze może liczyć na posłuch, choć z informacji, które docierają do naszej redakcji wynika, że także wśród gminnych „pretorian” daje się zauważyć zmęczenie jego osobą. Szczególnie dotyczy to osób, które nie są objęte partyjnymi przywilejami (czytaj: stanowiskami z nadania PiS), lecz członkowsko w organizacji traktują ideowo.

→ M. Baryła

4.08.2018

• foto: Mariusz Baryła / Gazeta Trybunalska

• czytaj także: > “Chłopiec od posła”

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.