15 lutego 1979 roku w Warszawie o godzinie 12.37 na skrzyżowanie ulic Marszałkowskiej z Al. Jerozolimskimi, godzina 12.37 doszło do potężnej eksplozji. Nowoczesny budynek, oddany do użytku w 1966 roku, mieszczący siedzibę oddziału banku PKO BP przestał istnieć.
W chwili wybuchu w Rotundzie PKO znajdowało się około 170 pracowników i 300 klientów. W wyniku katastrofy śmierć poniosło 49 osób, a 135 zostało rannych. Ostatnią ranną wydobyto z ruin w 3 godziny po tragedii. Grupa 2 tysięcy robotników przeszukiwała ruiny jeszcze w tydzień po katastrofie. Gmach został zniszczony w 70 proc.
Następnego dnia ówczesny I sekretarz KC PZPR Edward Gierek zwołał konferencję w sprawie tragicznego wypadku, z udziałem najwyższych władz partyjnych i państwowych. Powołana też została specjalna komisja do zbadania przyczyn katastrofy, w pracach której uczestniczyli specjaliści z dziedziny chemii, materiałów wybuchowych, budownictwa komunalnego, inżynierii materiałowej, ratownictwa górniczego, medycyny sądowej oraz eksperci milicyjni i wojskowi.
Pojawiły się spekulacje na temat przyczyn eksplozji, mówiono nawet o akcie terrorystycznym, lecz ustalenia komisji były zgoła inne. Specjaliści stwierdzili, że był to wybuch gazu. Pomimo tego, że budynek nie miał instalacji gazowej w jego bliskości przebiegał gazociąg. Na skutek mrozu rury uległy obkurczeniu, a jeden eden z pracowników gazowni w czasie remontu zbyt mocno dokręcił kryzę. Spowodowało to pęknięcie zaworu, a zalegający śnieg uniemożliwił ulatnianie się gazu na powierzchnię. Gaz przedostał się do obudowy przewodów instalacji telefonicznej, a stamtąd do wnętrza budynku. Potem do nieszczęścia wystarczyła tylko iskra.
Rotunda została odbudowana błyskawicznie, prace zakończono już październiku 1979 roku, a więc 8 miesięcy po tragedii.
→ oprac. (kk)
15.02.2024
• foto: Adam Urbanek / CAF