Po publikacji w “Gazecie Trybunalskiej” dwóch artykułów dotyczących braci S., którzy startują w zbliżających się wyborach samorządowych, obaj poczuli się urażeni. Jeden z nich mniej, drugi, ten młodszy bardziej, bo skierował do sądu wniosek w trybie wyborczym przeciwko redaktorowi portalu.
Starszy z braci Jacek, wyrzucony niedawno z zarządu spółdzielni mieszkaniowej, dokonał okrutnej zemsty za tekst obnażający jego postawę społeczną (> link) i pozbawił red. Baryłę dostępu do swojego profilu w portalu Facebook.
Tomasz poszedł o trzy kroki dalej i postanowił dochodzić swoich praw w sądzie. Jak stwierdził, po przeczytaniu artykułu poczuł się upokorzony. Brat swojego brata jest absolwentem licznych kursów, szkoleń, studiów podyplomowych, z których najwyżej ceni sobie świadectwa uzyskane w prywatnej uczelni Collegium Humanum w Warszawie, której założyciel i rektor Paweł C. (ur. 1980) został miesiąc temu aresztowany pod zarzutem m. in. przyjęcia ponad 1 mln zł korzyści majątkowych za wystawienie ponad tysiąca dyplomów ukończenia studiów. Jak dwa tygodnie temu podała “Rzeczpospolita” na liście “absolwentów” uczelni, którzy kupowali lub dostawali za darmo dyplomy MBA są politycy, menedżerowie, samorządowcy, policjanci, strażacy, sportowcy, artyści i naukowcy.
Tomasz S. zgodnie z trybem wyborczym (czytaj: > “Piotrków. Wybory 2024. Ile postępowań sądowych w trybie wyborczym?”) 2 kwietnia złożył w Sądzie Okręgowym w Piotrkowie wniosek o zakazanie rozpowszechniania w “Gazecie Trybunalskiej”, jego zdaniem, nieprawdziwych informacji odnoszących się do niego oraz nakazania umieszczenia sprostowania. Poza tym domagał się zamieszczenia przeprosin w “GT” i na antenie lokalnej rozgłośni radiowej, a także zapłaty 10 tys. złotych na konto fundacji, którą, o dziwo, nie była ta założona przez jego brata.
Wniosek S. zawierał braki formalne, sąd I instancji wezwał do ich uzupełnienia, co też wnioskodawca uczynił. Zamieszczamy oba pisma.
Redaktor Baryła po otrzymaniu sądowych dokumentów i zapoznaniu się z ich treścią przystąpił do pisania odpowiedzi na wniosek. – Po przeczytaniu pism dostarczonych przez Tomasza S. nietrudno było dostrzec – powiedział Baryła – że ich autorem był sam zainteresowany, a nie na przykład profesjonalny pełnomocnik. Żaden zawodowiec nie zaryzykowałby swojej opinii tworząc “pozew” nie wypełniający znamion artykułu 111 Kodeksu wyborczego. Poza tym oczywiste błędy natury formalnej i sposób formułowania zarzutów wskazywał, że za redakcją dokumentów stał amator nie posiadający nawet elementarnej wiedzy na temat konstrukcji tego typu wniosków. Tym samym w uzasadnieniu do jego oddalenia mogłem napisać jedno zdanie, które powinno sądowi wystarczyć. Wybrałem jednak drogę dłuższą, gdyż uznałem, że moja odpowiedź będzie stanowić uzupełnienie artykułu, który sprowokował Tomasza S. do wstąpienia przeciwko mnie (> link).
Do sądu trafiła sześciostronicowa odpowiedź:
Posiedzenie sądowe rozpoczęło się o godzinie 10. i miało tryb jawny. Na przewodniczącą składu orzekającego została wyznaczona SSO Ewa Tomczyk. Strony zostały przesłuchane, miały także możliwość zadawania pytań. – Wnioskodawca, kandydat na radnego kilkakrotnie powtarzał, że jest osobą dobrze wykształconą – powiedział Baryła – majętną i przedsiębiorczą. Na dowód tego oznajmił, że kilka czy kilkanaście lat temu kupił kilka działek, zbudował dom, a nawet nabył w salonie nowego vw passata za ponad 100 tys. zł, a wkrótce potem vw golfa. Jednak na moje pytanie: skoro tak dobrze mu się powodziło, to z jakiego powodu zdecydował się na pracę w starostwie, jako pomoc administracyjna, za 3300 zł brutto? – nie udzielił odpowiedzi. W pewnym momencie zaczął uderzać w tony boleściwe wspominając o swoim niepełnosprawnym dziecku, któremu musi, jako odpowiedzialny ojciec, zapewnić godne warunki rozwoju. Sąd pouczył kandydata, że jego sprawy rodzinne nie dotyczą sporu i żeby skupił się na żądaniach wobec mnie. Gdybym krótko miał podsumować to, o czym S. mówił na sali sądowej i jak siebie przedstawił, to powiedziałbym tak: posiadacz trzech świadectw Collegium Humanum zalicza się do osób mających bardzo wysokie mniemanie o sobie, o swoich umiejętnościach i osiągnięciach; jest to typowe dla współczesnej “inteligencji”, która sądzi, że posiadanie dyplomów, certyfikatów i zaświadczeń jest ważniejsze od łatwej do zweryfikowania wiedzy. Aleksander Sołżenicyn jest autorem określenia образованщина w stosunku do osobników, którzy choć zdobyli rozmaite dyplomy, nie potrafią sprostać wymaganiom stawianym grupie społecznej, jaką jest inteligencja.
Postanowienie Sądu Okręgowego zostało ogłoszone po godzinie 13, następnie przewodnicząca składu orzekającego odczytała uzasadnienie.
Baryła poproszony o komentarz powiedział: – Tak wielkiej ilości osób ubiegających się w Piotrkowie o mandaty samorządowe chyba jeszcze nie było. W mieście powieszono i zainstalowano setki wielkoformatowych reklam wyborczych. Patrzą z nich ludzie, którzy chcą decydować o losach miasta i jego mieszkańców. Są ładnie ubrani, uczesani, za wszelką cenę zamierzają przekonać do oddania na nich głosów. Obiecują różne rzeczy, a siebie przedstawiają w samych superlatywach. Ale kiedy przyjrzeć im się bliżej, sprawdzić co dotąd zrobili, albo jaki mają potencjał, szybko okazuje się, że w zdecydowanej większości, nie będą w stanie sprostać oczekiwaniom wyborców. Przypomina mi się felieton Zbigniewa Rutkowskiego opublikowany w “GT” sześć lat temu – “Nikt poważny nie chce Piotrkowa!” – polecam jego lekturę.
Postanowienie jest prawomocne. Tomasz S. nie odwołał się do Sądu Apelacyjnego w Łodzi.
→ K. Kozielski
5.04.2024
• foto: Gazeta Trybunalska
• więcej o wyborach 2024: > tutaj
Interesujący przypadek dający bardzo wiele do myślenia, zwłaszcza w kategorii ogólnie pojętej wolności i krytyki prasowej. Ale to temat raczej na powyborcze rozważania.